Dystans43.73 km Czas02:49 Vśrednia15.53 km/h VMAX43.32 km/h
Kamienie Morowe w Puszczy Bukowej
Wydawało mi się, że Puszczę Bukową to znam bardzo dobrze. W końcu od lat łażę po niej pieszo albo rozjeżdżam rowerem. Okazuje się, że przez ten czas w ogóle nie zainteresowałem się pewnymi bardzo osobliwymi kamieniami, które się tam znajdują. I nie chodzi tu o głazy przyniesione przez lodowiec, ale takie, które zostały celowo ułożone. Wyryto na nich charakterystyczny krzyż z dwoma poprzecznymi ramionami oraz datę 1773 rok. Cóż to za kamienie? Nazywają się kamieniami morowymi i prawdopodobnie wyznaczają ówczesną granicę między ziemiami szczecińskimi a gryfińskimi. Jest też jednak inna hipoteza... Zainteresowanych odsyłam do bardzo ciekawego artykułu na ten temat: Kamienie Morowe - gancarczyk.com

Tych kamieni podobno jest 11. Tak przynajmniej piszą na innych stronach. Mi udało się znaleźć 10. Jeden gdzieś mi umknął. Początkowo musiało tych kamieni być o wiele więcej, ale przez te 250 lat większość zaginęła. W 2002 roku dwa z nich zostały skradzione, ale szybko je odzyskano i wróciły na swoje miejsce. Sytuacja powtórzyła się w 2012 roku, gdy zniknął kolejny morowiec. Odnalazł się dopiero w 2021 roku na prywatnej posesji pod Stargardem i też wrócił tam, skąd go zabrano. Na poniższej mapce zaznaczyłem orientacyjne położenie morowców. Kolejne numerki odpowiadają kolejnym zdjęciom. Ten odzyskany przed rokiem ma nr 10. Wyraźnie widać, że leży tam od niedawna. Nie zdążył jeszcze wrosnąć w ziemię.

Edit: Własnie wpadł mi w ręce artykuł, że w marcu tego roku na prywatnej posesji na os. Słonecznym znaleziono kolejnego morowca. Ciekawe ile jeszcze morowców zdobi prywatne ogródki?




Morowiec nr 1.


Morowiec nr 2.


Morowiec nr 2. Całkiem dobrze widać wyryte na nim symbole.


Morowiec nr 3.


Morowiec nr 3. Coś tam jeszcze da się na nim zobaczyć.


Morowiec nr 4.


Morowiec nr 4. Tu też musiałem zrobić zbliżenie, bo z daleka żadnych symboli nie widać.


Morowiec nr 5.


Morowiec nr 6.


Morowiec nr 7.


Morowiec nr 8. To już zupełnie inna część puszczy.


Morowiec nr 8. Z daleka nie widać, żeby coś na tym kamieniu było, ale jednak znaki są.


Morowiec nr 9.


Morowiec nr 9 - zbliżenie.


Morowiec nr 10. To ten skradziony w 2012 roku i odzyskany w 2021.
Dystans206.33 km Czas09:59 Vśrednia20.67 km/h VMAX47.89 km/h
Temp.24.0 °C SprzętStevens Gavere
Szczecin - Szczecinek trasą Pojezierzy Zachodnich




Budują nam te długodystansowe drogi rowerowe, jakby szykowali się na paliwo po 10 zł. Jeszcze nie są skończone, jeszcze tu i ówdzie trzeba pchać się przez piachy albo walczyć o miejsce na asfalcie z samochodami, ale są, powstają. I to powstają bardzo szybko. Jedna z tras oznaczona symbolem R20 przecina całe województwo zachodniopomorskie w poprzek. Zaczyna się przy moście w Siekierkach i kończy w Białym Borze. Liczy w sumie 316 km. Ma też swoją odnogę z Dobrej przez Szczecin (R20A), która liczy 113 km. Jest czym jechać. Odcinek od Siekierek po Choszczno znam i jest to naprawdę kawał dobrej roboty. Ale jak Trasa Pojezierzy Zachodnich wygląda dalej?  Dziś postanowiłem przykleić się do tego szlaku i wyciąć z niego odcinek od Szczecina do Szczecinka. Zobaczymy na ile jest przejezdny.


Droga brukowana, ale dla rowerzystów wkomponowano paski asfaltu. To lubię. Tak wygląda ulica Mostowa w Jezierzycach.


W miarę sensownie dojechać można tylko do Stargardu. Dalej zaczynają się schody. Pod kołami bardzo wredny bruk. Na jakiekolwiek udogodnienia nie ma co liczyć.


Dalej pojawia się zwykła gruntówka.


A potem to już mieszanka wszystkiego. Najczęściej dziurawe, lokalne drogi, lub połatane przy pomocy smoły i łopaty. O szybkiej, płynnej jeździe można zapomnieć. Tak mijają następne dziesiątki kilometrów...


Nagle coś się zadziało. Jestem za Ińskiem. Mam całe 10 km ścieżki rowerowej! Trochę bezsensownej, bo na tych 10 km dwa razy muszę zmieniać stronę drogi którą jadę, a poza tym 5 km z tej ścieżki prowadzi wzdłuż drogi, po której nic nie jeździ. Ale pocieszyć się mogę, że droga jest dziurawa, a ścieżka gładka. Ale to tylko 10 km. Potem wszystko wraca do normy. Dziury, dziury i jeszcze raz dziury.


A my gdzie? Tam gdzie znaczek MTB! Mogli od razu powiedzieć, że to trasa na rower górski. Nie pchałbym się gravelem. Trochę popadało i najbliższe kilometry to taplanie się w błocie i walka z komarami.


I znów droga jak w bajce! To wyjazd z Drawska Pomorskiego. Ale żebym nie rozpłynął się w zachwytach, to ścieżka prowadzi tylko do najbliższej wioski. Całe 5 km...


To chyba nie jest nawierzchnia, którą lubią rowerzyści...


To zapewne też nie...


A tu nawet malowniczo i droga taka nawet nie najgorsza (bo standard na tym szlaku jest dużo niższy). To gdzieś między Złocieńcem a Czaplinkiem.


A tu śliczny, równiutki asfalcik. Droga pusta, malownicza. Rarytas jakich mało. Tylko, że ja... nie jadę Trasą Pojezierzy Zachodnich. Jadę jakimś wariantem, objazdem (różne mapy różnie pokazują) Oficjalny szlak pewnie telepie się po dziurach gdzieś bardziej na północ. To trasa z Czaplinka do Łubowa. Dalej, do samego Bornego Sulinowa też nie jest źle.


Być w Bornym Sulinowie i nie zrobić zdjęcia tego idiotycznego nagrobka? Nie, no musiałem...


Ostatni odcinek trasy z Bornego Sulinowa do Szczecinka to standard. Piach przeplatany z asfaltem.


Droga na dobicie. Wyjeżdżamy w końcu na DK20, drogę bardzo ruchliwą, więc szybko z niej uciekamy, by po 2 km znów na nią wrócić. Ale te 2 km jedziemy po czymś takim. Litości! 

Dojechałem w końcu do Szczecinka. Rozpieszczony pięknymi trasami w zachodniej części województwa liczyłem na coś więcej. Tymczasem wytelepało mnie okrutnie. Trasa Pojezierzy Zachodnich to wydmuszka, rysowana palcem po mapie. Po co coś takiego wytyczać? Przecież ktoś nad tym pracował, ktoś wziął za to pieniądze, a trasa wygląda jak pierwsza lepsza wypluta przez mapy googla. Nie chwalmy się, że mamy gęstą sieć szklaków, bo ich wcale nie mamy. Może będziemy je mieć za wiele, wiele lat. Jeszcze wiele pracy nad nimi. A na razie... wymażmy je z map. Nie kompromitujmy się.


Dystans112.02 km Czas05:14 Vśrednia21.41 km/h VMAX42.74 km/h
Altwarp
Jakoś tak się złożyło, że jeszcze nigdy nie byłem w Altwarp. Widziałem je wielokrotnie, bo z Nowego Warpna widać je bardzo dobrze, ale żeby tam dojechać, trzeba objechać całe jezioro Nowowarpieńskie. Altwarp nigdy nie jest "po drodze". Musi być celem i właśnie dziś stał się moim celem.


Ciekawy domek na działeczce rekreacyjnej tuz przed Altwarp. W tle Zalew Szczeciński.


Port w Altwarp


Zabytkowy kuter Lütt Matten czeka na rejs do Nowego Warpna


a Nowe Warpno wydaje się tak blisko.


Na powrocie trafiłem na sianokosy. Nad jeżdżącymi maszynami krążyło z dziesięć... No właśnie czego? Jastrząb to? Myszołów? A może jeszcze co innego? Ja nie odróżniam, ale wyglądały pięknie, gdy tak szybowały i próbowały złowić coś w świeżo skoszonej trawie. 


Dystans73.44 km Czas03:24 Vśrednia21.60 km/h VMAX51.25 km/h
Storkow
Chciałem sobie tylko skorzystać z przerwy między opadami i zrobić małą pętelkę rowerem, a tymczasem wpadłem na plenerową imprezę w Storkow. Była jakaś darmowa zupa, piwo za 2€, kawa za 1,5€, do tego coś z rusztu, lody, inne napoje i tym podobne rzeczy. Muzyka na żywo ze sceny też była. W ten sposób świętowano 120. rocznicę powstania młyna. Fajnie. Nawet deszcz nie zepsuł imprezy.









Dystans427.90 km Czas20:32 Vśrednia20.84 km/h VMAX54.80 km/h
SprzętStevens Gavere Uczestnicy
Oder-Neiße-Radweg

428 km

Musiałem sobie to zapisać dużymi literami, bo to mój życiowy rekord. Zrobiłem to raz i nie zamierzam powtarzać.

Do bicia rekordu wybrałem niemiecką ścieżkę rowerową wzdłuż Nysy Łużyckiej i Odry. A dokładniej od Bogatyni do Szczecina. Towarzyszyła mi Basik, która takie dystanse robi od niechcenia. Poszło nawet nieźle, chociaż dłużej niż się spodziewałem. Trochę nie sprzyjał wiatr, ale przynajmniej było słonecznie. Najtrudniej było w nocy, gdy termometr pokazał niewiele ponad 4°C, a drogę spowiła gęsta mgła. Dało się jednak przebrnąć nawet przez to. Zdjęć za wiele nie ma, bo nawet normalnego aparatu nie miałem. Czasem pstryknąłem coś komórką.


Bogatynia


Ścieżka rowerowa na wale przeciwpowodziowym. Tak wyglądało 80% trasy


Most kolejowy rowerowy Siekierki – Neurüdnitz. Wkrótce otwarcie.

Dystans55.07 km Czas02:24 Vśrednia22.95 km/h VMAX46.26 km/h
Krackow


Dystans188.60 km Czas08:39 Vśrednia21.80 km/h VMAX48.04 km/h
Ueckermünde

Most nad rzeczką Myśliborka. Dziś most graniczny dla rowerzystów, kiedyś most kolejki Randowskiej.


Ueckermünde, pomnik Fidela Schultza. Próbowałem wygooglać co to za gość, ale wyszło na to, że to jakiś hitlerowiec, więc dałem sobie spokój. Że też takim ludziom pomniki stawiają.


Wymyśliłem sobie, że podjadę do jeziora Lübkowsee. Nawigacja planowała mi jakieś okrężne trasy, a na mapie wyraźnie był zaznaczony most nad rzeczką Landgraben, więc zignorowałem sugestie i pojechałem po swojemu. Most był, ale drogi zabrakło. Przez godzinę przedzierałem się przez krzaki, powalone drzewa, trzciny i pokrzywy. Wątpliwa przyjemność.



A jeziorko i mostek bardzo ładne. Szkoda tylko, że wybrałem najgorszy z możliwych wariant dotarcia tutaj.


Okolice Fleethof. 


Okolice Galenbeck.


I jeszcze taki landszafcik się trafił. To droga do Groß Spiegelberg.

Dystans256.51 km Czas11:20 Vśrednia22.63 km/h VMAX43.79 km/h
Temp.15.0 °C SprzętStevens Gavere
Dookoła Zalewu Szczecińskiego

Droga do Borken.


Anklam. Most nad rzeką Peene.


Ścieżka rowerowa z Usedom do Stolpe.


Wolin. Wioska Wikingów.


Ścieżka rowerowa ze Skoszewa do Czarnocina. Prowadzi wałem przeciwpowodziowym wzdłuż Zalewu Szczecińskiego.

Dystans167.33 km Czas08:01 Vśrednia20.87 km/h VMAX47.96 km/h Podjazdy1578 m
Temp.10.0 °C SprzętStevens Gavere Uczestnicy
Angermünde, Biesenthal, Bad Freienwalde
Jednodniowa wycieczka po Niemczech. Celem było odwiedzenie kilku wież widokowych i ruin zamków, ale przede wszystkim zrobienie zacnego dystansu po drogach i ścieżkach Branderburgii. Początek i koniec w Krajniku Dolnym, do którego dojechaliśmy samochodem.

Ruiny pałacu w Hohenlandin. To pozostałość po dawnej siedzibie rodu Warburgów, zbudowanej w 1861 roku.


Głównego wejścia do pałacu pilnują cztery takie smoki. 


A tak ten pałac wyglądał w czasach swojej świetności.


Kolejny przystanek robimy w Angermünde, przy ruinach zamku z XIII wieku. Nie zostało z niego zbyt dużo, zaledwie kawałek muru i nic więcej. Niewiele o nim wiadomo. W XV wieku już był w ruinie.


Ścieżka wzdłuż jeziora Grimnitzsee. Jedziemy nią do Grimnitz, gdzie mają znajdować się kolejne ruiny zamku. Są jeszcze skromniejsze od tych w Angermünde. W rezultacie przejeżdżamy przez wioskę zapominając o zamku. 


Ścieżka rowerowa wzdłuż jeziora Werbellinsee. Mają gdzie jeździć te Niemiaszki. Sporą część trasy pokonujemy właśnie takimi ścieżkami.

Wieża widokowa w Biesenthal zbudowana w 1907 roku na cześć cesarza Fryderyka III. Wieża stoi na wzgórzu, na którym dawniej mieścił się zamek.


Tak podobno wyglądał zamek w Biesenthal. Przynajmniej tak przedstawiają go ryciny. Szkoda, że się nie zachował.


Ostatni punkt programu to wieża Bismarcka w Bad Freienwalde. W sumie w latach 1869-1934 powstało aż 240 podobnych wież. Nie wiem ile zachowało się do dziś, ale ta uznawana jest za jedną z najładniejszych w całych Niemczech. 



Wieżę zbudowano w 1895 roku z okazji 80. urodzin Otto von Bismarcka. Stoi na fundamentach dawnego zamku i ma 28 metrów wysokości. Nie udało się wejść na górę, dotarliśmy tam trochę za późno. Wieża czynna jest tylko do 17:00.

Dystans123.50 km Czas06:17 Vśrednia19.66 km/h VMAX42.20 km/h Podjazdy979 m
Temp.17.0 °C SprzętStevens Gavere
Banie, Lipiany, Barlinek

Droga z Krusz do Kierzkowa


Ruiny dworu w Tarnowie k. Myśliborza. Wokół jest jeszcze więcej ruin zabudowań folwarcznych, a także zaniedbany park dworski. W sumie jest to całkiem spory teren otwarty i dostępny dla wszystkich. I chociaż coraz bardziej zarasta, to i tak wygląda pięknie.


Okolica równie piękna, co sam dwór. Na zdjęciu ta bliższa okolica, czyli małe jeziorko na tyłach dworu, ale niedaleko jest też inne jezioro, które nazywa się... Okolica.


Lasy w pobliżu jeziora Chłop.


Wjeżdżam do Lipian.


W zachodniopomorskim była kiedyś bardzo gęsta sieć połączeń kolejowych. Dziś zamieniają się w sieć połączeń rowerowych. Z roku na rok tras przybywa. Ta ścieżka na zdjęciu zaprowadzi mnie aż do Barlinka.


A to już rynek w Barlinku i słynna fontanna "Gęsiarka". Fontanna jest nieczynna, ale nie wiem czy nieczynna, bo jeszcze zima trzyma, czy nieczynna bo nieczynna i już tak zostanie.


Z Barlinka jadę na północ, przez Niepołcko. Mam 10 km przebijania się starą, brukowaną drogą. Jedzie się ciężko, ale widoki wszystko nagradzają. To najładniejszy odcinek trasy.


A tu co? Droga była i drogi nie ma? Niby nic dziwnego, jak się jeździ po polach, to trzeba się z takimi niespodziankami liczyć. Jednak w tym przypadku według mapy prowadzi tędy szlak rowerowy. Czy ktoś te szlaki weryfikuje czy tylko tak sobie ciągną kreskę po mapie, żeby ładnie wyglądało? Dla ścisłości: to droga z Topolinek do Przelewic. 1,5 km drałowania z buta przez zaorane pole.


A tu niespodzianka: za wsią Trzebórz kolejna dawna linia kolejowa zamienia się w ścieżkę rowerową. To linia z Pyrzyc do Trzcińska. Już ją dzisiaj przecinałem w okolicach Kierzkowa i nie była w przebudowie. Ciekawe skąd i dokąd będzie prowadził ten odcinek?


A to już Banie. Tu zaczynałem i tu kończę.