Dystans84.20 km Czas04:48 Vśrednia17.54 km/h VMAX31.44 km/h Podjazdy314 m
Między Odrą a Bugiem: Moroczyn - wschodni kraniec Polski - Chełm
Spałem w polach za Hrubieszowem. Rano budzą mnie ostre słońce przebijające się przez mgły i baraszkujące w pobliżu koziołki. Znów wstaję o świcie, by się tym wszystkim nacieszyć. Z miejsca, w którym śpię widok mam bardzo rozległy i malowniczy. To słońce maluje te obrazy. Wieczorem tak ładnie to nie wyglądało.





Świt w polach, w pobliżu wsi Moroczyn.

To już była ostatnia noc przed celem. Do wschodniego krańca Polski zostało mi w linii prostej raptem 14 km. Jadę jednak trochę naokoło, przez Horodło, dawne miasteczko, dziś większą wieś. Wygląda na wymarłą, ale to pewnie dlatego, że jest niedziela i do tego wcześnie rano. Kto by wstawał o tej porze?


Przez pola w stronę Horodła.


Drewniana chata w Horodle.

Nie wiedziałem czego mam się spodziewać po wschodnim krańcu Polski. Relacje mówiły o zarośniętej drodze, trudnościach z dotarciem na miejsce, koniecznością zgłaszania obecności do pograniczników (czego oczywiście nie zrobiłem), a przede wszystkim o komarach! Chyba tych komarów bałem się najbardziej. Rzeczywistość okazała się banalna. Droga prawie do samego końca jest przejezdna. Dojechać można nawet samochodem (terenowym oczywiście). Do przejścia po zaroślach jest może z 15 metrów. Na miejscu jest tablica informacyjna (dla kajakarzy - zwrócona w stronę rzeki). Komarów brak. Pogranicznicy się pojawili, ale nie byli mną zainteresowani. Czyli mówiąc krótko - prosto jak wycieczka do parku.


Ten krzyż to jeszcze nie koniec Polski, ale jest już blisko.



Cel osiągnięty. Tak wygląda wschodni koniec Polski


I to by było na tyle. Dotarłem do celu. Pozostało tylko pojechać do Chełma, na pociąg. Jak podsumować tę wyprawę? Odczucia mam mieszane. Najciekawsze miejsca, które odwiedziłem to Jura Krakowsko-Częstochowska oraz wschód Polski zaczynając od Roztocza. Poza tymi dwoma rejonami trasa była raczej mało ekscytująca. Nie twierdzę, że było nudno i nieciekawie, trochę fajnych dróg przejechałem. Powinienem jednak pociągnąć trasę bardziej na południe, by chociaż trochę górek zaliczyć. Tymczasem jechałem tak daleko od gór, że nawet ich nie widziałem. Szkoda. Może innym razem. A więc teraz do Chełma, podziwiając po drodze starą, drewnianą zabudowę.


Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!