Dystans57.76 km Czas03:15 Vśrednia17.77 km/h VMAX47.69 km/h
Temp.9.0 °C SprzętStevens Gavere
Krackow

Droga do Pomellen
Dystans158.12 km Czas07:17 Vśrednia21.71 km/h VMAX46.50 km/h
Nowa droga rowerowa Tetyń-Kozielice
Powstała nowa droga rowerowa. Świeżynka. Nawet na mapach jeszcze jej nie ma. Zastąpiła dawną linię kolejową w gminie Kozielice. To chyba dobry powód, by tam pojechać i ją zobaczyć.

W 1882 roku powstała linia kolejowa ze Stargardu do Pyrzyc. Dziesięć lat później położono tory między Neurüdnitz i Godkowem budując po drodze efektowny most przez Odrę. W 1899 roku oba odcinki połączono tworząc jedną całość. Tak rozpoczęła się historia linni kolejowej oznaczonej dziś numerem 411. Działało to wszystko aż do II Wojny Światowej, kiedy to most został wysadzony w powietrze, a później na Odrze pojawiła się granica państwowa. Most co prawda odbudowano, ale pociągi osobowe nim nie pojechały. Po naszej stronie granicy przywrócono ruch kolejowy, a pociągi dojeżdżały aż pod sam most, do Siekierek.

I tak to się toczyło, aż nastały czarne dni polskiej kolei. W 1991 roku z dnia na dzień skasowano setki kilometrów połączeń kolejowych. Jedną z pierwszych ofiar stał się odcinek Godków - Siekierki. Rok później ten sam los spotkał odcinek Pyrzyce - Godków, a odcinek Stargard - Pyrzyce wytrzymał tylko do 2003 roku. I w ten sposób cała linia 411 przestała być używana, a tory zarosły.

Czas leciał, powoli do wszystkich docierało, że pociągi już na tory nie wrócą. Zaczęły się pojawiać pomysły przekształcenia dawnych linii kolejowych w ścieżki rowerowe. Jednym ze sztandarowych projektów jest linia 411. Ale nie cała. Pojawił się długodystansowy szlak rowerowy, który prowadzi od niemieckiego Neurüdnitz, przez słynny już wśród rowerzystów most, a potem dalej do Trzcińska i Góralic. Tam szlak nagle porzuca linię 411 i lokalnymi drogami biegnie w stronę Barlinka chwytając się po drodze zupełnie innej linii kolejowej. Wydawało się, że dalszy przebieg linii 411 nie będzie  drogą dla rowerów. Przez lata nic tam się nie działo. Aż do dzisiaj. Nagle ni z tego ni z owego, za linię wzięła się gmina Kozielice. Zupełnie niezależnie od oficjalnego przebiegu tras rowerowych, zrobiła swoją trasę. Od jednej granicy gminy, do drugiej. Zrobiła to pod bzdurnym pretekstem "zmniejszenia zagrożenia wykluczeniem społecznym ludności". Nie macie pociągu? Wsiadajcie na rowery! Hasło idiotyczne, ale unijni urzędnicy je chwycili, dotację dali i ścieżka powstała. Jadę zobaczyć jak wygląda. Przy okazji biorę za cel nieco dłuższy odcinek, od Trzcińska Zdroju do Pyrzyc. Zobaczę jak się tamtędy jeździ.


Dawny dworzec kolejowy w Trzcińsku Zdroju. Obok piękna, asfaltowa ścieżka rowerowa.


Budynek dworca kolejowego w Góralicach. W tym miejscu asfaltowa ścieżka się kończy, a szlak rowerowy R20 ucieka lokalnymi drogami w stronę Myśliborza i Barlinka.


Przejazd kolejowy we wsi Czyste. Nasyp kolejowy prowadzi wzdłuż drogi. Aż się prosi, by przerobić go na ścieżkę rowerową.


Dworzec kolejowy we wsi Rów. Obecnie to prywatny dom mieszkalny.


Nasyp kolejowy przecinający drogę Rów - Kierzków. Szyny i podkłady zostały już rozebrane, ale tłuczeń spod torowiska pozostał.


Ślad po torowisku obok drogi Kierzków - Krusze


Przecięcie dawnych torów z leśną drogą w pobliżu wsi Krusze.


Jeszcze jedno spotkanie z linią kolejową. To też okolice wsi Krusze.


Jestem na granicy gminy Kozielice. To tu, przed Tetyniem zaczyna się nowa droga rowerowa.


Tak wygląda przebieg tej drogi. W sumie 11 km asfaltu, 3 duże miejsca odpoczynku (i kilka mniejszych), do tego dworce kolejowe i mnóstwo wiatraków :)


I oczywiście barierki. O, tak, o barierkach nie można zapomnieć.


Miejsce odpoczynku obok budynku dworca w Tetyniu.


Wiatraki, wiatraki, wiatraki. Mnóstwo wiatraków.


To jedno z kilku małych miejsc do odpoczynku.


Te duże miejsca do odpoczynku wyglądają tak. Są ławki, stoły, wiaty, jest też miejsce na ognisko. Zastanawiam się co z drewnem na opał? Żeby się nie okazało, że najlepiej palą się ławki. To zdjęcie ze wsi Trzebórz, ale wszystkie trzy duże miejsca do odpoczynku wyglądają tak samo.


Dworzec kolejowy we wsi Trzebórz to dziś prywatny dom. Mieszkańcy chyba nie chcą, by im rowerzyści zaglądali do okien i odgrodzili się płotem.


Ładnie...


A tu nastąpił pewien problem. Budując drogę S3 przecięto nieużywaną linię kolejową raz na zawsze ją likwidując. Teraz S3 przeszkadza w przebiegu drogi rowerowej. Trzeba serwisówką pojechać do Siemczyna, pokonać S3 wiaduktem i z drugiej strony wrócić na drogę rowerową.


Dawny dworzec kolejowy w Kozielicach. Przebudowany i otynkowany nie wygląda już jak dworzec. Mieszkańcy też nie lubią rowerzystów.


I koniec drogi dla rowerów. Ale ten koniec taki dający prztyczka w nos gminie Pyrzyce. Droga kończy się dokładnie na granicy, ślepo i aż prosi się o kontynuację.


A w gminie Pyrzyce ślad kolejki wygląda tak. Da się przejechać (przejechałem), ale nie polecam.


Później czeka nas jeszcze kawałeczek asfaltu. A więc Pyrzyce też wiedzą do czego można wykorzystać nieczynną linię kolejową. Szkoda, że to tak krótki odcinek.


I na koniec dworzec kolejowy w Pyrzycach wraz z dużym terenem zarośniętych peronów. To był kiedyś spory węzeł kolejowy. Można było stad pojechać do Stargardu, Chwarstnicy, Godkowa i Myśliborza. A, że każde z tych miejsc też było węzłem kolejowym, to cały świat stał otworem. Co oni z tą koleją zrobili...


Dystans67.04 km Czas03:52 Vśrednia17.34 km/h VMAX46.90 km/h
Gunica

Kładka dla pieszych nad torami obok nieczynnego przystanku kolejowego Szczecin Golęcino. Przed wojną była częścią sieci ścieżek spacerowych i punktów widokowych. Dziś wszystko jest zarośnięte i zapomniane, chociaż sama kładka została wyremontowana.


Wieża Bismarcka (oficjalnie zwana Gocławską). Odkąd pamiętam była ruiną, ale jak widać coś zaczęło się tu dziać. Naprawdę ją wyremontują?


Rzeka Gunica w Tatyni.


Znowu Gunica. Drewniany mostek przed wsią Witorza.


A za wioską Witorza znajduje się taki most.


Most nad Gunicą na drodze między Tanowem a Węgornikiem.


I ostatnie spotkanie z Gunicą. Tutaj swoją obecność zaznaczyły bobry.

Dystans48.76 km Czas02:27 Vśrednia19.90 km/h VMAX39.77 km/h
Bartoszewo

Mostek nad strumieniem Kijanka


Most Wilhelma Meyera


Okolice Starego Leśna. Droga w stronę Bartoszewa

Dystans77.35 km Czas03:44 Vśrednia20.72 km/h VMAX43.34 km/h
Luckow
Pojechałem dziś do Luckow obejrzeć znajdujący się tam zabytkowy wiatrak. To typowy koźlak z 1824 roku. Działał sobie dzielnie przez 100 lat, kiedy to przerobiono go na napęd elektryczny. Jako elektryk dalej mielił sobie zboże przez kolejnych 40 lat. Dopiero w 1961 roku zakończył swoją pracę. Dziś stoi na wzgórzu z ładnym widokiem. Wokół zastajemy skoszoną trawkę i ławki, by móc sobie przy nim posiedzieć. Jak to w Niemczech. Tam o takie miejsca się dba.


Widok na wioskę Luckow.


Wiatrak w Luckow


Stary wiatrak i nowe wiatraki. Te nowe to już stały element krajobrazu.


Wiatraki, wiatraki, wiatraki. Gdzie nie spojrzysz, tylko wiatraki. Mam ich powoli dość. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, gdy świat był wolny od wiatraków.


Jeszcze więcej wiatraków. Aż po horyzont. Tonę w wiatrakach! Ratunku!

Dystans116.85 km Czas06:10 Vśrednia18.95 km/h VMAX44.72 km/h
Tywa
Wybrałem się dziś na wycieczkę wzdłuż rzeki Tywa. Plan był taki, by jak najwięcej razy ją przeciąć lub do niej dojechać. Każde takie miejsce uwieczniałem na zdjęciu. Wyszła z tego całkiem niezła galeria. Tywa to dziwna rzeka. Mała, płytka, ale w jednym miejscu ledwie toczy swoje wody, a w innym gna jakby była w górach. Dawniej jej nurt był uregulowany. Tywa zasilała aż 10 młynów wodnych. Dziś nie działa już żaden z nich, ale coś niecoś jeszcze pozostało.


Rzeka Tywa w Żórawkach pod Gryfinem. Miejsce nazywa się Nowy Młyn, ale to duży teren prywatny, do tego otoczony dziką roślinnością i ciężko stwierdzić co tam tak naprawdę stoi. Pewnie prywatny dom, a nie żaden młyn.


A tu wątpliwości nie ma. To jest budynek dawnego młyna. Oczywiście dziś już nieczynny. Podobno był to tartak. Jestem we wsi Szczawno.


Tywa widziana z mostu w Wirówku. Obok znajduje się odrestaurowany pałac z wielkim parkiem. Z ulicy niewiele widać, a to teren prywatny. Można jednak wynająć sobie tam pokój lub zorganizować konferencję. Wtedy będzie można pozwiedzać :)


Tywa na północ od Mielenka Gryfińskiego. To miejsce nawet nazwy nie ma. Droga przed rzeką wygląda jakby szła przez teren prywatny, ale zakazów nie ma, bram też nie ma, a wjazdu broni tylko łycha koparki. Nikt mnie nie pogonił. Przejechałem.


Młyn Osuch. Piękne miejsce, odrestaurowane i zamienione na agroturystykę. Obok kilkanaście hektarów stawów rybnych. Wokół cisza, spokój, lasy i piękne tereny. No, z tą ciszą przesadziłem, woda szumi.


Resztki młyna obok Borzymia. Lekko bagnisty teren, ale zobaczyć można. Za to droga z Borzymia do Rożnowa to rewelacja. Kiedyś była nawet asfaltowa, pamiętam, ale ten asfalt to już się wykruszył lub przykrył warstwą ziemi.


Drewniany most nad Tywą, w lesie, na gruntowo-brukowanej drodze między Rożnowem a Sosnowem.


Dawny kolejowy most przed Lubanowem. Najwyżej położony ze wszystkich mostów nad Tywą. Dziś prowadzi nim ścieżka rowerowa. Ścieżka jest asfaltowa, ale nawierzchnia mostu jest drewniana. Do niedawna barierki też były drewniane. W styczniu tego roku bobry podcięły drzewo, które wywróciło się na most. Od tamtej pory jedna z barierek jest stalowa.

Przysiółek Trzaski obok Lubanowa. Ja jeszcze pamiętam, że w tym małym, żółtym budyneczku działała mikroelektrownia. Jakbym poszukał, to znalazłbym jeszcze zdjęcia z tabliczką "Mikroelektrownia Trzaski". Dziś to tylko ruina. Postęp...


A tu taka ciekawostka w Trzaskach. Obok młyna/elektrowni czy co tam kiedyś działało, stoi sobie budynek gospodarczy z takimi kołami na ścianie szczytowej. Brakuje pasów, które je napędzały, ale sądzę, że ciągnęły się one właśnie do tego młyna i to on był źródłem energii, która napędzała jakieś przemysłowe maszyny znajdujące się wewnątrz. Zabytek jakich mało, a zupełnie zapomniany i porzucony.


Całkiem nieźle zachowany budynek młyna w przysiółku Otoki między Lubanowem a Tywicami. To teren prywatny, ale właścicieli nie zastałem. Wokół tabliczki sugerujące, że to... camping! A to ci niespodzianka, nigdy o nim nie słyszałem.


O proszę - camping. Jest też kozioł na łańcuchu i ruiny wiatraka.


Ruiny wiatraka. Stoi to może ze 100 metrów od młyna wodnego. Dawne zagłębie młynów?

Nawet do środka można wejść. Chociaż nie ma żadnych stropów, to zaskakuje porządek. Na ziemi tylko kamienne żarna leżą, wszystko inne zostało uprzątnięte.


Tywa w Baniach. Tu już żegnam się z tą rzeką. To jeszcze nie są źródła, ale kończy się krótki, jesienny dzień i trzeba wracać do domu.


I jeszcze na deser... babie lato! Ja po powrocie do domu wyglądałem podobnie.

Dystans70.75 km Czas03:57 Vśrednia17.91 km/h VMAX40.37 km/h
Salvey Mühle
Przejechałem się dziś doliną potoku Salvey, która znajduje się między Tantow i Gartz. Zwana jest też Doliną Pięciu Młynów, chociaż dzisiaj po tych młynach zostało tylko wspomnienie. W zasadzie istnieje tylko jeden. Po drugim zostało jeszcze spiętrzenie wody i budynek, który raczej młynem nie jest. Po trzecim młynie zostały już tylko nikłe ruiny. Czwarty prawdopodobnie był w samym Gartz, gdzie do dziś jest Staw Młyński (Mühlteich). A piąty? Gdzie był piąty? Ktoś wie? Przewertowałem cały internet kartka po kartce i nic nie znalazłem.


Młyn oznaczony na mapach jako Salvey Mühle 3. Jedyny zachowany. Kiedyś służył zarówno jako młyn zbożowy, jak i tartak. Dziś jest pensjonatem. Można go też wynająć na przyjęcia lub wykłady.


Miejsce oznaczone na mapach jako Salvey Mühle 2. To już nie jest oryginalny młyn, ale stoi na jego miejscu.


Próg wodny w Salvey Mühle 2.


Nikłe resztki oznaczone na mapach jako Salvey Mühle 1.


Salvey Mühle 1. Kamienie w nurcie potoku to też pozostałości młyna.


Tama zbudowana przez ludzi już od dawna nie działa, więc wodę spiętrza tama bobrów.


Staw Młyński w Gartz.

Dystans74.82 km Czas03:50 Vśrednia19.52 km/h VMAX41.36 km/h
Ślady Księstwa Pomorskiego: Wieniec Zgody
W XV wieku między Szczecinem a Stargardem wybuchła otwarta wojna, którą historia zapamiętała jako Wojnę Pszenną. Jej powody były jednak dużo starsze. Można ich się doszukiwać już w 1295 roku, gdy w wyniku podziału ziem pomorskich każde miasto otrzymało przywileje handlowe i celne, które były wzajemnie ze sobą sprzeczne. Szczecin miał tzw. prawo składu, czyli wszystkie statki wpływające do księstwa miały obowiązek zawinąć do Szczecina, a Stargard prawo do wolnej i bezcłowej żeglugi. Dziś wydaje się, że Stargard leżący w głębi lądu niewiele ma wspólnego z handlem morskim, ale wtedy wyglądało to inaczej. Ina była rzeką żeglowną. Można było dopłynąć nią nie tylko do Stargardu, ale nawet dalej. Poza tym Stargard posiadał port morski przy ujściu Iny. Głównym towarem eksportowanym przez Stargard była pszenica i stąd właśnie nazwa konfliktu: Wojna Pszenna.

Szczecin na wszystkie sposoby starał się utrudnić handel Stargardowi. Najpierw dyplomatycznie, później zaczęto napadać na statki. Stargard oczywiście nie był dłużny. Do poważnego zaostrzenia konfliktu doszło w 1454 roku, kiedy Szczecin zapalował ujście Iny i spalił stargardzki port morski. Potem było już tylko gorzej: łupienie statków, łańcuchy na Inie, zapalowanie Domiąży, które całkowicie odcięło Inę i jezioro Dąbie od morza. W 1460 roku Stargard ruszył zbrojnie na przedmieścia Szczecina paląc Most Cłowy na Regalicy i zabijając celników. Odpowiedzią Szczecina był atak na sam Stargard. Miasto było jednak dobrze ufortyfikowane i nie udało się go zdobyć. Po tej porażce konflikt przycichł i przez kilka następnych lat próbowano go zakończyć na drodze mediacji. W końcu dzięki wsparciu miast hanzeatyckich, w 1464 roku podpisano pokój.

Co do dziś zostało po tym konflikcie? Całkiem sporo. Np w Stargardzie stoi sobie Brama Młyńska, a z jej dwóch wież zwisają łańcuchy. To są te same łańcuchy, którymi Szczecin próbował przegrodzić Inę. Ale nie pojechałem dziś do Stargardu. Celem dzisiejszej wycieczki była Kobylanka, gdzie w 1460 roku burmistrzowie Szczecina i Stargardu posadzili lipę, która miała być gestem na rzecz zakończenia trwającej wojny. Ta lipa rośnie tam do dziś.

 
Lipa "Wieniec Zgody" posadzona w 1460 roku. Jak na taką staruszkę trzyma się całkiem nieźle.

Lipa "Wieniec Zgody" nie jest jedyną tak starą lipą w Kobylance. Od tamtej pory co 100 lat sadzi się kolejną. Rosną wszystkie z wyjątkiem jednej, posadzonej w 1960 roku. Ta sobie po prostu uschła. W 2010 roku posadzono więc kolejną, taką trochę nadprogramową. Na razie rośnie.


Uzupełnieniem lipy jest też Plac Zgody. W jego centralnym punkcie stoi fontanna w kształcie lipy, a otaczają ją kamienne tablice z wypisaną na nich historią dziesięciu największych wsi gminy Kobylanka.


Ta lipa to miała być fontanna. Jej woda, skrapiając nieustannie drzewko, miała symbolizować ciągłość idei zgody i pojednania. Z tą ciągłością to chyba coś nie tak, bo fontanna nie działa. A może już nie ma zgody i pojednania ze Stargardem? Na pohybel Stargardowi! Oni już wiedzą za co.

Dystans107.06 km Czas04:30 Vśrednia23.79 km/h VMAX45.91 km/h Podjazdy490 m
Pasewalk

Rynek w Pasewalku


Pada. Tak jakoś wyszło, że pada tam, gdzie mam jechać.


Jadę po garnek złota. Wyraźnie widać, gdzie kończy się tęcza i gdzie można go znaleźć :)


Dystans101.17 km Czas04:45 Vśrednia21.30 km/h VMAX45.12 km/h Podjazdy660 m
Stare Czarnowo

"Droga Górska" w Puszczy Bukowej


Ścieżka rowerowa do Starego Czarnowa śladem dawnej linii kolejowej


Takiej miejscowości to ja nie znam. Hmmm...


Dawny budynek stacyjny w Starym Czarnowie.


Zawsze muszę się wpakować w jakieś wątpliwej jakości drogi. To miał być skrót do Babina, a doprowadził mnie do Glinnej.


A do Babina i tak pojechałem. O, taką drogą.