Dystans81.52 km Czas06:05 Vśrednia13.40 km/h VMAX36.32 km/h Podjazdy345 m
Temp.30.0 °C SprzętMerida TFS 900
Bałtyk-Bieszczady - Drawa
Wracam nad Drawę. Piękna rzeka. Specjalnie poprowadziłem swoja trasę w okolicach Drawy, by zobaczyć ją z innej perspektywy niż od strony wody. Szlaków rowerowych wzdłuż Drawy jest sporo. Tylko wybierać i przebierać. Teoretycznie. Praktycznie te szlaki rowerowe to albo głęboki piach albo wredny bruk. Rowerem jeździ się tu fatalnie. Drawa prezentuje się za to bardzo uroczo, szczególnie ze swoimi drewnianymi mostami. Najpiękniejszy to ten między Żeleźnicą a Głuskiem. Trochę się już wali, ale to tylko dodaje mu uroku. Park oczywiście zabrania chodzenia po tym moście ze względu na stan techniczny. Dziwne, że nie zabrania przepływania pod mostem kajakiem. Ciekawe czy zamierza go jeszcze remontować, czy poczeka aż zabytkowy, stuletni most po prostu się zawali?





Usiłuję jechać dalej. Ciągle brnę w piachu. Słońce grzeje niemiłosiernie, a ja na zmianę jadę i pcham rower. Ledwo posuwam się do przodu. Zaczynają przeszywać mnie dreszcze i zwyczajnie robi mi się zimno. W takim upale? To nie jest dobry znak. Żebym tu jeszcze jakiegoś udaru nie dostał. We wsi Dębogóra mówię sobie "dość". W sklepiku kupuję zimne piwo i siadam w cieniu. Nie zamierzam się stąd ruszać dopóki upał nieco nie zelżeje. Siedzę w wiosce do 17:00. Na liczniku mam dopiero 30 km. To już pewne, nie dam rady dojechać do Bieszczad w 10 dni. Nie w tym upale. Weryfikuję swoje plany. Będę się starał zrobić to w 12 dni. To i tak będzie wymagało jazdy w pełnym słońcu, ale da też trochę czasu na przerwy i schowanie się w cieniu.



Pod wieczór jadę do Wielenia i dalej do Sierakowa. Ciągle przebijam się przez piachy. Co to za rejon? Wydawało mi się, że największy piach spotkać można w Borach Tucholskich, a tu okazuje się, że polskie centrum piachu to Puszcza Drawska i Wieleń. Powinienem na tę wyprawę zabrać fatbika, a nie zwykły rower górski. Zawsze śmieszyły mnie te rowery. Do czego niby miały się przydać? Chyba tylko do lansu, bo na pewno nie do jazdy. Teraz odnalazłem świat, w którym fatbike byłby idealny. Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że to jakiś mieszkaniec Wielenia wymyślił fatbika.

W Sierakowie przekraczam Wartę i nad jakimś niewielkim jeziorem stawiam namiot. Tu też znajduje się oficjalne, bezpłatne pole biwakowe, ale tak jak wczoraj, mijam je i znajduję sobie swój własny kawałek brzegu i swoją własną, małą plażę.

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!