Dystans88.48 km Czas06:29 Vśrednia13.65 km/h VMAX40.66 km/h Podjazdy549 m
Temp.30.0 °C SprzętMerida TFS 900
Bałtyk-Bieszczady - okolice Ińska
Śpię długo. Wczorajszy dzień nieźle mnie zmęczył. Niewiele jeździłem przed tym wyjazdem i wyraźnie czuję braki w kondycji. Zbieram się jeszcze dłużej i w rezultacie wyjeżdżam dopiero po dziewiątej. Z nieba leje się już niemożliwy do wytrzymania skwar. Żeby tak było chociaż kilka stopni mniej, to jeszcze by się jakoś jechało. Tymczasem wystawiony na słońce licznik pokazuje 40 stopni. Przesada.


Jestem w jednym z najładniejszych miejsc w promieniu kilkuset kilometrów. Mijam jezioro za jeziorem. Cisza, lekki wiaterek i malownicze, kręte drogi. Nawet te asfaltowe są zupełnie puste. Mimo to raz po raz robię sobie skróty przez pola i lasy. Nie wszystkie drogi wychodzą mi tak, jakbym sobie tego życzył. Zdarzają się miejsca kompletnie zarośnięte i niemożliwe do przebycia. Dobrze, jeśli rolnicy wyjeździli przez pola objazdy. Gorzej, gdy trzeba się przedzierać przez zboże. To, że daną drogą prowadzi pieszy szlak turystyczny nie jest żadną gwarancją, że tą drogą w ogóle da się przejść.



Najpiękniejsze w okolicy jest oczywiście jezioro Ińsko. Tylko nad nim spotykam oficjalną plażę z ratownikiem i tylko nad nim spotykam ludzi. Ale pięknych jezior jest w okolicy więcej. Nad niektórymi znajdują się wymarzone wręcz miejscówki do spania. Prawdziwy raj.




Dziś trasa już mi nie idzie tak dobrze, jak wczoraj. Po południu wjeżdżam w lasy w okolicach Drawna i nagle kilometry stają w miejscu. Władowałem się w tak głęboki piach, że w ogóle nie jestem w stanie jechać. Pozostaje pchanie. Jeszcze łudzę się, że to tylko chwilowo, że z czasem trafię na lepszą nawierzchnię, ale mijają kilometry, a pod kołami nic się nie zmienia. Brnąc w piachu osiągam w końcu Barnimie i rzekę Drawę.


Znam Drawę bardzo dobrze z pozycji kajaka. Piękna, dzika rzeka, bardzo kręta, pełna zwalonych drzew i innych przeszkód. Niestety, przebiega przez park narodowy, który na każdym kroku musi zaznaczyć swoją władzę. Zakazuje, nakazuje i ostrzega. Spójrzcie na te znaki na zdjęciu poniżej. Przecież bez znaków kajakarze nie wiedzieliby jak płynąć, prawda? Przyznam, że znaczenia połowy z tych znaków nie rozumiem, a drugiej połowy tylko się domyślam. Czy to znaczy, że nie powinienem już pływać kajakiem? A może przed spływem strażnik parkowy powinien egzaminować ze znajomości znaków? Przecież kajakarze nie mogą czuć, że przeżywają na Drawie przygodę. Muszą wiedzieć gdzie ich miejsce i że tylko korzystają z przygotowanej przez park atrakcji.


Chciałem spać nad samą Drawą. Jest wzdłuż rzeki kilka nadających się na to polan. Pierwsze spotykam w Barnimiu. Pusto. No tak, park zakazuje spania tutaj. Następne jest kawałek dalej, na wysokiej skarpie nad wodą. Wjeżdżam i oczom nie wierzę. Samochody, namioty jak garaże, składane stoły i krzesła. A gdzie kajakarze? Gdzie ogniska? Uciekam stamtąd szybciej niż tam wjechałem. Macham na Drawę ręką. Odbijam na zachód, nad jezioro Rokita. Ono leży już poza granicami parku. Na obu końcach jeziora znajdują się oficjalne miejsca biwakowe. Nad jedno przyjeżdżam i znów widzę tłum samochodów. Znów uciekam. Do drugiego już nawet nie próbuję jechać. W połowie jeziora znajduję swoją własną miejscówkę. Aż do jutra będzie tylko dla mnie. Nikt tu się nie pojawi.

Komentarze

tunislawa
21:05 wtorek, 21 sierpnia 2018
moje ulubione terny ! Pozdrowionka !
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!