Wpisy archiwalne w kategorii
Księstwo Pomorskie
Dystans całkowity: | 1713.26 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 88:38 |
Średnia prędkość: | 19.33 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.57 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 100.78 km i 5h 12m |
Więcej statystyk |
Dystans125.96 km Czas06:58 Vśrednia18.08 km/h VMAX39.38 km/h
SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: Maszewo i kościoły w okolicznych wioskach
Przejęte przez margrabiów brandenburskich miasto podnosiło się z ruin bardzo powoli. Praktycznie do końca XVIII wieku nie działo się w mieście nic. W latach 1784 - 1786 splantowano fosę i zewnętrzne obwałowania, a w 1866 roku rozebrano bramy miejskie. Same mury ocalały, ale w wielu miejscach obniżono ich wysokość i przebito nowe przejazdy. Od połowy XIX wieku Maszewo wreszcie zaczęło odżywać. Zwiększyła się ilość mieszkańców, nastąpiła rozbudowa przedmieść, a do miasta dociągnięto kolej.
Dziś Maszewo może poszczycić się niemal pełnym pierścieniem średniowiecznych murów obronnych. Zachowała się tez jedna baszta, która kiedyś wzmacniała bramę Nowogardzką. W centrum stoi okazały kościół z 1360 roku. Po zamku nie został już żaden ślad. Opuszczono go w 1569 roku i od tamtej pory powoli popadał w ruinę. Podobno jeszcze do lat 70. XX wieku można było znaleźć resztki murów, ale dziś nie ma już na to szans. Jest za to sporo zabytkowych kamienic z XIX i początku XX wieku.
Mury obronne Maszewa i widoczna w głębi baszta Francuska
Dawny rynek w Maszewie. Po lewej ryglowy dom z początku XIX wieku, po prawej ratusz z 1920 roku.
Kościół w Maszewie zbudowany 1360 r. Obecna wieża powstała w latach dwudziestych XIX wieku, ponieważ poprzednia spaliła się od uderzenia pioruna.
I to by było na tyle, jeśli idzie o Maszewo. Wokół miasta jest jeszcze sporo wsi, których rodowód pamięta czasy pomorskie. Pozostały w nich kościoły budowane w tamtym czasie. Pojeździłem więc po okolicy i odwiedziłem niektóre z nich:
Do końca II wojny światowej kościół w Długiem był świątynią protestancką. Gdy przybyli tutaj po wojnie w 1945 roku pierwsi Polacy, kościół zajęty był przez Rosjan i służył im jako sala rozrywkowa, a prezbiterium było miejscem dla orkiestry. Pod koniec 1945 roku Rosjanie podpalili kościół. Na szczęście udało się pożar ugasić. Spaleniu uległy organy i żyrandole. Kiedy ostatecznie Rosjanie opuścili wioskę, a było to wiosną 1946 roku, ludność która tutaj przybyła uporządkowała kościół i przystąpiła do odprawiania nabożeństw w obrządku rzymskokatolickim.
Maszewo
Dzisiejszą wycieczkę rozpocząłem w Maszewie. To stare, pomorskie miasto, ale zawsze leżało z boku wielkich wydarzeń. Maszewo prawa miejskie otrzymało dwukrotnie. Najpierw w 1278 roku na prawie magdeburskim, a nieco później, w 1286 roku na prawie lubeckim, dzięki czemu znacznie zwiększyły się jego przywileje. W tym drugim akcie lokacyjnym zobowiązano mieszczan do budowy murów obronnych. Nie jest znana dokładna data rozpoczęcia prac, ale wiadomo, że w połowie XIV wieku miasto było już otoczone murami. Poza miastem, na wzgórzu między jeziorami, stał nawet zamek. Przez cały okres istnienia Księstwa Pomorskiego, Maszewo było spokojnym miastem, które omijały klęski i wojny. Ten sielankowy okres zakończył się w połowie XVII wieku, razem z wybuchem wojny trzydziestoletniej. Miasto raz za razem nawiedzały pożary i epidemie. Liczba ludności spadła do zaledwie kilkudziesięciu osób. Smutny koniec miasta, który zbiegł się w czasie ze smutnym końcem Księstwa Pomorskiego.Przejęte przez margrabiów brandenburskich miasto podnosiło się z ruin bardzo powoli. Praktycznie do końca XVIII wieku nie działo się w mieście nic. W latach 1784 - 1786 splantowano fosę i zewnętrzne obwałowania, a w 1866 roku rozebrano bramy miejskie. Same mury ocalały, ale w wielu miejscach obniżono ich wysokość i przebito nowe przejazdy. Od połowy XIX wieku Maszewo wreszcie zaczęło odżywać. Zwiększyła się ilość mieszkańców, nastąpiła rozbudowa przedmieść, a do miasta dociągnięto kolej.
Dziś Maszewo może poszczycić się niemal pełnym pierścieniem średniowiecznych murów obronnych. Zachowała się tez jedna baszta, która kiedyś wzmacniała bramę Nowogardzką. W centrum stoi okazały kościół z 1360 roku. Po zamku nie został już żaden ślad. Opuszczono go w 1569 roku i od tamtej pory powoli popadał w ruinę. Podobno jeszcze do lat 70. XX wieku można było znaleźć resztki murów, ale dziś nie ma już na to szans. Jest za to sporo zabytkowych kamienic z XIX i początku XX wieku.
Mury obronne Maszewa i widoczna w głębi baszta Francuska
Dawny rynek w Maszewie. Po lewej ryglowy dom z początku XIX wieku, po prawej ratusz z 1920 roku.
Kościół w Maszewie zbudowany 1360 r. Obecna wieża powstała w latach dwudziestych XIX wieku, ponieważ poprzednia spaliła się od uderzenia pioruna.
I to by było na tyle, jeśli idzie o Maszewo. Wokół miasta jest jeszcze sporo wsi, których rodowód pamięta czasy pomorskie. Pozostały w nich kościoły budowane w tamtym czasie. Pojeździłem więc po okolicy i odwiedziłem niektóre z nich:
Tarnówko
Kościół pochodził z XV wieku. W latach 50. XX wieku został wyburzony. Ocalała tylko kamienno-ceglana wieża.Przemocze
Kościół wzniesiony w XV wieku, przebudowany w XIX wieku.Poczermin
Kościół został zbudowany w ostatniej ćwierci XV wieku. Na początku XVI stulecia powiększono go o wieżę, a cały korpus otynkowano. W 1850 roku wybudowany został nowy drewniany hełm wieży, w tymże stuleciu przebito też okrągłe okna. W 1912 roku wieżę odnowiono, w 1940 roku wymalowano wnętrze, a w 1945 roku dokonano ponownej konsekracji.Smogolice
Kościół wzniesiony na przełomie XV i XVI wieku z kamienia polnego i cegły. W 1873 roku przemurowano otwory okienne, znacznie je zwężając. Pod koniec XIX wieku dobudowano ceglaną wieżę na planie kwadratu i przykryto ją smukłym hełmem.Małkocin
Kościół zniesiony pod koniec XV wieku z kamienia polnego i cegły. Po pożarze w 1598 roku kościół przez ponad 250 lat był w ruinie. Odbudowano go dopiero w 1854 roku. W takiej formie zachował się do dziś.Kicko
Kościół wzniesiony pod koniec XV wieku i przebudowany w XIX wieku.Gogolewo
Kościół z drugiej połowy XV wieku. Zniszczony podczas wojny 30-letniej w 1643 roku i odbudowany dopiero w 1827 roku.Marianowo
Część zabudowań dawnego domu zakonnego cysterek w Marianowie. Ceglany, gotycki kościół z drugiej połowy XIII wieku z dobudowaną w 1892 wieżą, na której znajdują się dzwony z 1825 i 1890 roku. W murach kościoła zachowały się dwa skromne portale, z których południowy przeznaczony był dla zakonnic, a północny dla pozostałych wiernych.Długie
Kościół gotycki, z kamienia, wzniesiony w XIV w. W końcu XIX w. kościół przeszedł gruntowny remont i rozbudowę. Dobudowano wówczas trójbocznie zamknięte prezbiterium i dwie zakrystie oraz wieżę.Do końca II wojny światowej kościół w Długiem był świątynią protestancką. Gdy przybyli tutaj po wojnie w 1945 roku pierwsi Polacy, kościół zajęty był przez Rosjan i służył im jako sala rozrywkowa, a prezbiterium było miejscem dla orkiestry. Pod koniec 1945 roku Rosjanie podpalili kościół. Na szczęście udało się pożar ugasić. Spaleniu uległy organy i żyrandole. Kiedy ostatecznie Rosjanie opuścili wioskę, a było to wiosną 1946 roku, ludność która tutaj przybyła uporządkowała kościół i przystąpiła do odprawiania nabożeństw w obrządku rzymskokatolickim.
Kania
Kościół został wzniesiony w XV wieku z kamienia polnego i cegły. Otwory okienne zostały przebudowane w XIX wieku. Od zachodu przylega do korpusu drewniana, szkieletowa, oszalowana dzwonnica o spiczastym hełmie. Powstała w XIX wieku.Nastazin
Późnogotycki kościół w Nastazinie datowany jest na XVI w. W ciągu wieków pozostawał pod patronatem rodziny von Wedel, a w XIX w. gminy wiejskiej. W 1864 roku przeprowadzono remont wieży. Po 1945 roku świątynia nie była użytkowana, ulegała stopniowej ruinie i ostatecznie w l. 50. XX w. korpus kościoła rozebrano, pozostawiając tylko wieżę. W latach 1995-1997 świątynię zrekonstruowano.
Dystans86.97 km Czas04:45 Vśrednia18.31 km/h VMAX42.15 km/h
Temp.2.0 °C SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: Ruiny zamku Räuberberg
W pobliżu wioski Schmölln, na wzgórzu, wysoko ponad doliną rzeki Randow wznosił się kiedyś zamek. W zapiskach historycznych z czasów średniowiecza nie ma o nim żadnej wzmianki, ale wiadomo, że był. Pozostały po nim ruiny, a przecież nie wzięły się znikąd. Nie jest to żaden wyeksponowany zabytek, nie ma o nim wzmianki w przewodnikach turystycznych, nie znajdziemy go na mapach. Ale coś tam w lesie jest i dziś postanowiłem sprawdzić co.
Polna droga z Lebehn do Glasow
To jeszcze nie czas na zjeżdżanie z asfaltu, ale nie potrafię się powstrzymać. Robię sobie gruntowe skróty raz po raz wpadając w błoto. Ziemia po mokrej zimie jest wyjątkowo miękka i grząska. Nie mogę się już doczekać kiedy to wszystko wyschnie i jazda polami stanie się przyjemnością.
Polna droga do Battin
Za wsią Wollin znajduje się jedyny w tej okolicy most nad Randow. Przejeżdżam na drugą stronę rzeki i polnymi drogami jadę do Battin. Do Battin prowadzi też asfalt, ale... no nie potrafię się powstrzymać. W Battin zatrzymuję się na chwilę, by obejrzeć ruiny kościoła. To też pomorski zabytek. Kościół powstał w średniowieczu i działał aż do II Wojny Światowej. Zniszczony w 1945 roku nie został już odbudowany. W 2001 roku ruiny zabezpieczono, a teren wokół uporządkowano. Nad wieżą pojawił się prowizoryczny dach, ale nawa główna pozostała bez dachu.
Ruiny kościoła w Battin
Ale nie Battin jest moim celem. Jadę dalej. Stąd do zamku już nie jest daleko. W końcu jestem. Na wzgórze prowadzi wąska ścieżka przez las. Przecina połacie powalonych drzew, bagno, strome skarpy w górę i w dół. Na szczęście ktoś się tym miejscem opiekuje i usiłuje udrożnić przejście. Jednak zdecydowanie nie jest to już ścieżka na rower, nawet górski. Na wielu odcinkach muszę go po prostu nieść.
Ścieżka przez las do zamku Räuberberg
Ścieżka przez las do zamku Räuberberg
Ścieżka przez las do zamku Räuberberg
W końcu docieram na miejsce. Zamek był niewielki. Zachowały się fundamentu jednego budynku o wymiarach ok 10x15 metrów, ale wzgórze, na którym stoi jest sporo większe. Otacza je rów, który raczej nie jest dziełem natury. Przypomina mi to suchą fosę. Czyli ufortyfikowany zamek jak nic. Jak wspomniałem, nie ma o nim żadnych wzmianek pisanych, są za to legendy. Opowiadają o szlachcicu Siegfried von Ramin, który był rycerzem-rozbójnikiem. Jego brat, Hans robił dokładnie to samo. Hans siedział na zamku w Löcknitz, a Siegfried w Räuberberg. Siegfried upodobał sobie napadanie na statki kupieckie przepływające rzeką Randow. Patrząc na ten wąski kanał, który w tym miejscu tworzy Randow aż trudno uwierzyć, że kiedyś pływały tędy statki. Ale niech będzie, że pływały. By ułatwić sobie "pracę", Siegfried przeciągnął drut przez rzekę, którego koniec znajdował się na zamku. Gdy przepływający statek zahaczał o drut, szarpał nim, a na zamku zaczynały dzwonić dzwonki podwieszone do druta. Rozbójnicy szli na gotowe, nie musieli całymi dniami czatować nad rzeką.
Ruiny zamku Räuberberg
Ruiny zamku Räuberberg
Ruiny zamku Räuberberg
Ruiny zamku Räuberberg
Nie wiadomo kiedy zamek został opuszczony. Prawdopodobnie w XV wieku był już ruiną. Dziś nie ma tam za wiele do oglądania. Jest tuż po zimie, więc jeszcze trochę ruin można zobaczyć. Gdy świat się zazieleni, a wzgórze pochłoną krzaki i trawy, to już raczej niewiele będzie widać.
Tuz obok zamku, na skraju wzgórza znajduje się punkt widokowy z drewnianymi stołami i ławkami. Wyglądają na zmęczone czasem, ale są całkiem solidne i stabilne. Rozlega się stąd piękny widok na całą dolinę rzeki Randow. Miejsce byłoby wręcz idylliczne, gdyby nie przebiegająca dołem autostrada, którą wyjątkowo głośno tutaj słychać.
Punkt widokowy obok zamku Räuberberg
Polna droga z Lebehn do Glasow
To jeszcze nie czas na zjeżdżanie z asfaltu, ale nie potrafię się powstrzymać. Robię sobie gruntowe skróty raz po raz wpadając w błoto. Ziemia po mokrej zimie jest wyjątkowo miękka i grząska. Nie mogę się już doczekać kiedy to wszystko wyschnie i jazda polami stanie się przyjemnością.
Polna droga do Battin
Za wsią Wollin znajduje się jedyny w tej okolicy most nad Randow. Przejeżdżam na drugą stronę rzeki i polnymi drogami jadę do Battin. Do Battin prowadzi też asfalt, ale... no nie potrafię się powstrzymać. W Battin zatrzymuję się na chwilę, by obejrzeć ruiny kościoła. To też pomorski zabytek. Kościół powstał w średniowieczu i działał aż do II Wojny Światowej. Zniszczony w 1945 roku nie został już odbudowany. W 2001 roku ruiny zabezpieczono, a teren wokół uporządkowano. Nad wieżą pojawił się prowizoryczny dach, ale nawa główna pozostała bez dachu.
Ruiny kościoła w Battin
Ale nie Battin jest moim celem. Jadę dalej. Stąd do zamku już nie jest daleko. W końcu jestem. Na wzgórze prowadzi wąska ścieżka przez las. Przecina połacie powalonych drzew, bagno, strome skarpy w górę i w dół. Na szczęście ktoś się tym miejscem opiekuje i usiłuje udrożnić przejście. Jednak zdecydowanie nie jest to już ścieżka na rower, nawet górski. Na wielu odcinkach muszę go po prostu nieść.
Ścieżka przez las do zamku Räuberberg
Ścieżka przez las do zamku Räuberberg
Ścieżka przez las do zamku Räuberberg
W końcu docieram na miejsce. Zamek był niewielki. Zachowały się fundamentu jednego budynku o wymiarach ok 10x15 metrów, ale wzgórze, na którym stoi jest sporo większe. Otacza je rów, który raczej nie jest dziełem natury. Przypomina mi to suchą fosę. Czyli ufortyfikowany zamek jak nic. Jak wspomniałem, nie ma o nim żadnych wzmianek pisanych, są za to legendy. Opowiadają o szlachcicu Siegfried von Ramin, który był rycerzem-rozbójnikiem. Jego brat, Hans robił dokładnie to samo. Hans siedział na zamku w Löcknitz, a Siegfried w Räuberberg. Siegfried upodobał sobie napadanie na statki kupieckie przepływające rzeką Randow. Patrząc na ten wąski kanał, który w tym miejscu tworzy Randow aż trudno uwierzyć, że kiedyś pływały tędy statki. Ale niech będzie, że pływały. By ułatwić sobie "pracę", Siegfried przeciągnął drut przez rzekę, którego koniec znajdował się na zamku. Gdy przepływający statek zahaczał o drut, szarpał nim, a na zamku zaczynały dzwonić dzwonki podwieszone do druta. Rozbójnicy szli na gotowe, nie musieli całymi dniami czatować nad rzeką.
Ruiny zamku Räuberberg
Ruiny zamku Räuberberg
Ruiny zamku Räuberberg
Ruiny zamku Räuberberg
Nie wiadomo kiedy zamek został opuszczony. Prawdopodobnie w XV wieku był już ruiną. Dziś nie ma tam za wiele do oglądania. Jest tuż po zimie, więc jeszcze trochę ruin można zobaczyć. Gdy świat się zazieleni, a wzgórze pochłoną krzaki i trawy, to już raczej niewiele będzie widać.
Tuz obok zamku, na skraju wzgórza znajduje się punkt widokowy z drewnianymi stołami i ławkami. Wyglądają na zmęczone czasem, ale są całkiem solidne i stabilne. Rozlega się stąd piękny widok na całą dolinę rzeki Randow. Miejsce byłoby wręcz idylliczne, gdyby nie przebiegająca dołem autostrada, którą wyjątkowo głośno tutaj słychać.
Punkt widokowy obok zamku Räuberberg
Dystans79.51 km Czas04:16 Vśrednia18.64 km/h VMAX37.40 km/h
Temp.2.0 °C SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: Rothenklempenow
Kawałek na północ od Löcknitz znajduje się mała wioska Rothenklempenow. Przejeżdżając przez nią główną drogą nie widać, by wyróżniała się czymś od innych okolicznych wiosek, ale wystarczy odbić w pewnym miejscu na zachód i okazuje się, że między zwykłymi budynkami skrywa ciekawą perełkę. Znam Rothenklempenow, byłem tu już kilka razy, ale jakoś do tej pory nie było okazji, by tę wioskę opisać. Zrobię to więc teraz.
Rothenklempenow
W XIII wieku cały okoliczny teren należał do szlacheckiego rodu Eickstedt. By zabezpieczyć granicę Księstwa Pomorskiego przed Brandenburgią zbudowali tu zamek. Nie wiadomo dokładnie kiedy powstał. Pierwsza wzmianka o zamku pochodzi z 1255 roku. Nazywał się Castrum Clempenowe. W granicach Księstwa Pomorskiego zamek pozostał tylko do 1295 roku, a potem przeszedł w ręce brandenburskie. Do Pomorza wrócił dopiero w 1479 roku. Mimo zawirowań państwowych, na zamku ciągle panował ten sam ród Eickstedt. I siedział tam dłużej, przetrwał nawet najazd Szwedów w 1625 roku. Nie mogłem znaleźć informacji czy to właśnie Szwedzi zniszczyli zamek, czy popadł w ruinę wcześniej, ale wiadomo, że już w 1493 roku właściciele przenieśli się do nowo wybudowanego dworu. Do dziś z dawnego zamku zachowała się tylko masywna wieża.
ocalała wieża zamku w Rothenklempenow
Księstwo Pomorskie upadło, Szwedzi się wycofali, a ród Eickstedt trwał nadal. W 1862 roku rozpoczęli budowę dużego kompleksu folwarcznego. W jego skład wchodziła gorzelnia, młyn parowy, stodoły, stadniny, obory, a uzupełnieniem był jeszcze budynek bramny, wozownia i oczywiście dwór. Na jego tyłach powstał rozległy park. To, co zachowało się do naszych czasów zostało wyremontowane w 1994 roku i dziś wygląda bardzo ładnie. W piwnicy dawnej gorzelni jest restauracja, w dawnym dworze znaleźć można nocleg. Wieża też jest udostępniona do zwiedzania, ale nigdy nie zastałem jej otwartej. Podobno klucze ma burmistrz Rothenklempenow, ale nie wiem gdzie go znaleźć i jak się z nim dogadać. Może kiedyś uda mi się wejść na górę.
ocalała wieża zamku w Rothenklempenow
No wszystko fajne, tylko gdzie ten burmistrz? Wieża i tak jest zamknięta.
Park dworski. Ten z prawej to budynek gorzelni, z lewej inne zabudowania folwarczne, a spoza nich wychyla się zamkowa wieża
Pomnik "Lina Jedyna" w parku dworskim. Ciężko znaleźć informacje kogo przedstawia i czy w ogóle jest to autentyczna postać?
Rothenklempenow
W XIII wieku cały okoliczny teren należał do szlacheckiego rodu Eickstedt. By zabezpieczyć granicę Księstwa Pomorskiego przed Brandenburgią zbudowali tu zamek. Nie wiadomo dokładnie kiedy powstał. Pierwsza wzmianka o zamku pochodzi z 1255 roku. Nazywał się Castrum Clempenowe. W granicach Księstwa Pomorskiego zamek pozostał tylko do 1295 roku, a potem przeszedł w ręce brandenburskie. Do Pomorza wrócił dopiero w 1479 roku. Mimo zawirowań państwowych, na zamku ciągle panował ten sam ród Eickstedt. I siedział tam dłużej, przetrwał nawet najazd Szwedów w 1625 roku. Nie mogłem znaleźć informacji czy to właśnie Szwedzi zniszczyli zamek, czy popadł w ruinę wcześniej, ale wiadomo, że już w 1493 roku właściciele przenieśli się do nowo wybudowanego dworu. Do dziś z dawnego zamku zachowała się tylko masywna wieża.
ocalała wieża zamku w Rothenklempenow
Księstwo Pomorskie upadło, Szwedzi się wycofali, a ród Eickstedt trwał nadal. W 1862 roku rozpoczęli budowę dużego kompleksu folwarcznego. W jego skład wchodziła gorzelnia, młyn parowy, stodoły, stadniny, obory, a uzupełnieniem był jeszcze budynek bramny, wozownia i oczywiście dwór. Na jego tyłach powstał rozległy park. To, co zachowało się do naszych czasów zostało wyremontowane w 1994 roku i dziś wygląda bardzo ładnie. W piwnicy dawnej gorzelni jest restauracja, w dawnym dworze znaleźć można nocleg. Wieża też jest udostępniona do zwiedzania, ale nigdy nie zastałem jej otwartej. Podobno klucze ma burmistrz Rothenklempenow, ale nie wiem gdzie go znaleźć i jak się z nim dogadać. Może kiedyś uda mi się wejść na górę.
ocalała wieża zamku w Rothenklempenow
No wszystko fajne, tylko gdzie ten burmistrz? Wieża i tak jest zamknięta.
Park dworski. Ten z prawej to budynek gorzelni, z lewej inne zabudowania folwarczne, a spoza nich wychyla się zamkowa wieża
Pomnik "Lina Jedyna" w parku dworskim. Ciężko znaleźć informacje kogo przedstawia i czy w ogóle jest to autentyczna postać?
Dystans74.82 km Czas03:50 Vśrednia19.52 km/h VMAX41.36 km/h
SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: Wieniec Zgody
W XV wieku między Szczecinem a Stargardem wybuchła otwarta wojna, którą historia zapamiętała jako Wojnę Pszenną. Jej powody były jednak dużo starsze. Można ich się doszukiwać już w 1295 roku, gdy w wyniku podziału ziem pomorskich każde miasto otrzymało przywileje handlowe i celne, które były wzajemnie ze sobą sprzeczne. Szczecin miał tzw. prawo składu, czyli wszystkie statki wpływające do księstwa miały obowiązek zawinąć do Szczecina, a Stargard prawo do wolnej i bezcłowej żeglugi. Dziś wydaje się, że Stargard leżący w głębi lądu niewiele ma wspólnego z handlem morskim, ale wtedy wyglądało to inaczej. Ina była rzeką żeglowną. Można było dopłynąć nią nie tylko do Stargardu, ale nawet dalej. Poza tym Stargard posiadał port morski przy ujściu Iny. Głównym towarem eksportowanym przez Stargard była pszenica i stąd właśnie nazwa konfliktu: Wojna Pszenna.
Szczecin na wszystkie sposoby starał się utrudnić handel Stargardowi. Najpierw dyplomatycznie, później zaczęto napadać na statki. Stargard oczywiście nie był dłużny. Do poważnego zaostrzenia konfliktu doszło w 1454 roku, kiedy Szczecin zapalował ujście Iny i spalił stargardzki port morski. Potem było już tylko gorzej: łupienie statków, łańcuchy na Inie, zapalowanie Domiąży, które całkowicie odcięło Inę i jezioro Dąbie od morza. W 1460 roku Stargard ruszył zbrojnie na przedmieścia Szczecina paląc Most Cłowy na Regalicy i zabijając celników. Odpowiedzią Szczecina był atak na sam Stargard. Miasto było jednak dobrze ufortyfikowane i nie udało się go zdobyć. Po tej porażce konflikt przycichł i przez kilka następnych lat próbowano go zakończyć na drodze mediacji. W końcu dzięki wsparciu miast hanzeatyckich, w 1464 roku podpisano pokój.
Co do dziś zostało po tym konflikcie? Całkiem sporo. Np w Stargardzie stoi sobie Brama Młyńska, a z jej dwóch wież zwisają łańcuchy. To są te same łańcuchy, którymi Szczecin próbował przegrodzić Inę. Ale nie pojechałem dziś do Stargardu. Celem dzisiejszej wycieczki była Kobylanka, gdzie w 1460 roku burmistrzowie Szczecina i Stargardu posadzili lipę, która miała być gestem na rzecz zakończenia trwającej wojny. Ta lipa rośnie tam do dziś.
Lipa "Wieniec Zgody" posadzona w 1460 roku. Jak na taką staruszkę trzyma się całkiem nieźle.
Lipa "Wieniec Zgody" nie jest jedyną tak starą lipą w Kobylance. Od tamtej pory co 100 lat sadzi się kolejną. Rosną wszystkie z wyjątkiem jednej, posadzonej w 1960 roku. Ta sobie po prostu uschła. W 2010 roku posadzono więc kolejną, taką trochę nadprogramową. Na razie rośnie.
Uzupełnieniem lipy jest też Plac Zgody. W jego centralnym punkcie stoi fontanna w kształcie lipy, a otaczają ją kamienne tablice z wypisaną na nich historią dziesięciu największych wsi gminy Kobylanka.
Ta lipa to miała być fontanna. Jej woda, skrapiając nieustannie drzewko, miała symbolizować ciągłość idei zgody i pojednania. Z tą ciągłością to chyba coś nie tak, bo fontanna nie działa. A może już nie ma zgody i pojednania ze Stargardem? Na pohybel Stargardowi! Oni już wiedzą za co.
Szczecin na wszystkie sposoby starał się utrudnić handel Stargardowi. Najpierw dyplomatycznie, później zaczęto napadać na statki. Stargard oczywiście nie był dłużny. Do poważnego zaostrzenia konfliktu doszło w 1454 roku, kiedy Szczecin zapalował ujście Iny i spalił stargardzki port morski. Potem było już tylko gorzej: łupienie statków, łańcuchy na Inie, zapalowanie Domiąży, które całkowicie odcięło Inę i jezioro Dąbie od morza. W 1460 roku Stargard ruszył zbrojnie na przedmieścia Szczecina paląc Most Cłowy na Regalicy i zabijając celników. Odpowiedzią Szczecina był atak na sam Stargard. Miasto było jednak dobrze ufortyfikowane i nie udało się go zdobyć. Po tej porażce konflikt przycichł i przez kilka następnych lat próbowano go zakończyć na drodze mediacji. W końcu dzięki wsparciu miast hanzeatyckich, w 1464 roku podpisano pokój.
Co do dziś zostało po tym konflikcie? Całkiem sporo. Np w Stargardzie stoi sobie Brama Młyńska, a z jej dwóch wież zwisają łańcuchy. To są te same łańcuchy, którymi Szczecin próbował przegrodzić Inę. Ale nie pojechałem dziś do Stargardu. Celem dzisiejszej wycieczki była Kobylanka, gdzie w 1460 roku burmistrzowie Szczecina i Stargardu posadzili lipę, która miała być gestem na rzecz zakończenia trwającej wojny. Ta lipa rośnie tam do dziś.
Lipa "Wieniec Zgody" posadzona w 1460 roku. Jak na taką staruszkę trzyma się całkiem nieźle.
Lipa "Wieniec Zgody" nie jest jedyną tak starą lipą w Kobylance. Od tamtej pory co 100 lat sadzi się kolejną. Rosną wszystkie z wyjątkiem jednej, posadzonej w 1960 roku. Ta sobie po prostu uschła. W 2010 roku posadzono więc kolejną, taką trochę nadprogramową. Na razie rośnie.
Uzupełnieniem lipy jest też Plac Zgody. W jego centralnym punkcie stoi fontanna w kształcie lipy, a otaczają ją kamienne tablice z wypisaną na nich historią dziesięciu największych wsi gminy Kobylanka.
Ta lipa to miała być fontanna. Jej woda, skrapiając nieustannie drzewko, miała symbolizować ciągłość idei zgody i pojednania. Z tą ciągłością to chyba coś nie tak, bo fontanna nie działa. A może już nie ma zgody i pojednania ze Stargardem? Na pohybel Stargardowi! Oni już wiedzą za co.
Dystans138.56 km Czas06:33 Vśrednia21.15 km/h VMAX51.57 km/h
Temp.11.0 °C SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: ruiny zamku Krępcewo
Jadę odwiedzić kolejne miejsca, które pamiętają czasy Księstwa Pomorskiego. Moim dzisiejszym celem są ruiny zamku Krępcewo, ale pierwszy przystanek robię już w Płoni, gdzie rośnie lipa św. Ottona. Według legend lipę zasadził sam św. Otton z Bambergu, który w 1124 roku przemierzał Pomorze z misją chrystianizacyjną. Było to 900 lat temu. Szmat czasu. Ale to tylko legenda. Oficjalnie ocenia się wiek lipy na 300-400 lat. Też sporo, ale czasów pomorskich ta lipa jednak nie pamięta. A więc to taka trochę lipa z tą lipą.
Jadę wczesną wiosną, więc lipa jeszcze jest łysa, ale podobno wciąż się zieleni. Jest to jedna z największych lip w Polsce. Jej obwód pnia wynosi 850 cm.
Lipa rośnie obok małego kościółka, ale i on nie pamięta czasów pomorskich. Pochodzi z XVIII-XIX wieku. Obecnie jest w remoncie i ma zdjęty cały hełm wieży razem z iglicą. Super to wygląda :) No, ale to nie jest zabytek pomorski. Zamieszczam zdjęcia jako ciekawostkę i jadę do swojego celu wycieczki.
KRĘPCEWO
Krępcewo to niewielka wioska, jakieś 10 km za Stargardem. Na południe od wioski, nad rzeką Iną, wznoszą się resztki zamku rodu Wedlów. Była to niewielka warownia z jednym domem mieszkalnym, wieżą i murem obronnym. Zamek wznosił się na kopcu ziemnym i był otoczony fosą. Zbudowano go w połowie XIV wieku, ale już w XV został opuszczony, a Wedlowie przenieśli się do nowego, znacznie wygodniejszego pałacu zbudowanego w samym Krępcewie. Prawdopodobnie zamek został rozebrany już przez Wedlów, by pozyskać materiał budowlany.
Do dziś z zamku nie zachowało się wiele. Mamy stertę kamieni, resztki dwóch murów i podstawę wieży. Teren jest prywatny i widać, że na zamku coś się dzieje. Część murów została zachlapana cementem, by wzmocnić luźne kamienie, a teren został oczyszczony z roślinności. W internecie można znaleźć informacje o odbywających się na zamku imprezach plenerowych z turniejami rycerskimi. To podobno w czerwcu. Ciekawe czy w tym roku też to się odbędzie?
Tak wygląda kawałek ocalałej ściany zamku:
A tak wieża zamkowa. Widać, że kopią w głąb, do fundamentów. Szukają skarbów?
Ciekawostką Krępcewa jest też kamienna płyta zwana stellą dziękczynną. To raczej rzadkość na tych terenach. Stelle modne były w cywilizacjach starożytnego Bliskiego Wschodu. Stellę w Krępcewie postawił Leopold von Wedel pod koniec XVI wieku po powrocie ze swojej największej podróży do Jerozolimy i ogólnie na Bliski Wschód. Miała być podziękowaniem za szczęśliwy powrót. Stella znajduje się przed wioską, jadąc od strony Stargardu.
KRĄPIEL
Lecę dalej. We wsi Krępiel zatrzymuję się jeszcze przy tutejszym kościółku. To też pomorski zabytek, z ok. XIII-XIV wieku. No właśnie. Szukając pomorskich zabytków coś mało kościółków odwiedzam. A przecież w wielu wioskach istniejące do dziś świątynie mają pomorski rodowód, a często nawet ich forma od czasów średniowiecza niewiele się zmieniła. Nawet w Krępcewie był pomorski kościółek z zabytkowym wystrojem, a ja po prostu go minąłem gnając do zamku.
PĘZINO
I na koniec dnia wpadam jeszcze do Pęzina. Ten zamek już odwiedzałem i już go opisywałem, ale tym razem trafiam na wyjątkowo dobre światło, więc znów robię mu kilka zdjęć. Pora roku też niezła, bo liście nie zasłaniają tego, co najważniejsze :) Zdjęcia oczywiście zza płotu/muru, bo wejść do wnętrz tego zamku wcale nie jest tak łatwo.
Jadę wczesną wiosną, więc lipa jeszcze jest łysa, ale podobno wciąż się zieleni. Jest to jedna z największych lip w Polsce. Jej obwód pnia wynosi 850 cm.
Lipa rośnie obok małego kościółka, ale i on nie pamięta czasów pomorskich. Pochodzi z XVIII-XIX wieku. Obecnie jest w remoncie i ma zdjęty cały hełm wieży razem z iglicą. Super to wygląda :) No, ale to nie jest zabytek pomorski. Zamieszczam zdjęcia jako ciekawostkę i jadę do swojego celu wycieczki.
KRĘPCEWO
Krępcewo to niewielka wioska, jakieś 10 km za Stargardem. Na południe od wioski, nad rzeką Iną, wznoszą się resztki zamku rodu Wedlów. Była to niewielka warownia z jednym domem mieszkalnym, wieżą i murem obronnym. Zamek wznosił się na kopcu ziemnym i był otoczony fosą. Zbudowano go w połowie XIV wieku, ale już w XV został opuszczony, a Wedlowie przenieśli się do nowego, znacznie wygodniejszego pałacu zbudowanego w samym Krępcewie. Prawdopodobnie zamek został rozebrany już przez Wedlów, by pozyskać materiał budowlany.
Do dziś z zamku nie zachowało się wiele. Mamy stertę kamieni, resztki dwóch murów i podstawę wieży. Teren jest prywatny i widać, że na zamku coś się dzieje. Część murów została zachlapana cementem, by wzmocnić luźne kamienie, a teren został oczyszczony z roślinności. W internecie można znaleźć informacje o odbywających się na zamku imprezach plenerowych z turniejami rycerskimi. To podobno w czerwcu. Ciekawe czy w tym roku też to się odbędzie?
Tak wygląda kawałek ocalałej ściany zamku:
A tak wieża zamkowa. Widać, że kopią w głąb, do fundamentów. Szukają skarbów?
Ciekawostką Krępcewa jest też kamienna płyta zwana stellą dziękczynną. To raczej rzadkość na tych terenach. Stelle modne były w cywilizacjach starożytnego Bliskiego Wschodu. Stellę w Krępcewie postawił Leopold von Wedel pod koniec XVI wieku po powrocie ze swojej największej podróży do Jerozolimy i ogólnie na Bliski Wschód. Miała być podziękowaniem za szczęśliwy powrót. Stella znajduje się przed wioską, jadąc od strony Stargardu.
KRĄPIEL
Lecę dalej. We wsi Krępiel zatrzymuję się jeszcze przy tutejszym kościółku. To też pomorski zabytek, z ok. XIII-XIV wieku. No właśnie. Szukając pomorskich zabytków coś mało kościółków odwiedzam. A przecież w wielu wioskach istniejące do dziś świątynie mają pomorski rodowód, a często nawet ich forma od czasów średniowiecza niewiele się zmieniła. Nawet w Krępcewie był pomorski kościółek z zabytkowym wystrojem, a ja po prostu go minąłem gnając do zamku.
PĘZINO
I na koniec dnia wpadam jeszcze do Pęzina. Ten zamek już odwiedzałem i już go opisywałem, ale tym razem trafiam na wyjątkowo dobre światło, więc znów robię mu kilka zdjęć. Pora roku też niezła, bo liście nie zasłaniają tego, co najważniejsze :) Zdjęcia oczywiście zza płotu/muru, bo wejść do wnętrz tego zamku wcale nie jest tak łatwo.
Dystans85.42 km Czas03:43 Vśrednia22.98 km/h VMAX46.10 km/h
Temp.10.0 °C SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: Jasienica
Jasienica to obecnie dzielnica Polic. Nie jest to zbyt atrakcyjne miejsce, a okolicę zdominował zakład chemiczny z całym syfem, jaki wokół siebie tworzy. Rodowód Jasienicy jest jednak bardzo stary, bo wieś wzmiankowana była już w IX wieku. Żadna zabudowa z tamtego okresu oczywiście się nie zachowała, ale na początku XIV wieku (gdzieś między 1307, a 1331 rokiem), książę Barnim III sprowadził do Jasienicy mnichów z zakonu augustianów. Osiedlili się na wzgórzu zwanym "Górą św. Marii". Wznosił się tam drewniany kościółek, który przebudowali na murowany oraz zbudowali obok klasztor. Nie miał on szczęścia, bo już w 1333 roku spłonął. Podniesiono go ze zgliszczy i powoli rozbudowywano, ale już pod koniec XIV wieku najechali go rycerze-rabusie i doszczętnie złupili. I znów trzeba było zaczynać wszystko od początku. W XV wieku do istniejącego klasztoru dobudowano drugie skrzydło oraz rozbudowano kościół. Wydawało się, że dla jasienickiego klasztoru nastały wreszcie czasy spokoju i dobrobytu, ale nagle na scenę wyskoczył Marcin Luter (też augustianin!), który swoimi naukami zatrząsł kościołem. W 1534 roku książęta pomorscy Barnim IX i Filip I przyjęli tezy Lutra za obowiązujące i już rok później zwolnili mnichów, a ich majątek przeszedł na własność księstwa. I tak skończyła się historia augustianów na jasienickim wzgórzu. Pozostały zabudowania, które przebudowano na pałac, potem zniszczono, opuszczono i w końcu przerobiono na tzw "trwałą ruinę" rozbierając piętro i pozostawiając jedynie parter.
Pozostałości klasztora i kościoła augustianów.
Kościół zbudowany przez augustianów. Obecnie istnieją tylko 3 przęsła, ale wcześniej był znacznie dłuższy, miał aż 8 przęseł. Brakujące 5 zostało rozebrane w 1735 roku ze względu na zły stan techniczny i ryzyko zawalenia. Wtedy też kościół zyskał ryglową wieżę.
Pozostałości wschodniego skrzydła klasztoru.
Pozostałości wschodniego skrzydła klasztoru.
Trochę średniowiecznych dekoracji jeszcze się zachowało.
Pozostałości klasztora i kościoła augustianów.
Kościół zbudowany przez augustianów. Obecnie istnieją tylko 3 przęsła, ale wcześniej był znacznie dłuższy, miał aż 8 przęseł. Brakujące 5 zostało rozebrane w 1735 roku ze względu na zły stan techniczny i ryzyko zawalenia. Wtedy też kościół zyskał ryglową wieżę.
Pozostałości wschodniego skrzydła klasztoru.
Pozostałości wschodniego skrzydła klasztoru.
Trochę średniowiecznych dekoracji jeszcze się zachowało.
Dystans128.28 km Czas05:35 Vśrednia22.98 km/h VMAX42.16 km/h
Temp.4.0 °C SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: Torgelow
Wybrałem się dzisiaj do małego, niemieckiego miasteczka Torgelow. Niby blisko Polski, ale dojazd tam jest niezbyt oczywisty, bo tuż przy Torgelow mieści się rozległy poligon wojskowy. Teren jest ogrodzony i niedostępny. By dotrzeć do Torgelow, trzeba objechać poligon od północy lub od południa. I tak własnie zrobiłem: pojechałem na północ, do Eggesin, a wróciłem południem, przez Krugsdorf.
Torgelow dostał się pod panowanie Pomorzan w 1369 roku jako zabezpieczenie pożyczki udzielonej Brandenburczykom. Pozostał w granicach księstwa aż do jego upadku, podczas wojny trzydziestoletniej. Wojna okazała się katastrofalna dla miasta i jego mieszkańców. Podobno nie przeżył nikt i po wojnie sprowadzono osadników z Finlandii i Estonii, by zasiedlić miasto na nowo.
Do naszych czasów ocalały niewielkie ruiny zamku. Była to siedziba rodowa bawarskiej rodziny Hase zu Kufstein. Zasłynęli szczególnie jednym swoim przedstawicielem o imieniu Zacharias. Był rycerzem, ale lubował się w rozbojach. Łupił bez opamiętania okoliczne wsie i miasteczka. W końcu, w 1465 roku książę wołogowski Warcisław X zebrał wojska i najechał zamek. Twierdza została zdobyta i zniszczona, ale Zacharias zdołał uciec. Nigdy jednak nie wrócił już w te strony. Z zamku nie zostało wiele. Ot, kawałek muru, dwie bramy i w zasadzie nic więcej. W bezpośrednim sąsiedztwie ruin, w roku 2000 postawiono kilka drewnianych chat mających być rekonstrukcją miasta z ok. 1300 roku. Nie udało mi się tam wejść, bo czynne jest to od poniedziałku do soboty, a ja niefortunnie wybrałem się na wycieczkę w niedzielę. Trzeba będzie ją powtórzyć. Trzeba będzie jeszcze zajrzeć do mieszczącej się w pobliżu osady słowiańskiej, gdzie zrekonstruowano domy z IX i X wieku. Temat uważam za otwarty, a odwiedziny w Torgelow na niezakończone.
Torgelow dostał się pod panowanie Pomorzan w 1369 roku jako zabezpieczenie pożyczki udzielonej Brandenburczykom. Pozostał w granicach księstwa aż do jego upadku, podczas wojny trzydziestoletniej. Wojna okazała się katastrofalna dla miasta i jego mieszkańców. Podobno nie przeżył nikt i po wojnie sprowadzono osadników z Finlandii i Estonii, by zasiedlić miasto na nowo.
Do naszych czasów ocalały niewielkie ruiny zamku. Była to siedziba rodowa bawarskiej rodziny Hase zu Kufstein. Zasłynęli szczególnie jednym swoim przedstawicielem o imieniu Zacharias. Był rycerzem, ale lubował się w rozbojach. Łupił bez opamiętania okoliczne wsie i miasteczka. W końcu, w 1465 roku książę wołogowski Warcisław X zebrał wojska i najechał zamek. Twierdza została zdobyta i zniszczona, ale Zacharias zdołał uciec. Nigdy jednak nie wrócił już w te strony. Z zamku nie zostało wiele. Ot, kawałek muru, dwie bramy i w zasadzie nic więcej. W bezpośrednim sąsiedztwie ruin, w roku 2000 postawiono kilka drewnianych chat mających być rekonstrukcją miasta z ok. 1300 roku. Nie udało mi się tam wejść, bo czynne jest to od poniedziałku do soboty, a ja niefortunnie wybrałem się na wycieczkę w niedzielę. Trzeba będzie ją powtórzyć. Trzeba będzie jeszcze zajrzeć do mieszczącej się w pobliżu osady słowiańskiej, gdzie zrekonstruowano domy z IX i X wieku. Temat uważam za otwarty, a odwiedziny w Torgelow na niezakończone.
Ruiny zamku w Torgelow
Rekonstrukcja średniowiecznego miasta w Torgelow
Rekonstrukcja średniowiecznego miasta w Torgelow
Dystans107.57 km Czas04:46 Vśrednia22.57 km/h VMAX42.40 km/h
SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: Vierraden
Dawno nie byłem w żadnym nowym miejscu, które pamięta czasy Księstwa Pomorskiego. Jakoś tak zarzuciłem temat, albo odkładałem go na przyszłość. Dzisiaj zupełnie przez przypadek, jadąc po prostu przed siebie, znalazłem się w Vierraden, gdzie znajdują się ruiny zamkowej wieży. Wieża znajduje się na terenie prywatnym, ogrodzonym i zamkniętym, więc nie można do niej dojść. Zrobiłem jednak kilka zdjęć z zewnątrz, a po powrocie do domu doczytałem gdzie ja właściwie byłem.
Vierraden jest dziś dzielnicą Schwedt, ale dawniej było osobnym miastem. I do tego miastem nadgranicznym. Należało do Księstwa Pomorskiego i graniczyło z Brandenburgią. By wzmocnić obronę granicy, w ok. 1310 roku wzniesiono tu zamek. Długo jednak nie pozostał w rękach pomorskich, bo już w 1320 roku został zdobyty przez Meklemburgię. W 1468 roku zamek przejęła Brandenburgia. W 1477 roku zamek znów zdobyli Pomorzanie, ale już rok później wrócił pod panowanie Brandenburgii. I tak już zostało. Pomorzanie nigdy już tu nie wrócili. Jak to zwykle bywało na tych terenach, zamek został zniszczony przez Szwedów w 1637 roku i pozostał w ruinie do 1842 roku, kiedy to odrestaurowano wieżę zgodnie z ówczesnym nurtem tworzenia "romantycznych ruin". Kolejne zniszczenia wieża zaliczyła pod koniec II Wojny Światowej i od tej pory pozostaje w ruinie.
Zamek nie był zbyt okazały. Podobno była to tylko ta jedna, ocalała wieża otoczona murem i fosą. W obrębie murów był też jeden budynek. Wszystko poza wieżą zostało rozebrane w 1681 roku, a materiał został wykorzystany do odbudowy zamku w Schwedt.
Tuż obok zamku znajduje się piękny, zadaszony mostek. Nie jest to jednak obiekt zabytkowy, bo zbudowano go w 1999 roku. Miejsce, w którym most spina brzegi rzeki Welse, jest jak najbardziej historyczne. W tym miejscu w przeszłości było już kilka mostów, a od czasów średniowiecza stał tu młyn wodny.
Vierraden jest dziś dzielnicą Schwedt, ale dawniej było osobnym miastem. I do tego miastem nadgranicznym. Należało do Księstwa Pomorskiego i graniczyło z Brandenburgią. By wzmocnić obronę granicy, w ok. 1310 roku wzniesiono tu zamek. Długo jednak nie pozostał w rękach pomorskich, bo już w 1320 roku został zdobyty przez Meklemburgię. W 1468 roku zamek przejęła Brandenburgia. W 1477 roku zamek znów zdobyli Pomorzanie, ale już rok później wrócił pod panowanie Brandenburgii. I tak już zostało. Pomorzanie nigdy już tu nie wrócili. Jak to zwykle bywało na tych terenach, zamek został zniszczony przez Szwedów w 1637 roku i pozostał w ruinie do 1842 roku, kiedy to odrestaurowano wieżę zgodnie z ówczesnym nurtem tworzenia "romantycznych ruin". Kolejne zniszczenia wieża zaliczyła pod koniec II Wojny Światowej i od tej pory pozostaje w ruinie.
Zamek nie był zbyt okazały. Podobno była to tylko ta jedna, ocalała wieża otoczona murem i fosą. W obrębie murów był też jeden budynek. Wszystko poza wieżą zostało rozebrane w 1681 roku, a materiał został wykorzystany do odbudowy zamku w Schwedt.
Tuż obok zamku znajduje się piękny, zadaszony mostek. Nie jest to jednak obiekt zabytkowy, bo zbudowano go w 1999 roku. Miejsce, w którym most spina brzegi rzeki Welse, jest jak najbardziej historyczne. W tym miejscu w przeszłości było już kilka mostów, a od czasów średniowiecza stał tu młyn wodny.
Dystans71.12 km Czas04:28 Vśrednia15.92 km/h
SprzętMerida TFS 900
Ślady Księstwa Pomorskiego: Sianów, Koszalin, Karlino
Pogoda całkiem siadła. Do tej pory udawało mi się przemykać między falami deszczu. Padało głównie w nocy i rano. Wyjeżdżałem późno, ale deszcz łapał mnie rzadko i coś tam po drodze udawało się zobaczyć. Ostatnie dwa dni to już w ogóle były słoneczne. Ale na tym koniec. Za dwa dni słońca trzeba ponieść karę. Już wczoraj w Darłowie zaczęło padać, a namiot rozbijałem w deszczu. Dziś z rana znów było ładnie, a potem jak zaczęło lać, to już tak, jakby w ogóle nie chciało przestać.
Sianów
Jadę do Sianowa. Tak naprawdę nie wiem po co, bo w Sianowie nic nie ma. Miasteczko zapisało się na kartach pomorskiej historii, ale do dnia dzisiejszego nie przetrwały w nim żadne zabytki. Kiedyś stał tu nawet zamek. Związana jest z nim dość ciekawa historia. Otóż w 1475 roku na zamku w Sianowie gościł książę Bogusław X. Jego świta w tym czasie zabawiała się w okolicy w dość awanturniczy sposób. Napadli na zmierzający do Koszalina konwój kupiecki i go obrabowali. Na wieść o tym koszalinianie zebrali oddział zbrojnych i ruszyli do Sianowa schwytać winnych. Ponieważ książę stanął murem za swoimi ludźmi, pojmali go, związali i na wozie pełnym gnoju powieźli do Koszalina. Dopiero tam przyszło otrzeźwienie. Burmistrz Koszalina natychmiast uwolnił księcia, ale nie tak łatwo przyszło wybłaganie przebaczenia. Wszyscy mieszkańcy musieli paść przed księciem na kolana, a potem gościć go przez kilka dni na swój własny koszt. Miasto musiało też darować wszystkie długi, jakie Bogusław był im winny, a na dokładkę zburzyć bramę miejską, przez którą tak niechlubnie wjechał do miasta. Tak to było, a dziś historycy nie są nawet w stanie określić w którym miejscu Sianowa stał zamek. Podawane są różne lokalizacje, ale są to tylko domysły. Po zamku nie pozostał żaden ślad. Zamieszczę więc zdjęcie pomnika "dziewczynek z zapałkami", bo Sianów bardziej kojarzy się z nieistniejącą już fabryką zapałek niż z Księstwem Pomorskim.
Koszalin
Koszalin był jednym z większych miast Księstwa Pomorskiego. Należał do biskupów kamieńskich i od nich otrzymał prawa miejskie. Wydawać by się mogło, że w mieście tej wielkości znajdę sporo pozostałości po Księstwie Pomorskim, ale rzeczywistość jest inna. Stare Miasto praktycznie nie istnieje zniszczone doszczętnie przez wojska radzieckie. Ocalała tylko katedra. Jadę na wzgórze zamkowe. Tam pozostał jeszcze mały fragment murów miejskich i dawny kościół zamkowy. Kościół ten powstał na początku XIV wieku jako część zakonu Cystersek osiadłych w Koszalinie w 1278 roku. Gdy zakon rozwiązano, kościół popadł w ruinę. W 1568 roku na terenie dawnego zakonu rozpoczęto budowę zamku. Wtedy kościół odrestaurowano i stał się kościołem zamkowym. Zamek nie istniał długo, spłonął w 1718 roku i już nigdy nie został odbudowany. Przetrwał tylko kościół. Zdjęcie poniżej przedstawia miejsce, w którym kiedyś stał zamek. Ten budynek w głębi wznosi się dokładnie na jego fundamentach:
A tak wygląda dawny kościół zamkowy:
I to by było w zasadzie tyle. Wyjątkowo mało jak na tak duże miasto. Poganiany przez deszczowe chmury jadę dalej. Po drodze dopada mnie burza. Pioruny walą na prawo i lewo, z nieba leje się potok wody. Nie mam gdzie się schować, więc po prostu jadę.
Karlino
Całkowicie przemoczony wjeżdżam do Karlina. Niewielkie miasteczko jest dziś zupełnie zapomniane, a przecież kiedyś było jednym z ważniejszych miast Księstwa Pomorskiego. W 1280 roku otrzymali je w spadku biskupi kamieńscy. Niespełna sto lat później, w 1372 roku wpadli na pomysł, by przenieść tu stolicę diecezji. W tym celu wznieśli w Karlinie okazały zamek oraz nadali mu prawa miejskie. Nowo powstałe miasto nie miało jednak szczęścia. W 1409 biskup wdał się w konflikt z księciem Bogusławem VIII, w wyniku czego wojska pomorskie najechały i doszczętnie spaliły miasto. Zamek wtedy ocalał, ale już w 1481 doszło do powtórki. Tym razem Karlino najechały połączone wojska koszalińsko-kołobrzeskie, skutkiem czego miasto ponownie spłonęło. Tym razem zamek poszedł z dymem wraz z miastem. Ot, taki tam średniowieczny sposób na zmuszenie biskupa do zwrotu zaciągniętej pożyczki. Zamek został odbudowany i przekształcony w piękną, renesansową rezydencję. Przetrwał do roku 1761, kiedy to podczas wojny siedmioletniej został zajęty przez Rosjan, splądrowany i spalony. Po tym wydarzeniu nie został już odbudowany. Z zamku pozostały jedynie fundamenty i zasypane gruzem piwnice. Na nich, po latach zbudowano budynek browaru, ale i on z czasem popadł w ruinę. Dziś całą Wyspę Biskupią wraz z resztkami zamku przejął prywatny inwestor. Planuje tam stworzyć centrum konferencyjne. Po oczyszczeniu piwnic dawnego zamku okazało się, że w świetnym stanie zachowały się gotyckie sklepienia gwiaździste. Zamek nie jest udostępniony do zwiedzania, ale jeśli trafi się na właściciela, to chętnie zaprosi do środka.
Sianów
Jadę do Sianowa. Tak naprawdę nie wiem po co, bo w Sianowie nic nie ma. Miasteczko zapisało się na kartach pomorskiej historii, ale do dnia dzisiejszego nie przetrwały w nim żadne zabytki. Kiedyś stał tu nawet zamek. Związana jest z nim dość ciekawa historia. Otóż w 1475 roku na zamku w Sianowie gościł książę Bogusław X. Jego świta w tym czasie zabawiała się w okolicy w dość awanturniczy sposób. Napadli na zmierzający do Koszalina konwój kupiecki i go obrabowali. Na wieść o tym koszalinianie zebrali oddział zbrojnych i ruszyli do Sianowa schwytać winnych. Ponieważ książę stanął murem za swoimi ludźmi, pojmali go, związali i na wozie pełnym gnoju powieźli do Koszalina. Dopiero tam przyszło otrzeźwienie. Burmistrz Koszalina natychmiast uwolnił księcia, ale nie tak łatwo przyszło wybłaganie przebaczenia. Wszyscy mieszkańcy musieli paść przed księciem na kolana, a potem gościć go przez kilka dni na swój własny koszt. Miasto musiało też darować wszystkie długi, jakie Bogusław był im winny, a na dokładkę zburzyć bramę miejską, przez którą tak niechlubnie wjechał do miasta. Tak to było, a dziś historycy nie są nawet w stanie określić w którym miejscu Sianowa stał zamek. Podawane są różne lokalizacje, ale są to tylko domysły. Po zamku nie pozostał żaden ślad. Zamieszczę więc zdjęcie pomnika "dziewczynek z zapałkami", bo Sianów bardziej kojarzy się z nieistniejącą już fabryką zapałek niż z Księstwem Pomorskim.
Koszalin
Koszalin był jednym z większych miast Księstwa Pomorskiego. Należał do biskupów kamieńskich i od nich otrzymał prawa miejskie. Wydawać by się mogło, że w mieście tej wielkości znajdę sporo pozostałości po Księstwie Pomorskim, ale rzeczywistość jest inna. Stare Miasto praktycznie nie istnieje zniszczone doszczętnie przez wojska radzieckie. Ocalała tylko katedra. Jadę na wzgórze zamkowe. Tam pozostał jeszcze mały fragment murów miejskich i dawny kościół zamkowy. Kościół ten powstał na początku XIV wieku jako część zakonu Cystersek osiadłych w Koszalinie w 1278 roku. Gdy zakon rozwiązano, kościół popadł w ruinę. W 1568 roku na terenie dawnego zakonu rozpoczęto budowę zamku. Wtedy kościół odrestaurowano i stał się kościołem zamkowym. Zamek nie istniał długo, spłonął w 1718 roku i już nigdy nie został odbudowany. Przetrwał tylko kościół. Zdjęcie poniżej przedstawia miejsce, w którym kiedyś stał zamek. Ten budynek w głębi wznosi się dokładnie na jego fundamentach:
A tak wygląda dawny kościół zamkowy:
I to by było w zasadzie tyle. Wyjątkowo mało jak na tak duże miasto. Poganiany przez deszczowe chmury jadę dalej. Po drodze dopada mnie burza. Pioruny walą na prawo i lewo, z nieba leje się potok wody. Nie mam gdzie się schować, więc po prostu jadę.
Karlino
Całkowicie przemoczony wjeżdżam do Karlina. Niewielkie miasteczko jest dziś zupełnie zapomniane, a przecież kiedyś było jednym z ważniejszych miast Księstwa Pomorskiego. W 1280 roku otrzymali je w spadku biskupi kamieńscy. Niespełna sto lat później, w 1372 roku wpadli na pomysł, by przenieść tu stolicę diecezji. W tym celu wznieśli w Karlinie okazały zamek oraz nadali mu prawa miejskie. Nowo powstałe miasto nie miało jednak szczęścia. W 1409 biskup wdał się w konflikt z księciem Bogusławem VIII, w wyniku czego wojska pomorskie najechały i doszczętnie spaliły miasto. Zamek wtedy ocalał, ale już w 1481 doszło do powtórki. Tym razem Karlino najechały połączone wojska koszalińsko-kołobrzeskie, skutkiem czego miasto ponownie spłonęło. Tym razem zamek poszedł z dymem wraz z miastem. Ot, taki tam średniowieczny sposób na zmuszenie biskupa do zwrotu zaciągniętej pożyczki. Zamek został odbudowany i przekształcony w piękną, renesansową rezydencję. Przetrwał do roku 1761, kiedy to podczas wojny siedmioletniej został zajęty przez Rosjan, splądrowany i spalony. Po tym wydarzeniu nie został już odbudowany. Z zamku pozostały jedynie fundamenty i zasypane gruzem piwnice. Na nich, po latach zbudowano budynek browaru, ale i on z czasem popadł w ruinę. Dziś całą Wyspę Biskupią wraz z resztkami zamku przejął prywatny inwestor. Planuje tam stworzyć centrum konferencyjne. Po oczyszczeniu piwnic dawnego zamku okazało się, że w świetnym stanie zachowały się gotyckie sklepienia gwiaździste. Zamek nie jest udostępniony do zwiedzania, ale jeśli trafi się na właściciela, to chętnie zaprosi do środka.
Dystans98.74 km Czas05:33 Vśrednia17.79 km/h
SprzętMerida TFS 900
Ślady Księstwa Pomorskiego: Słupsk, Darłowo
Wykręcam z moją trasą na północ i jadę w kierunku Słupska. Po drodze łapię się rzeki Słupi i jadę praktycznie wzdłuż niej, przecinając ją kilka razy. Rzeka jak to rzeka, najładniej wygląda z pozycji kajaka, ale z roweru też coś tam udaje mi się zobaczyć. Trafiam na przykład na jedną z elektrowni wodnych, których jest tam aż pięć. Powstały na przełomie XIX i XX wieku i po modernizacjach działają do dziś. Każda z nich jest inna i w inny sposób jest zasilana wodą. Ja odwiedzam elektrownię Gałąźnia Mała, do której woda doprowadzana jest rurami z odległości 13 km.
Słupsk
Słupsk to duże i bardzo ważne dla Księstwa Pomorskiego miasto. Początkowo należało do książąt wschodniopomorskich i to oni nadali mu prawa miejskie. Później miasto przejęła Polska, a po nich Brandenburgia. Gryfici zajęli miasto i okoliczne ziemie dopiero w 1316 roku, ale już w 1329 roku zastawili je u Krzyżaków. Umowa przewidywała 12 lat na spłatę zaciągniętego długu, a gdyby nie udało się go spłacić, miasto przeszłoby na własność zakonników. I rzeczywiście, panujący wtedy książę Bogusław V nie był w stanie zebrać wymaganej kwoty. Na wieść o rychłym przejęciu miasta skrzyknęli się słupscy mieszczanie oraz rycerstwo i sami zebrali brakującą kwotę. Miasto pozostało w granicach Księstwa Pomorskiego i z czasem rozrosło się tak, że na ok. 100 lat stało się stolicą jednej z jego dzielnic.
W Słupsku zachowało się sporo pomorskich zabytków. Najważniejszym jest Zamek Książąt Pomorskich wniesiony w 1507 roku. Dzisiejszy wygląd zawdzięcza powojennej odbudowie, podczas której przywrócono mu renesansową bryłę z końcówki XVI wieku.
Innym śladem świetności Słupska są pozostałości murów obronnych. Nie są kompletne, ale zachowały się spore fragmenty. Są nawet dwie potężne bramy miejskie i jedna baszta, zwana dziś Basztą Czarownic. Tak się akurat złożyło, że w tej jednej, ocalałej baszcie mieściło się kiedyś więzienie dla kobiet oskarżonych o konszachty z diabłem i uprawianie magii. Ostatnia ze słupskich czarownic, Trina Papisten spalona na stosie w 1701 roku została niedawno zrehabilitowana i jedno z nowo powstałych rond nazwano jej imieniem.
Do kompletu średniowiecznych zabytków Słupska dochodzą jeszcze kościoły. Ten na zdjęciu poniżej, stojący w pobliżu zamku powstał na początku XV wieku jako przyklasztorny kościół dominikanów. Po kilku pożarach i odbudowach stał się kościołem zamkowym:
Ten poniżej to najstarszy i najcenniejszy kościół w Słupsku. Jego początki sięgają 1280 roku, ale wyglądał wtedy inaczej. Niszczony w pożarach i odbudowywany kilkakrotnie zmieniał swoją bryłę. To, co możemy dziś oglądać to efekt przebudowy z 1853 roku:
A to najbardziej osobliwy "kościół" w Słupsku. Zbudowany w XIV wieku swoją funkcję pełnił do końca XVIII wieku. Potem został przekazany miastu, które dokonało przebudowy i adaptacji budowli na szkołę. Dzisiaj mieści się tam biblioteka. Ciekawie wyglądają te normalne, mieszkalne okna w ścianach i poddaszu budynku, który nadal ma bryłę kościoła:
Opuszczam Słupsk i jadę nad morze. Na poligonie w Wicku odbywają się jakieś manewry. Słychać strzały, eksplozje, a w pewnym momencie w górę wzbija się rakieta ciągnąc za sobą wstęgę dymu. Fajnie się tam bawią :) Poligon omijam szerokim łukiem i nad morze trafiam przy jeziorze Kopań. Stamtąd mam już rzut beretem do Darłowa.
Darłowo
Darłowo od zawsze kojarzyło mi się z nadmorskim kurortem, leżeniem plackiem na plaży, tłumem wczasowiczów i straganami z tandetą. To wszystko tam jest, ale nie tyle w Darłowie, co w Darłówku leżącym przy samym ujściu Wieprzy do morza. To właściwe Darłowo znajduje się kilka kilometrów w głąb lądu i wyjątkowo mocno zapisało się w pomorskich kronikach. A wszystko przez jednego z książąt.
W 1382 roku w Darłowie urodził się książę Bogusław. Tak się złożyło, że jego babką od strony matki była duńska księżniczka, a z kolei jej siostrą królowa Małgorzata sprawująca władzę nad połączonymi królestwami Danii, Szwecji i Norwegii. Królowa Małgorzata miała syna, ale zmarł przedwcześnie i nie było szans na ciągłość dynastii. By jakoś wybrnąć z tej sytuacji, usynowiła swojego siostrzeńca Bogusława z odległego Darłowa. Ponieważ dla Skandynawów imię Bogusław brzmiało obco, zmienił je na Eryk i pod tym imieniem zapamiętała go historia. Eryk zamieszkał w Danii i szybko został koronowany na króla wszystkich trzech państw. Początkowo jego władza była iluzoryczna, ale po śmierci królowej Małgorzaty w 1412 roku zaczął rządzić naprawdę. A nie rządził wcale dobrze. Był władcą brutalnym i despotycznym. Szybko wdał się w wojnę o Szlezwik, która trwała 11 lat, pochłonęła ogromne straty finansowe i militarne, a i tak zakończyła się klęską Eryka. Potem wdał się konflikt z Zakonem Krzyżackim i z Hanzą. By to wszystko sfinansować nakładał podatki i cła. Nie za bardzo też radził sobie z równym traktowaniem trzech państw, którymi rządził. Rozwijał Danię, a Szwecję i Norwegię traktował po macoszemu i obsadzał urzędnikami duńskimi. To nie mogło się spodobać mieszkańcom. Wybuchł bunt. I to we wszystkich trzech państwach. W 1442 roku Eryk nie władał już żadnym z nich. Ale to nie koniec jego historii. Zdetronizowany król osiadł na Gotlandii, skąd dokonywał łupieżczych wypraw napadając na statki Hanzy. Nie darował też statkom swoich byłych poddanych. Dorobił się wtedy przydomku "Ostatniego Wikinga Bałtyku". Podobno z grabieży zgromadził olbrzymie bogactwa. Jego pirackie eskapady nie spodobały się Szwecji, która w końcu najechała i zajęła Gotlandię. Eryk zdążył uciec zabierając swój majątek. Nie mając się gdzie podziać, wrócił do rodzinnego Darłowa. W Księstwie Pomorskim odziedziczył tytuły księcia Słupskiego i Stargardzkiego. Znów miał poddanych i znów mógł rządzić. Jego rządy w Księstwie Pomorskim były całkowicie odmienne od skandynawskich. Do końca życia cieszył się sławą sprawiedliwego władcy prowadząc bardzo pokojową politykę zagraniczną i łagodząc spory wewnątrz księstw. Zmarł w 1459 roku mając wtedy 77 lat. Jego sarkofag do dziś znajduje się w Darłowie. Do dziś trwają też poszukiwania skarbu, który podobno po sobie zostawił.
Co za historia. Na jej podstawie można by było film nakręcić. Kto by się spodziewał, że taka opowieść wiąże się z małym Darłowem. Jeżdżę po mieście szukając budowli pamiętających czasy Eryka Pomorskiego. Najważniejszym jest oczywiście zamek, w którym mieszkał i który rozbudował przyjmując za wzór duński zamek Kronborg, wcześniejszą siedzibę Eryka, też przez niego zbudowany. Na zamku znajduje się dziś bardzo ciekawe muzeum. Jest też możliwość wejścia na wieżę. Miałem na to chrapkę, ale pojawiłem się w Darłowie za późno. Zamek zamknięty. Zapraszamy jutro. Pozostało mi tylko obejrzeć go z zewnątrz.
Drugim, równie ważnym zabytkiem jest potężny kościół Mariacki. Jego początki sięgają połowy XIV wieku. Po śmierci Eryka Pomorskiego pochowano go właśnie w tym kościele i spoczywa tam do dziś. Jego sarkofag nie jest jednak oryginalny. Pierwotny był cynowy, ale w 1724 roku podczas pożaru kościoła został poważnie uszkodzony. Ufundowano wtedy inny, wykonany z piaskowca. Również miejsce pochówku jest dziś inne. Początkowo Eryk Pomorski spoczął w niszy grobowej za ołtarzem, ale w 1975 roku przeniesiono go do krypty znajdującej się w wieży. Obok Eryka znajdują się tam jeszcze sarkofagi księżnej Elżbiety (żony Bogusława XIV) oraz księżnej Jadwigi (żony Urlyka, ostatniego księcia Darłowskiego)
Z pozostałych zabytków Darłowa warto zwrócić uwagę na kościół św. Gertrudy. Zbudowany został poza miastem, na wzgórzu, jako okazała kaplica cmentarna. Początki jej budowy nie są znane, ale jedna z wersji mówi, że ufundował ją Eryk Pomorski po powrocie z pielgrzymki do Ziemi Świętej. Kościół ma kształt dwunastoboku wzmocnionego podporami i nakrytego bardzo stromym dachem, tworzącym strzelistą iglicę. Jest typowym przykładem skandynawskiego gotyku, rzadko spotykanego po tej stronie Bałtyku.
Słupsk
Słupsk to duże i bardzo ważne dla Księstwa Pomorskiego miasto. Początkowo należało do książąt wschodniopomorskich i to oni nadali mu prawa miejskie. Później miasto przejęła Polska, a po nich Brandenburgia. Gryfici zajęli miasto i okoliczne ziemie dopiero w 1316 roku, ale już w 1329 roku zastawili je u Krzyżaków. Umowa przewidywała 12 lat na spłatę zaciągniętego długu, a gdyby nie udało się go spłacić, miasto przeszłoby na własność zakonników. I rzeczywiście, panujący wtedy książę Bogusław V nie był w stanie zebrać wymaganej kwoty. Na wieść o rychłym przejęciu miasta skrzyknęli się słupscy mieszczanie oraz rycerstwo i sami zebrali brakującą kwotę. Miasto pozostało w granicach Księstwa Pomorskiego i z czasem rozrosło się tak, że na ok. 100 lat stało się stolicą jednej z jego dzielnic.
W Słupsku zachowało się sporo pomorskich zabytków. Najważniejszym jest Zamek Książąt Pomorskich wniesiony w 1507 roku. Dzisiejszy wygląd zawdzięcza powojennej odbudowie, podczas której przywrócono mu renesansową bryłę z końcówki XVI wieku.
Innym śladem świetności Słupska są pozostałości murów obronnych. Nie są kompletne, ale zachowały się spore fragmenty. Są nawet dwie potężne bramy miejskie i jedna baszta, zwana dziś Basztą Czarownic. Tak się akurat złożyło, że w tej jednej, ocalałej baszcie mieściło się kiedyś więzienie dla kobiet oskarżonych o konszachty z diabłem i uprawianie magii. Ostatnia ze słupskich czarownic, Trina Papisten spalona na stosie w 1701 roku została niedawno zrehabilitowana i jedno z nowo powstałych rond nazwano jej imieniem.
Do kompletu średniowiecznych zabytków Słupska dochodzą jeszcze kościoły. Ten na zdjęciu poniżej, stojący w pobliżu zamku powstał na początku XV wieku jako przyklasztorny kościół dominikanów. Po kilku pożarach i odbudowach stał się kościołem zamkowym:
Ten poniżej to najstarszy i najcenniejszy kościół w Słupsku. Jego początki sięgają 1280 roku, ale wyglądał wtedy inaczej. Niszczony w pożarach i odbudowywany kilkakrotnie zmieniał swoją bryłę. To, co możemy dziś oglądać to efekt przebudowy z 1853 roku:
A to najbardziej osobliwy "kościół" w Słupsku. Zbudowany w XIV wieku swoją funkcję pełnił do końca XVIII wieku. Potem został przekazany miastu, które dokonało przebudowy i adaptacji budowli na szkołę. Dzisiaj mieści się tam biblioteka. Ciekawie wyglądają te normalne, mieszkalne okna w ścianach i poddaszu budynku, który nadal ma bryłę kościoła:
Opuszczam Słupsk i jadę nad morze. Na poligonie w Wicku odbywają się jakieś manewry. Słychać strzały, eksplozje, a w pewnym momencie w górę wzbija się rakieta ciągnąc za sobą wstęgę dymu. Fajnie się tam bawią :) Poligon omijam szerokim łukiem i nad morze trafiam przy jeziorze Kopań. Stamtąd mam już rzut beretem do Darłowa.
Darłowo
Darłowo od zawsze kojarzyło mi się z nadmorskim kurortem, leżeniem plackiem na plaży, tłumem wczasowiczów i straganami z tandetą. To wszystko tam jest, ale nie tyle w Darłowie, co w Darłówku leżącym przy samym ujściu Wieprzy do morza. To właściwe Darłowo znajduje się kilka kilometrów w głąb lądu i wyjątkowo mocno zapisało się w pomorskich kronikach. A wszystko przez jednego z książąt.
W 1382 roku w Darłowie urodził się książę Bogusław. Tak się złożyło, że jego babką od strony matki była duńska księżniczka, a z kolei jej siostrą królowa Małgorzata sprawująca władzę nad połączonymi królestwami Danii, Szwecji i Norwegii. Królowa Małgorzata miała syna, ale zmarł przedwcześnie i nie było szans na ciągłość dynastii. By jakoś wybrnąć z tej sytuacji, usynowiła swojego siostrzeńca Bogusława z odległego Darłowa. Ponieważ dla Skandynawów imię Bogusław brzmiało obco, zmienił je na Eryk i pod tym imieniem zapamiętała go historia. Eryk zamieszkał w Danii i szybko został koronowany na króla wszystkich trzech państw. Początkowo jego władza była iluzoryczna, ale po śmierci królowej Małgorzaty w 1412 roku zaczął rządzić naprawdę. A nie rządził wcale dobrze. Był władcą brutalnym i despotycznym. Szybko wdał się w wojnę o Szlezwik, która trwała 11 lat, pochłonęła ogromne straty finansowe i militarne, a i tak zakończyła się klęską Eryka. Potem wdał się konflikt z Zakonem Krzyżackim i z Hanzą. By to wszystko sfinansować nakładał podatki i cła. Nie za bardzo też radził sobie z równym traktowaniem trzech państw, którymi rządził. Rozwijał Danię, a Szwecję i Norwegię traktował po macoszemu i obsadzał urzędnikami duńskimi. To nie mogło się spodobać mieszkańcom. Wybuchł bunt. I to we wszystkich trzech państwach. W 1442 roku Eryk nie władał już żadnym z nich. Ale to nie koniec jego historii. Zdetronizowany król osiadł na Gotlandii, skąd dokonywał łupieżczych wypraw napadając na statki Hanzy. Nie darował też statkom swoich byłych poddanych. Dorobił się wtedy przydomku "Ostatniego Wikinga Bałtyku". Podobno z grabieży zgromadził olbrzymie bogactwa. Jego pirackie eskapady nie spodobały się Szwecji, która w końcu najechała i zajęła Gotlandię. Eryk zdążył uciec zabierając swój majątek. Nie mając się gdzie podziać, wrócił do rodzinnego Darłowa. W Księstwie Pomorskim odziedziczył tytuły księcia Słupskiego i Stargardzkiego. Znów miał poddanych i znów mógł rządzić. Jego rządy w Księstwie Pomorskim były całkowicie odmienne od skandynawskich. Do końca życia cieszył się sławą sprawiedliwego władcy prowadząc bardzo pokojową politykę zagraniczną i łagodząc spory wewnątrz księstw. Zmarł w 1459 roku mając wtedy 77 lat. Jego sarkofag do dziś znajduje się w Darłowie. Do dziś trwają też poszukiwania skarbu, który podobno po sobie zostawił.
Co za historia. Na jej podstawie można by było film nakręcić. Kto by się spodziewał, że taka opowieść wiąże się z małym Darłowem. Jeżdżę po mieście szukając budowli pamiętających czasy Eryka Pomorskiego. Najważniejszym jest oczywiście zamek, w którym mieszkał i który rozbudował przyjmując za wzór duński zamek Kronborg, wcześniejszą siedzibę Eryka, też przez niego zbudowany. Na zamku znajduje się dziś bardzo ciekawe muzeum. Jest też możliwość wejścia na wieżę. Miałem na to chrapkę, ale pojawiłem się w Darłowie za późno. Zamek zamknięty. Zapraszamy jutro. Pozostało mi tylko obejrzeć go z zewnątrz.
Drugim, równie ważnym zabytkiem jest potężny kościół Mariacki. Jego początki sięgają połowy XIV wieku. Po śmierci Eryka Pomorskiego pochowano go właśnie w tym kościele i spoczywa tam do dziś. Jego sarkofag nie jest jednak oryginalny. Pierwotny był cynowy, ale w 1724 roku podczas pożaru kościoła został poważnie uszkodzony. Ufundowano wtedy inny, wykonany z piaskowca. Również miejsce pochówku jest dziś inne. Początkowo Eryk Pomorski spoczął w niszy grobowej za ołtarzem, ale w 1975 roku przeniesiono go do krypty znajdującej się w wieży. Obok Eryka znajdują się tam jeszcze sarkofagi księżnej Elżbiety (żony Bogusława XIV) oraz księżnej Jadwigi (żony Urlyka, ostatniego księcia Darłowskiego)
Z pozostałych zabytków Darłowa warto zwrócić uwagę na kościół św. Gertrudy. Zbudowany został poza miastem, na wzgórzu, jako okazała kaplica cmentarna. Początki jej budowy nie są znane, ale jedna z wersji mówi, że ufundował ją Eryk Pomorski po powrocie z pielgrzymki do Ziemi Świętej. Kościół ma kształt dwunastoboku wzmocnionego podporami i nakrytego bardzo stromym dachem, tworzącym strzelistą iglicę. Jest typowym przykładem skandynawskiego gotyku, rzadko spotykanego po tej stronie Bałtyku.