Wpisy archiwalne w kategorii
z sakwami
Dystans całkowity: | 13114.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 886:12 |
Średnia prędkość: | 14.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 70.64 km/h |
Suma podjazdów: | 74939 m |
Liczba aktywności: | 190 |
Średnio na aktywność: | 69.03 km i 4h 39m |
Więcej statystyk |
Dystans61.41 km Czas04:10 Vśrednia14.74 km/h VMAX44.92 km/h Podjazdy394 m
Ait Ben Hadu
Widzieliśmy już mnóstwo glinianych kasb i ksar, ale jedna z nich jest wyjątkowa: Ait Ben Hadu. To duża, malownicza osada, zachowana w bardzo dobrym stanie. Jej urok doceniają filmowcy co jakiś czas kręcąc tu kolejne filmy. Być tak blisko i jej nie zobaczyć? Pojechaliśmy więc do Ait Ben Hadu, a wieczorem wróciliśmy do Ouarzazate. Spaliśmy jednak w innym miejscu niż wczoraj, po drugiej stronie miasta, osłonięci od wiatru i męczących kolców.
Widzieliśmy już mnóstwo glinianych kasb i ksar, ale jedna z nich jest wyjątkowa: Ait Ben Hadu. To duża, malownicza osada, zachowana w bardzo dobrym stanie. Jej urok doceniają filmowcy co jakiś czas kręcąc tu kolejne filmy. Być tak blisko i jej nie zobaczyć? Pojechaliśmy więc do Ait Ben Hadu, a wieczorem wróciliśmy do Ouarzazate. Spaliśmy jednak w innym miejscu niż wczoraj, po drugiej stronie miasta, osłonięci od wiatru i męczących kolców.
Dystans71.26 km Czas05:10 Vśrednia13.79 km/h VMAX42.30 km/h Podjazdy455 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Ouarzazate
Powoli oddalamy się od Atlasu Wysokiego. Wjechaliśmy w rozległy płaskowyż poprzecinany korytami suchych rzek. Krajobraz znów zrobił się bardziej pustynny. Wśród tych pustkowi raz po raz zaczęliśmy spotykać palmowe oazy. Pod wieczór dotarliśmy do największego miasta w tym rejonie, czyli Ouarzazate i spaliśmy tuż za nim. To był najgorszy nocleg na wyprawie. Wiatr nawiewał tony suchych, kolczastych roślinek, które wbijały się we wszystko, od opon, przez namiot po podeszwy butów. Walka z kolcami i wiatrem była długa i nieskuteczna.
Powoli oddalamy się od Atlasu Wysokiego. Wjechaliśmy w rozległy płaskowyż poprzecinany korytami suchych rzek. Krajobraz znów zrobił się bardziej pustynny. Wśród tych pustkowi raz po raz zaczęliśmy spotykać palmowe oazy. Pod wieczór dotarliśmy do największego miasta w tym rejonie, czyli Ouarzazate i spaliśmy tuż za nim. To był najgorszy nocleg na wyprawie. Wiatr nawiewał tony suchych, kolczastych roślinek, które wbijały się we wszystko, od opon, przez namiot po podeszwy butów. Walka z kolcami i wiatrem była długa i nieskuteczna.
Dystans49.63 km Czas04:30 Vśrednia11.03 km/h VMAX53.01 km/h Podjazdy712 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Dolina Kasb
Doliną Kasb nazywana jest dolna część doliny Dades. Opuściliśmy ją wczoraj i pojechaliśmy wzdłuż masywu Irhil m'Goun. Tam, po pokonaniu przełęczy o wysokości 2180 m.n.p.m. odkryliśmy naszą własną dolinę kasb i ksar. Glinianych warowni i wiosek było w niej bez liku. I niemal wszystkie były zamieszkane. Widoki były tak niezwykłe, że aż nie chciało się jechać dalej. Inna sprawa, że ciężko było jechać dalej, bo mimo pięknej pogody zatrzymywał nas silny, zachodni wiatr. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że z tym wiatrem bedziemy się zmagać aż do końca wyprawy.
Doliną Kasb nazywana jest dolna część doliny Dades. Opuściliśmy ją wczoraj i pojechaliśmy wzdłuż masywu Irhil m'Goun. Tam, po pokonaniu przełęczy o wysokości 2180 m.n.p.m. odkryliśmy naszą własną dolinę kasb i ksar. Glinianych warowni i wiosek było w niej bez liku. I niemal wszystkie były zamieszkane. Widoki były tak niezwykłe, że aż nie chciało się jechać dalej. Inna sprawa, że ciężko było jechać dalej, bo mimo pięknej pogody zatrzymywał nas silny, zachodni wiatr. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że z tym wiatrem bedziemy się zmagać aż do końca wyprawy.
Dystans65.32 km Czas05:57 Vśrednia10.98 km/h VMAX55.46 km/h Podjazdy1021 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Bou Tharar
Przyszedł czas, by opuścić dolinę Dades. Jest bardzo malownicza, ale asfaltowa. Przy pierwszej okazji uciekliśmy z niej na zachód i znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie. Zniknęła woda, zniknęła zieleń, zniknęły domy i ludzie. Pozostały różnokolorowe skały i wrażenie, że droga, którą jedziemy, nie doprowadzi nas nigdzie, że zostaniemy wśród tych gór na zawsze.
Przyszedł czas, by opuścić dolinę Dades. Jest bardzo malownicza, ale asfaltowa. Przy pierwszej okazji uciekliśmy z niej na zachód i znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie. Zniknęła woda, zniknęła zieleń, zniknęły domy i ludzie. Pozostały różnokolorowe skały i wrażenie, że droga, którą jedziemy, nie doprowadzi nas nigdzie, że zostaniemy wśród tych gór na zawsze.
Dystans35.74 km Czas02:48 Vśrednia12.76 km/h VMAX39.00 km/h Podjazdy357 m
Dolina Dades
Wjechaliśmy w dolinę Dades, jedną z najpiękniejszych i najbardziej znanych dolin w Atlasie. Jest niesamowita. Cała. Od początku do końca. Największe wrażenie robią jednak trzy przełomy, przez które przebija się rzeka. Pierwszy przełom droga pokonuje razem z rzeką, ale jest wcięta w pionową skałę ze sto metrów wyżej. Drugi przełom również pokonuje razem z rzeką, ale tym razem nisko, wciskając się między nurt i skałę. Trzeci przełom jest tak ciasny, że na drogę nie starczyło już miejsca. Wznosi się więc w górę, niemal wyjeżdzając z doliny, a potem wraca na jej dno widocznymi na zdjęciu serpentynami.
Wjechaliśmy w dolinę Dades, jedną z najpiękniejszych i najbardziej znanych dolin w Atlasie. Jest niesamowita. Cała. Od początku do końca. Największe wrażenie robią jednak trzy przełomy, przez które przebija się rzeka. Pierwszy przełom droga pokonuje razem z rzeką, ale jest wcięta w pionową skałę ze sto metrów wyżej. Drugi przełom również pokonuje razem z rzeką, ale tym razem nisko, wciskając się między nurt i skałę. Trzeci przełom jest tak ciasny, że na drogę nie starczyło już miejsca. Wznosi się więc w górę, niemal wyjeżdzając z doliny, a potem wraca na jej dno widocznymi na zdjęciu serpentynami.
Dystans62.60 km Czas05:19 Vśrednia11.77 km/h VMAX35.77 km/h Podjazdy763 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Tizi n' Ouano
Dzisiejsza trasa prowadziła przez trzy przełęcze, a każda następna była wyższa od poprzedniej. Ta trzecia, Tizi n' Ouano, wyniosła nas na wysokość 2930 m.n.p.m. To absolutny rekord tej wyprawy. Wyżej już nie będziemy. Zarówno podjazd na Tizi n' Ouano, jak i późniejszy zjazd w dolinę Dades to najbardziej malownicza droga, jaką widzieliśmy w Atlasie Wysokim.
Dzisiejsza trasa prowadziła przez trzy przełęcze, a każda następna była wyższa od poprzedniej. Ta trzecia, Tizi n' Ouano, wyniosła nas na wysokość 2930 m.n.p.m. To absolutny rekord tej wyprawy. Wyżej już nie będziemy. Zarówno podjazd na Tizi n' Ouano, jak i późniejszy zjazd w dolinę Dades to najbardziej malownicza droga, jaką widzieliśmy w Atlasie Wysokim.
Dystans67.55 km Czas05:12 Vśrednia12.99 km/h VMAX47.16 km/h Podjazdy1037 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Imilchil
Dzień zaczęliśmy od podjazdu na całkiem niezłą przełęcz. Jej nazwy oczywiście nie znam, nawet nie wiem czy w ogóle ma jakąś nazwę. Znam jednak jej wysokość: 2420 m.n.p.m. Potem zjazd do Imilchil i długi podjazd wzdłuż rzeki Melloul. Wbrew temu, co pisałem o drogach wczoraj, dziś cały czas jechaliśmy wzdłuż tej jednej rzeki. Efekt był taki, że mimo łagodnego podjazdu, nocleg wypadł jeszcze wyżej, niż poranna przełęcz.
Dzień zaczęliśmy od podjazdu na całkiem niezłą przełęcz. Jej nazwy oczywiście nie znam, nawet nie wiem czy w ogóle ma jakąś nazwę. Znam jednak jej wysokość: 2420 m.n.p.m. Potem zjazd do Imilchil i długi podjazd wzdłuż rzeki Melloul. Wbrew temu, co pisałem o drogach wczoraj, dziś cały czas jechaliśmy wzdłuż tej jednej rzeki. Efekt był taki, że mimo łagodnego podjazdu, nocleg wypadł jeszcze wyżej, niż poranna przełęcz.
Dystans74.47 km Czas05:11 Vśrednia14.37 km/h VMAX46.65 km/h Podjazdy1178 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Taadlount
Jak oni te drogi budują? Logicznym byłoby, gdyby szły dolinami od ujścia do ich końca. Takie drogi są w Polsce i takie są w Alpach. Ale w tym rejonie świata jest inaczej. Jedna droga zalicza kilka dolin. Dzisiaj opuściliśmy dolinę Amane n'Tarhefrast i wjechaliśmy w całkiem inną, a potem jeszcze w inną i jeszcze. Zdążyłem się już pogubić ile było tych dolin i ile było złudnych przełęczy.
Jak oni te drogi budują? Logicznym byłoby, gdyby szły dolinami od ujścia do ich końca. Takie drogi są w Polsce i takie są w Alpach. Ale w tym rejonie świata jest inaczej. Jedna droga zalicza kilka dolin. Dzisiaj opuściliśmy dolinę Amane n'Tarhefrast i wjechaliśmy w całkiem inną, a potem jeszcze w inną i jeszcze. Zdążyłem się już pogubić ile było tych dolin i ile było złudnych przełęczy.
Dystans48.79 km Czas03:36 Vśrednia13.55 km/h VMAX43.87 km/h Podjazdy511 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Amane n'Tarhefrast
W Tounfit udało nam się trafić na targ. To drugi raz podczas tej wyprawy. Obkupiliśmy się w owoce i warzywa, po czym ruszyliśmy dalej, w dolinę rzeki Amane n'Tarhefrast. Teoretycznie był to zjazd, ale tylko teoretycznie, bo droga wcale nie chciała biec wzdłuż rzeki, tylko skakała sobie po okolicznych górkach. A po południu? Oczywiście burza i to bardzo gwałtowna. Aż dziw, że namiot to wytrzymał.
W Tounfit udało nam się trafić na targ. To drugi raz podczas tej wyprawy. Obkupiliśmy się w owoce i warzywa, po czym ruszyliśmy dalej, w dolinę rzeki Amane n'Tarhefrast. Teoretycznie był to zjazd, ale tylko teoretycznie, bo droga wcale nie chciała biec wzdłuż rzeki, tylko skakała sobie po okolicznych górkach. A po południu? Oczywiście burza i to bardzo gwałtowna. Aż dziw, że namiot to wytrzymał.
Dystans38.82 km Czas03:14 Vśrednia12.01 km/h VMAX50.68 km/h Podjazdy429 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Cirque de Jaffar
Jesteśmy w Atlasie Wysokim, ale tak naprawdę wciąż trzymamy się jego północnych zboczy. Nawet wczorajsza przełęcz nic nie zmieniła, bo dzisiaj malowniczym podjazdem znów wróciliśmy na północ. Dopiero pod koniec dnia, po pokonaniu kolejnej przełęczy, udało się przebić na drugą stronę masywu Jbel Ayachi. Gonieni przez burzowe chmury dojechaliśmy jeszcze w pobliże Tounfit, ale tam próba przeczekania deszczu zakończyła się noclegiem.
Jesteśmy w Atlasie Wysokim, ale tak naprawdę wciąż trzymamy się jego północnych zboczy. Nawet wczorajsza przełęcz nic nie zmieniła, bo dzisiaj malowniczym podjazdem znów wróciliśmy na północ. Dopiero pod koniec dnia, po pokonaniu kolejnej przełęczy, udało się przebić na drugą stronę masywu Jbel Ayachi. Gonieni przez burzowe chmury dojechaliśmy jeszcze w pobliże Tounfit, ale tam próba przeczekania deszczu zakończyła się noclegiem.