Dystans86.97 km Czas04:45 Vśrednia18.31 km/h VMAX42.15 km/h
Temp.2.0 °C SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: Ruiny zamku Räuberberg
W pobliżu wioski Schmölln, na wzgórzu, wysoko ponad doliną rzeki Randow wznosił się kiedyś zamek. W zapiskach historycznych z czasów średniowiecza nie ma o nim żadnej wzmianki, ale wiadomo, że był. Pozostały po nim ruiny, a przecież nie wzięły się znikąd. Nie jest to żaden wyeksponowany zabytek, nie ma o nim wzmianki w przewodnikach turystycznych, nie znajdziemy go na mapach. Ale coś tam w lesie jest i dziś postanowiłem sprawdzić co.

Polna droga z Lebehn do Glasow
To jeszcze nie czas na zjeżdżanie z asfaltu, ale nie potrafię się powstrzymać. Robię sobie gruntowe skróty raz po raz wpadając w błoto. Ziemia po mokrej zimie jest wyjątkowo miękka i grząska. Nie mogę się już doczekać kiedy to wszystko wyschnie i jazda polami stanie się przyjemnością.

Polna droga do Battin
Za wsią Wollin znajduje się jedyny w tej okolicy most nad Randow. Przejeżdżam na drugą stronę rzeki i polnymi drogami jadę do Battin. Do Battin prowadzi też asfalt, ale... no nie potrafię się powstrzymać. W Battin zatrzymuję się na chwilę, by obejrzeć ruiny kościoła. To też pomorski zabytek. Kościół powstał w średniowieczu i działał aż do II Wojny Światowej. Zniszczony w 1945 roku nie został już odbudowany. W 2001 roku ruiny zabezpieczono, a teren wokół uporządkowano. Nad wieżą pojawił się prowizoryczny dach, ale nawa główna pozostała bez dachu.

Ruiny kościoła w Battin
Ale nie Battin jest moim celem. Jadę dalej. Stąd do zamku już nie jest daleko. W końcu jestem. Na wzgórze prowadzi wąska ścieżka przez las. Przecina połacie powalonych drzew, bagno, strome skarpy w górę i w dół. Na szczęście ktoś się tym miejscem opiekuje i usiłuje udrożnić przejście. Jednak zdecydowanie nie jest to już ścieżka na rower, nawet górski. Na wielu odcinkach muszę go po prostu nieść.

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg
W końcu docieram na miejsce. Zamek był niewielki. Zachowały się fundamentu jednego budynku o wymiarach ok 10x15 metrów, ale wzgórze, na którym stoi jest sporo większe. Otacza je rów, który raczej nie jest dziełem natury. Przypomina mi to suchą fosę. Czyli ufortyfikowany zamek jak nic. Jak wspomniałem, nie ma o nim żadnych wzmianek pisanych, są za to legendy. Opowiadają o szlachcicu Siegfried von Ramin, który był rycerzem-rozbójnikiem. Jego brat, Hans robił dokładnie to samo. Hans siedział na zamku w Löcknitz, a Siegfried w Räuberberg. Siegfried upodobał sobie napadanie na statki kupieckie przepływające rzeką Randow. Patrząc na ten wąski kanał, który w tym miejscu tworzy Randow aż trudno uwierzyć, że kiedyś pływały tędy statki. Ale niech będzie, że pływały. By ułatwić sobie "pracę", Siegfried przeciągnął drut przez rzekę, którego koniec znajdował się na zamku. Gdy przepływający statek zahaczał o drut, szarpał nim, a na zamku zaczynały dzwonić dzwonki podwieszone do druta. Rozbójnicy szli na gotowe, nie musieli całymi dniami czatować nad rzeką.

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg
Nie wiadomo kiedy zamek został opuszczony. Prawdopodobnie w XV wieku był już ruiną. Dziś nie ma tam za wiele do oglądania. Jest tuż po zimie, więc jeszcze trochę ruin można zobaczyć. Gdy świat się zazieleni, a wzgórze pochłoną krzaki i trawy, to już raczej niewiele będzie widać.
Tuz obok zamku, na skraju wzgórza znajduje się punkt widokowy z drewnianymi stołami i ławkami. Wyglądają na zmęczone czasem, ale są całkiem solidne i stabilne. Rozlega się stąd piękny widok na całą dolinę rzeki Randow. Miejsce byłoby wręcz idylliczne, gdyby nie przebiegająca dołem autostrada, którą wyjątkowo głośno tutaj słychać.

Punkt widokowy obok zamku Räuberberg

Polna droga z Lebehn do Glasow
To jeszcze nie czas na zjeżdżanie z asfaltu, ale nie potrafię się powstrzymać. Robię sobie gruntowe skróty raz po raz wpadając w błoto. Ziemia po mokrej zimie jest wyjątkowo miękka i grząska. Nie mogę się już doczekać kiedy to wszystko wyschnie i jazda polami stanie się przyjemnością.

Polna droga do Battin
Za wsią Wollin znajduje się jedyny w tej okolicy most nad Randow. Przejeżdżam na drugą stronę rzeki i polnymi drogami jadę do Battin. Do Battin prowadzi też asfalt, ale... no nie potrafię się powstrzymać. W Battin zatrzymuję się na chwilę, by obejrzeć ruiny kościoła. To też pomorski zabytek. Kościół powstał w średniowieczu i działał aż do II Wojny Światowej. Zniszczony w 1945 roku nie został już odbudowany. W 2001 roku ruiny zabezpieczono, a teren wokół uporządkowano. Nad wieżą pojawił się prowizoryczny dach, ale nawa główna pozostała bez dachu.

Ruiny kościoła w Battin
Ale nie Battin jest moim celem. Jadę dalej. Stąd do zamku już nie jest daleko. W końcu jestem. Na wzgórze prowadzi wąska ścieżka przez las. Przecina połacie powalonych drzew, bagno, strome skarpy w górę i w dół. Na szczęście ktoś się tym miejscem opiekuje i usiłuje udrożnić przejście. Jednak zdecydowanie nie jest to już ścieżka na rower, nawet górski. Na wielu odcinkach muszę go po prostu nieść.

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg
W końcu docieram na miejsce. Zamek był niewielki. Zachowały się fundamentu jednego budynku o wymiarach ok 10x15 metrów, ale wzgórze, na którym stoi jest sporo większe. Otacza je rów, który raczej nie jest dziełem natury. Przypomina mi to suchą fosę. Czyli ufortyfikowany zamek jak nic. Jak wspomniałem, nie ma o nim żadnych wzmianek pisanych, są za to legendy. Opowiadają o szlachcicu Siegfried von Ramin, który był rycerzem-rozbójnikiem. Jego brat, Hans robił dokładnie to samo. Hans siedział na zamku w Löcknitz, a Siegfried w Räuberberg. Siegfried upodobał sobie napadanie na statki kupieckie przepływające rzeką Randow. Patrząc na ten wąski kanał, który w tym miejscu tworzy Randow aż trudno uwierzyć, że kiedyś pływały tędy statki. Ale niech będzie, że pływały. By ułatwić sobie "pracę", Siegfried przeciągnął drut przez rzekę, którego koniec znajdował się na zamku. Gdy przepływający statek zahaczał o drut, szarpał nim, a na zamku zaczynały dzwonić dzwonki podwieszone do druta. Rozbójnicy szli na gotowe, nie musieli całymi dniami czatować nad rzeką.

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg
Nie wiadomo kiedy zamek został opuszczony. Prawdopodobnie w XV wieku był już ruiną. Dziś nie ma tam za wiele do oglądania. Jest tuż po zimie, więc jeszcze trochę ruin można zobaczyć. Gdy świat się zazieleni, a wzgórze pochłoną krzaki i trawy, to już raczej niewiele będzie widać.
Tuz obok zamku, na skraju wzgórza znajduje się punkt widokowy z drewnianymi stołami i ławkami. Wyglądają na zmęczone czasem, ale są całkiem solidne i stabilne. Rozlega się stąd piękny widok na całą dolinę rzeki Randow. Miejsce byłoby wręcz idylliczne, gdyby nie przebiegająca dołem autostrada, którą wyjątkowo głośno tutaj słychać.

Punkt widokowy obok zamku Räuberberg
Dystans116.57 km Czas06:02 Vśrednia19.32 km/h VMAX52.05 km/h
Temp.6.0 °C SprzętStevens Gavere
Krugsdorf

Punkt widokowy na torfowisko Martensches Bruch. Jeszcze do niedawna była to zwykła leśna polana, ale spiętrzono wodę i zrobiło się bagno. Za bardzo nie ma czego tam obserwować, nie widziałem ani jednego ptaka. Pewnie wszystkie siedzą na naszym Świdwiu i jakieś tam niemieckie sztuczne bagienka mają gdzieś :)

Szachulcowy kościół w Krugsdorf z przełomu XVII/XVIII wieku

Pałac w Krugsdorf. Wygląda okazale, ale to stosunkowo młoda budowla. Powstał w 1924 roku. Obecnie mieści się w nim hotel, a obok funkcjonuje pole golfowe.

Kiessee w Krugsdorf. Dawniej żwirownia, teraz piękne jezioro z czystą wodą i mnóstwem plaż.

Ta droga to był zły pomysł. To jeszcze nie czas na skróty przez podmokłe łąki.

Rzeka Randow widziana z zastawki Retzin. Jeszcze trochę i się przeleje.

Punkt widokowy na torfowisko Martensches Bruch. Jeszcze do niedawna była to zwykła leśna polana, ale spiętrzono wodę i zrobiło się bagno. Za bardzo nie ma czego tam obserwować, nie widziałem ani jednego ptaka. Pewnie wszystkie siedzą na naszym Świdwiu i jakieś tam niemieckie sztuczne bagienka mają gdzieś :)

Szachulcowy kościół w Krugsdorf z przełomu XVII/XVIII wieku

Pałac w Krugsdorf. Wygląda okazale, ale to stosunkowo młoda budowla. Powstał w 1924 roku. Obecnie mieści się w nim hotel, a obok funkcjonuje pole golfowe.

Kiessee w Krugsdorf. Dawniej żwirownia, teraz piękne jezioro z czystą wodą i mnóstwem plaż.

Ta droga to był zły pomysł. To jeszcze nie czas na skróty przez podmokłe łąki.

Rzeka Randow widziana z zastawki Retzin. Jeszcze trochę i się przeleje.
Dystans71.64 km Czas03:59 Vśrednia17.98 km/h VMAX40.12 km/h
Temp.2.0 °C SprzętGiant X-1500
Gryfino

Szaro, buro i ponuro

Zimno, mokro i do domu daleko

Szaro, buro i ponuro

Zimno, mokro i do domu daleko
Dystans79.51 km Czas04:16 Vśrednia18.64 km/h VMAX37.40 km/h
Temp.2.0 °C SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: Rothenklempenow
Kawałek na północ od Löcknitz znajduje się mała wioska Rothenklempenow. Przejeżdżając przez nią główną drogą nie widać, by wyróżniała się czymś od innych okolicznych wiosek, ale wystarczy odbić w pewnym miejscu na zachód i okazuje się, że między zwykłymi budynkami skrywa ciekawą perełkę. Znam Rothenklempenow, byłem tu już kilka razy, ale jakoś do tej pory nie było okazji, by tę wioskę opisać. Zrobię to więc teraz.

Rothenklempenow
W XIII wieku cały okoliczny teren należał do szlacheckiego rodu Eickstedt. By zabezpieczyć granicę Księstwa Pomorskiego przed Brandenburgią zbudowali tu zamek. Nie wiadomo dokładnie kiedy powstał. Pierwsza wzmianka o zamku pochodzi z 1255 roku. Nazywał się Castrum Clempenowe. W granicach Księstwa Pomorskiego zamek pozostał tylko do 1295 roku, a potem przeszedł w ręce brandenburskie. Do Pomorza wrócił dopiero w 1479 roku. Mimo zawirowań państwowych, na zamku ciągle panował ten sam ród Eickstedt. I siedział tam dłużej, przetrwał nawet najazd Szwedów w 1625 roku. Nie mogłem znaleźć informacji czy to właśnie Szwedzi zniszczyli zamek, czy popadł w ruinę wcześniej, ale wiadomo, że już w 1493 roku właściciele przenieśli się do nowo wybudowanego dworu. Do dziś z dawnego zamku zachowała się tylko masywna wieża.

ocalała wieża zamku w Rothenklempenow
Księstwo Pomorskie upadło, Szwedzi się wycofali, a ród Eickstedt trwał nadal. W 1862 roku rozpoczęli budowę dużego kompleksu folwarcznego. W jego skład wchodziła gorzelnia, młyn parowy, stodoły, stadniny, obory, a uzupełnieniem był jeszcze budynek bramny, wozownia i oczywiście dwór. Na jego tyłach powstał rozległy park. To, co zachowało się do naszych czasów zostało wyremontowane w 1994 roku i dziś wygląda bardzo ładnie. W piwnicy dawnej gorzelni jest restauracja, w dawnym dworze znaleźć można nocleg. Wieża też jest udostępniona do zwiedzania, ale nigdy nie zastałem jej otwartej. Podobno klucze ma burmistrz Rothenklempenow, ale nie wiem gdzie go znaleźć i jak się z nim dogadać. Może kiedyś uda mi się wejść na górę.

ocalała wieża zamku w Rothenklempenow

No wszystko fajne, tylko gdzie ten burmistrz? Wieża i tak jest zamknięta.

Park dworski. Ten z prawej to budynek gorzelni, z lewej inne zabudowania folwarczne, a spoza nich wychyla się zamkowa wieża

Pomnik "Lina Jedyna" w parku dworskim. Ciężko znaleźć informacje kogo przedstawia i czy w ogóle jest to autentyczna postać?

Rothenklempenow
W XIII wieku cały okoliczny teren należał do szlacheckiego rodu Eickstedt. By zabezpieczyć granicę Księstwa Pomorskiego przed Brandenburgią zbudowali tu zamek. Nie wiadomo dokładnie kiedy powstał. Pierwsza wzmianka o zamku pochodzi z 1255 roku. Nazywał się Castrum Clempenowe. W granicach Księstwa Pomorskiego zamek pozostał tylko do 1295 roku, a potem przeszedł w ręce brandenburskie. Do Pomorza wrócił dopiero w 1479 roku. Mimo zawirowań państwowych, na zamku ciągle panował ten sam ród Eickstedt. I siedział tam dłużej, przetrwał nawet najazd Szwedów w 1625 roku. Nie mogłem znaleźć informacji czy to właśnie Szwedzi zniszczyli zamek, czy popadł w ruinę wcześniej, ale wiadomo, że już w 1493 roku właściciele przenieśli się do nowo wybudowanego dworu. Do dziś z dawnego zamku zachowała się tylko masywna wieża.

ocalała wieża zamku w Rothenklempenow
Księstwo Pomorskie upadło, Szwedzi się wycofali, a ród Eickstedt trwał nadal. W 1862 roku rozpoczęli budowę dużego kompleksu folwarcznego. W jego skład wchodziła gorzelnia, młyn parowy, stodoły, stadniny, obory, a uzupełnieniem był jeszcze budynek bramny, wozownia i oczywiście dwór. Na jego tyłach powstał rozległy park. To, co zachowało się do naszych czasów zostało wyremontowane w 1994 roku i dziś wygląda bardzo ładnie. W piwnicy dawnej gorzelni jest restauracja, w dawnym dworze znaleźć można nocleg. Wieża też jest udostępniona do zwiedzania, ale nigdy nie zastałem jej otwartej. Podobno klucze ma burmistrz Rothenklempenow, ale nie wiem gdzie go znaleźć i jak się z nim dogadać. Może kiedyś uda mi się wejść na górę.

ocalała wieża zamku w Rothenklempenow

No wszystko fajne, tylko gdzie ten burmistrz? Wieża i tak jest zamknięta.

Park dworski. Ten z prawej to budynek gorzelni, z lewej inne zabudowania folwarczne, a spoza nich wychyla się zamkowa wieża

Pomnik "Lina Jedyna" w parku dworskim. Ciężko znaleźć informacje kogo przedstawia i czy w ogóle jest to autentyczna postać?
Dystans43.18 km Czas02:19 Vśrednia18.64 km/h VMAX40.83 km/h
Temp.1.0 °C SprzętGiant X-1500
Rosow

Między Kołbaskowem i Rosówkiem. Była droga rowerowa, nie ma drogi rowerowej. Przyznam, że trochę zaskoczył mnie ten widok...

Między Kołbaskowem i Rosówkiem. Była droga rowerowa, nie ma drogi rowerowej. Przyznam, że trochę zaskoczył mnie ten widok...
Dystans53.45 km Czas02:54 Vśrednia18.43 km/h VMAX44.33 km/h
SprzętGiant X-1500
Pargowo

Droga rowerowa Ladenthin - Hohenholz

Polna droga Hohenholz - Nadrensee

Droga rowerowa Ladenthin - Hohenholz

Polna droga Hohenholz - Nadrensee
Dystans56.27 km Czas03:03 Vśrednia18.45 km/h
SprzętGiant X-1500
Krackow

Deszczowa chmura nad Ramin

Deszczowa chmura nad Szczecinem

Deszczowa chmura nad Ramin

Deszczowa chmura nad Szczecinem
Dystans57.76 km Czas03:15 Vśrednia17.77 km/h VMAX47.69 km/h
Temp.9.0 °C SprzętStevens Gavere
Krackow

Droga do Pomellen

Droga do Pomellen
Dystans158.12 km Czas07:17 Vśrednia21.71 km/h VMAX46.50 km/h
SprzętStevens Gavere
Nowa droga rowerowa Tetyń-Kozielice
Powstała nowa droga rowerowa. Świeżynka. Nawet na mapach jeszcze jej nie ma. Zastąpiła dawną linię kolejową w gminie Kozielice. To chyba dobry powód, by tam pojechać i ją zobaczyć.
W 1882 roku powstała linia kolejowa ze Stargardu do Pyrzyc. Dziesięć lat później położono tory między Neurüdnitz i Godkowem budując po drodze efektowny most przez Odrę. W 1899 roku oba odcinki połączono tworząc jedną całość. Tak rozpoczęła się historia linni kolejowej oznaczonej dziś numerem 411. Działało to wszystko aż do II Wojny Światowej, kiedy to most został wysadzony w powietrze, a później na Odrze pojawiła się granica państwowa. Most co prawda odbudowano, ale pociągi osobowe nim nie pojechały. Po naszej stronie granicy przywrócono ruch kolejowy, a pociągi dojeżdżały aż pod sam most, do Siekierek.
I tak to się toczyło, aż nastały czarne dni polskiej kolei. W 1991 roku z dnia na dzień skasowano setki kilometrów połączeń kolejowych. Jedną z pierwszych ofiar stał się odcinek Godków - Siekierki. Rok później ten sam los spotkał odcinek Pyrzyce - Godków, a odcinek Stargard - Pyrzyce wytrzymał tylko do 2003 roku. I w ten sposób cała linia 411 przestała być używana, a tory zarosły.
Czas leciał, powoli do wszystkich docierało, że pociągi już na tory nie wrócą. Zaczęły się pojawiać pomysły przekształcenia dawnych linii kolejowych w ścieżki rowerowe. Jednym ze sztandarowych projektów jest linia 411. Ale nie cała. Pojawił się długodystansowy szlak rowerowy, który prowadzi od niemieckiego Neurüdnitz, przez słynny już wśród rowerzystów most, a potem dalej do Trzcińska i Góralic. Tam szlak nagle porzuca linię 411 i lokalnymi drogami biegnie w stronę Barlinka chwytając się po drodze zupełnie innej linii kolejowej. Wydawało się, że dalszy przebieg linii 411 nie będzie drogą dla rowerów. Przez lata nic tam się nie działo. Aż do dzisiaj. Nagle ni z tego ni z owego, za linię wzięła się gmina Kozielice. Zupełnie niezależnie od oficjalnego przebiegu tras rowerowych, zrobiła swoją trasę. Od jednej granicy gminy, do drugiej. Zrobiła to pod bzdurnym pretekstem "zmniejszenia zagrożenia wykluczeniem społecznym ludności". Nie macie pociągu? Wsiadajcie na rowery! Hasło idiotyczne, ale unijni urzędnicy je chwycili, dotację dali i ścieżka powstała. Jadę zobaczyć jak wygląda. Przy okazji biorę za cel nieco dłuższy odcinek, od Trzcińska Zdroju do Pyrzyc. Zobaczę jak się tamtędy jeździ.

Dawny dworzec kolejowy w Trzcińsku Zdroju. Obok piękna, asfaltowa ścieżka rowerowa.

Budynek dworca kolejowego w Góralicach. W tym miejscu asfaltowa ścieżka się kończy, a szlak rowerowy R20 ucieka lokalnymi drogami w stronę Myśliborza i Barlinka.

Przejazd kolejowy we wsi Czyste. Nasyp kolejowy prowadzi wzdłuż drogi. Aż się prosi, by przerobić go na ścieżkę rowerową.

Dworzec kolejowy we wsi Rów. Obecnie to prywatny dom mieszkalny.

Nasyp kolejowy przecinający drogę Rów - Kierzków. Szyny i podkłady zostały już rozebrane, ale tłuczeń spod torowiska pozostał.

Ślad po torowisku obok drogi Kierzków - Krusze

Przecięcie dawnych torów z leśną drogą w pobliżu wsi Krusze.

Jeszcze jedno spotkanie z linią kolejową. To też okolice wsi Krusze.

Jestem na granicy gminy Kozielice. To tu, przed Tetyniem zaczyna się nowa droga rowerowa.

Tak wygląda przebieg tej drogi. W sumie 11 km asfaltu, 3 duże miejsca odpoczynku (i kilka mniejszych), do tego dworce kolejowe i mnóstwo wiatraków :)

I oczywiście barierki. O, tak, o barierkach nie można zapomnieć.

Miejsce odpoczynku obok budynku dworca w Tetyniu.

Wiatraki, wiatraki, wiatraki. Mnóstwo wiatraków.

To jedno z kilku małych miejsc do odpoczynku.

Te duże miejsca do odpoczynku wyglądają tak. Są ławki, stoły, wiaty, jest też miejsce na ognisko. Zastanawiam się co z drewnem na opał? Żeby się nie okazało, że najlepiej palą się ławki. To zdjęcie ze wsi Trzebórz, ale wszystkie trzy duże miejsca do odpoczynku wyglądają tak samo.

Dworzec kolejowy we wsi Trzebórz to dziś prywatny dom. Mieszkańcy chyba nie chcą, by im rowerzyści zaglądali do okien i odgrodzili się płotem.

Ładnie...

A tu nastąpił pewien problem. Budując drogę S3 przecięto nieużywaną linię kolejową raz na zawsze ją likwidując. Teraz S3 przeszkadza w przebiegu drogi rowerowej. Trzeba serwisówką pojechać do Siemczyna, pokonać S3 wiaduktem i z drugiej strony wrócić na drogę rowerową.

Dawny dworzec kolejowy w Kozielicach. Przebudowany i otynkowany nie wygląda już jak dworzec. Mieszkańcy też nie lubią rowerzystów.

I koniec drogi dla rowerów. Ale ten koniec taki dający prztyczka w nos gminie Pyrzyce. Droga kończy się dokładnie na granicy, ślepo i aż prosi się o kontynuację.

A w gminie Pyrzyce ślad kolejki wygląda tak. Da się przejechać (przejechałem), ale nie polecam.

Później czeka nas jeszcze kawałeczek asfaltu. A więc Pyrzyce też wiedzą do czego można wykorzystać nieczynną linię kolejową. Szkoda, że to tak krótki odcinek.

I na koniec dworzec kolejowy w Pyrzycach wraz z dużym terenem zarośniętych peronów. To był kiedyś spory węzeł kolejowy. Można było stad pojechać do Stargardu, Chwarstnicy, Godkowa i Myśliborza. A, że każde z tych miejsc też było węzłem kolejowym, to cały świat stał otworem. Co oni z tą koleją zrobili...
W 1882 roku powstała linia kolejowa ze Stargardu do Pyrzyc. Dziesięć lat później położono tory między Neurüdnitz i Godkowem budując po drodze efektowny most przez Odrę. W 1899 roku oba odcinki połączono tworząc jedną całość. Tak rozpoczęła się historia linni kolejowej oznaczonej dziś numerem 411. Działało to wszystko aż do II Wojny Światowej, kiedy to most został wysadzony w powietrze, a później na Odrze pojawiła się granica państwowa. Most co prawda odbudowano, ale pociągi osobowe nim nie pojechały. Po naszej stronie granicy przywrócono ruch kolejowy, a pociągi dojeżdżały aż pod sam most, do Siekierek.
I tak to się toczyło, aż nastały czarne dni polskiej kolei. W 1991 roku z dnia na dzień skasowano setki kilometrów połączeń kolejowych. Jedną z pierwszych ofiar stał się odcinek Godków - Siekierki. Rok później ten sam los spotkał odcinek Pyrzyce - Godków, a odcinek Stargard - Pyrzyce wytrzymał tylko do 2003 roku. I w ten sposób cała linia 411 przestała być używana, a tory zarosły.
Czas leciał, powoli do wszystkich docierało, że pociągi już na tory nie wrócą. Zaczęły się pojawiać pomysły przekształcenia dawnych linii kolejowych w ścieżki rowerowe. Jednym ze sztandarowych projektów jest linia 411. Ale nie cała. Pojawił się długodystansowy szlak rowerowy, który prowadzi od niemieckiego Neurüdnitz, przez słynny już wśród rowerzystów most, a potem dalej do Trzcińska i Góralic. Tam szlak nagle porzuca linię 411 i lokalnymi drogami biegnie w stronę Barlinka chwytając się po drodze zupełnie innej linii kolejowej. Wydawało się, że dalszy przebieg linii 411 nie będzie drogą dla rowerów. Przez lata nic tam się nie działo. Aż do dzisiaj. Nagle ni z tego ni z owego, za linię wzięła się gmina Kozielice. Zupełnie niezależnie od oficjalnego przebiegu tras rowerowych, zrobiła swoją trasę. Od jednej granicy gminy, do drugiej. Zrobiła to pod bzdurnym pretekstem "zmniejszenia zagrożenia wykluczeniem społecznym ludności". Nie macie pociągu? Wsiadajcie na rowery! Hasło idiotyczne, ale unijni urzędnicy je chwycili, dotację dali i ścieżka powstała. Jadę zobaczyć jak wygląda. Przy okazji biorę za cel nieco dłuższy odcinek, od Trzcińska Zdroju do Pyrzyc. Zobaczę jak się tamtędy jeździ.

Dawny dworzec kolejowy w Trzcińsku Zdroju. Obok piękna, asfaltowa ścieżka rowerowa.

Budynek dworca kolejowego w Góralicach. W tym miejscu asfaltowa ścieżka się kończy, a szlak rowerowy R20 ucieka lokalnymi drogami w stronę Myśliborza i Barlinka.

Przejazd kolejowy we wsi Czyste. Nasyp kolejowy prowadzi wzdłuż drogi. Aż się prosi, by przerobić go na ścieżkę rowerową.

Dworzec kolejowy we wsi Rów. Obecnie to prywatny dom mieszkalny.

Nasyp kolejowy przecinający drogę Rów - Kierzków. Szyny i podkłady zostały już rozebrane, ale tłuczeń spod torowiska pozostał.

Ślad po torowisku obok drogi Kierzków - Krusze

Przecięcie dawnych torów z leśną drogą w pobliżu wsi Krusze.

Jeszcze jedno spotkanie z linią kolejową. To też okolice wsi Krusze.

Jestem na granicy gminy Kozielice. To tu, przed Tetyniem zaczyna się nowa droga rowerowa.

Tak wygląda przebieg tej drogi. W sumie 11 km asfaltu, 3 duże miejsca odpoczynku (i kilka mniejszych), do tego dworce kolejowe i mnóstwo wiatraków :)

I oczywiście barierki. O, tak, o barierkach nie można zapomnieć.

Miejsce odpoczynku obok budynku dworca w Tetyniu.

Wiatraki, wiatraki, wiatraki. Mnóstwo wiatraków.

To jedno z kilku małych miejsc do odpoczynku.

Te duże miejsca do odpoczynku wyglądają tak. Są ławki, stoły, wiaty, jest też miejsce na ognisko. Zastanawiam się co z drewnem na opał? Żeby się nie okazało, że najlepiej palą się ławki. To zdjęcie ze wsi Trzebórz, ale wszystkie trzy duże miejsca do odpoczynku wyglądają tak samo.

Dworzec kolejowy we wsi Trzebórz to dziś prywatny dom. Mieszkańcy chyba nie chcą, by im rowerzyści zaglądali do okien i odgrodzili się płotem.

Ładnie...

A tu nastąpił pewien problem. Budując drogę S3 przecięto nieużywaną linię kolejową raz na zawsze ją likwidując. Teraz S3 przeszkadza w przebiegu drogi rowerowej. Trzeba serwisówką pojechać do Siemczyna, pokonać S3 wiaduktem i z drugiej strony wrócić na drogę rowerową.

Dawny dworzec kolejowy w Kozielicach. Przebudowany i otynkowany nie wygląda już jak dworzec. Mieszkańcy też nie lubią rowerzystów.

I koniec drogi dla rowerów. Ale ten koniec taki dający prztyczka w nos gminie Pyrzyce. Droga kończy się dokładnie na granicy, ślepo i aż prosi się o kontynuację.

A w gminie Pyrzyce ślad kolejki wygląda tak. Da się przejechać (przejechałem), ale nie polecam.

Później czeka nas jeszcze kawałeczek asfaltu. A więc Pyrzyce też wiedzą do czego można wykorzystać nieczynną linię kolejową. Szkoda, że to tak krótki odcinek.

I na koniec dworzec kolejowy w Pyrzycach wraz z dużym terenem zarośniętych peronów. To był kiedyś spory węzeł kolejowy. Można było stad pojechać do Stargardu, Chwarstnicy, Godkowa i Myśliborza. A, że każde z tych miejsc też było węzłem kolejowym, to cały świat stał otworem. Co oni z tą koleją zrobili...
Dystans67.04 km Czas03:52 Vśrednia17.34 km/h VMAX46.90 km/h
SprzętStevens Gavere
Gunica

Kładka dla pieszych nad torami obok nieczynnego przystanku kolejowego Szczecin Golęcino. Przed wojną była częścią sieci ścieżek spacerowych i punktów widokowych. Dziś wszystko jest zarośnięte i zapomniane, chociaż sama kładka została wyremontowana.

Wieża Bismarcka (oficjalnie zwana Gocławską). Odkąd pamiętam była ruiną, ale jak widać coś zaczęło się tu dziać. Naprawdę ją wyremontują?

Rzeka Gunica w Tatyni.

Znowu Gunica. Drewniany mostek przed wsią Witorza.

A za wioską Witorza znajduje się taki most.

Most nad Gunicą na drodze między Tanowem a Węgornikiem.

I ostatnie spotkanie z Gunicą. Tutaj swoją obecność zaznaczyły bobry.

Kładka dla pieszych nad torami obok nieczynnego przystanku kolejowego Szczecin Golęcino. Przed wojną była częścią sieci ścieżek spacerowych i punktów widokowych. Dziś wszystko jest zarośnięte i zapomniane, chociaż sama kładka została wyremontowana.

Wieża Bismarcka (oficjalnie zwana Gocławską). Odkąd pamiętam była ruiną, ale jak widać coś zaczęło się tu dziać. Naprawdę ją wyremontują?

Rzeka Gunica w Tatyni.

Znowu Gunica. Drewniany mostek przed wsią Witorza.

A za wioską Witorza znajduje się taki most.

Most nad Gunicą na drodze między Tanowem a Węgornikiem.

I ostatnie spotkanie z Gunicą. Tutaj swoją obecność zaznaczyły bobry.