Dystans58.51 km Czas04:21 Vśrednia13.45 km/h VMAX59.51 km/h Podjazdy650 m
Temp.17.0 °C SprzętMerida TFS 900
Olszanica - Górzanka (dzień 2)

Noc deszczowa. Cały dzisiejszy dzień również pochmurny, chociaż już bez deszczu. Ciągnę powoli na południe przez góry Słonne, a potem w końcu Bieszczady.

W Uhercach zwiedzam Chatkę Wariatkę, czyli dom postawiony na dachu i do tego krzywo. Wzrok kłóci się z błędnikiem. Nie wiadomo, gdzie pion, gdzie poziom. Chodzi się po tym domu jak po jachcie przy silnym wietrze.

Miałem w planie sforsowanie Sanu w okolicy Bachlawy. Miał być tam bród przez rzekę. Okazało się, że brodu nie ma, a wody jest po pas, albo nawet głębiej. Nie dałem rady dojść nawet do środka rzeki, bo nurt zwalał mnie z nóg. No cóż, roweru tędy nie przeprowadzę. Muszę wracać.

Tak powinien wyglądać bród przez rzekę i tu normalnie przejechałem, chociaż buty zamoczyłem.

Przez przypadek zwiedzam zapory w Myczkowcach i Solinie. Tego nie było w planie, ale przez ten nieszczęsny bród musiałem zmienić trasę.

A po drodze cerkwie i ich ruiny. Jest tego tutaj sporo.

I cmentarze. Nie zapominajmy o cmentarzach. Wpadam w jakiś dziwny nastrój szwędając się po tym wszystkim.

I praktycznie wszędzie jestem sam. Od rana do wieczora.

Noc deszczowa. Cały dzisiejszy dzień również pochmurny, chociaż już bez deszczu. Ciągnę powoli na południe przez góry Słonne, a potem w końcu Bieszczady.

W Uhercach zwiedzam Chatkę Wariatkę, czyli dom postawiony na dachu i do tego krzywo. Wzrok kłóci się z błędnikiem. Nie wiadomo, gdzie pion, gdzie poziom. Chodzi się po tym domu jak po jachcie przy silnym wietrze.

Miałem w planie sforsowanie Sanu w okolicy Bachlawy. Miał być tam bród przez rzekę. Okazało się, że brodu nie ma, a wody jest po pas, albo nawet głębiej. Nie dałem rady dojść nawet do środka rzeki, bo nurt zwalał mnie z nóg. No cóż, roweru tędy nie przeprowadzę. Muszę wracać.

Tak powinien wyglądać bród przez rzekę i tu normalnie przejechałem, chociaż buty zamoczyłem.

Przez przypadek zwiedzam zapory w Myczkowcach i Solinie. Tego nie było w planie, ale przez ten nieszczęsny bród musiałem zmienić trasę.

A po drodze cerkwie i ich ruiny. Jest tego tutaj sporo.

I cmentarze. Nie zapominajmy o cmentarzach. Wpadam w jakiś dziwny nastrój szwędając się po tym wszystkim.

I praktycznie wszędzie jestem sam. Od rana do wieczora.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.