Dystans281.54 km Czas12:54 Vśrednia21.82 km/h VMAX44.13 km/h
SprzętStevens Gavere Uczestnicy

Dystans85.86 km Czas04:07 Vśrednia20.86 km/h VMAX43.73 km/h
SprzętStevens Gavere Uczestnicy

Dystans28.12 km Czas02:10 Vśrednia12.98 km/h
SprzętGiant X-1500
Dystans200.99 km Czas09:09 Vśrednia21.97 km/h VMAX40.96 km/h
Temp.12.0 °C SprzętStevens Gavere
Choszczno, Barlinek
Korzystając z pięknej, słonecznej pogody postanowiłem jeszcze raz zrobić nieco większy dystans. Pojechałem sobie do Choszczna, a stamtąd do Barlinka i wróciłem do domu przez Pyrzyce. Słońca nie zabrakło, ale było wyjątkowo zimno i wietrznie. Przyjdzie w końcu ta ciepła wiosna czy już tylko na lato trzeba czekać?


Młyn w Kluczewie oraz ozdobne detale na jego ścianie. Szkoda, że dziś nikomu już nawet nie przyjdzie na myśl, by w ten sposób ozdabiać obiekty przemysłowe.

Droga do Krępcewa.

Ścieżka wokół jeziora Klukom w Choszcznie.

Droga rowerowa Choszczno-Pełczyce prowadząca po śladzie dawnej linii kolejowej.

Stacja kolejowa w Lubianie.

Fontanna "Gęsiarka", symbol Barlinka. Fontanna jest nieczynna. Byłem tu rok temu i też była nieczynna. Ale to też była wiosna, więc ciągle nie wiem czy ona jest nieczynna, bo nieczynna czy nieczynna bo jeszcze lata nie ma?

Ścieżka rowerowa Brzesko - Pyrzyce. Akurat w tym miejscu prowadzi po wysokim nasypie. Zawsze w takich miejscach mamy wszystko opłotkowane, a tu proszę, zamiast płotów - żywopłot. Jak się chce, to można.

Był zabytkowy most kolejowy przez Regalicę i nie ma zabytkowego mostu przez Regalicę. Ta część podnoszona widoczna z prawej strony ma być zachowana, ale i tak zostanie przytłoczona nowym mostem i nie będzie jej widać. Nie wszytkim zabytkom dane jest przetrwać...


Młyn w Kluczewie oraz ozdobne detale na jego ścianie. Szkoda, że dziś nikomu już nawet nie przyjdzie na myśl, by w ten sposób ozdabiać obiekty przemysłowe.

Droga do Krępcewa.

Ścieżka wokół jeziora Klukom w Choszcznie.

Droga rowerowa Choszczno-Pełczyce prowadząca po śladzie dawnej linii kolejowej.

Stacja kolejowa w Lubianie.

Fontanna "Gęsiarka", symbol Barlinka. Fontanna jest nieczynna. Byłem tu rok temu i też była nieczynna. Ale to też była wiosna, więc ciągle nie wiem czy ona jest nieczynna, bo nieczynna czy nieczynna bo jeszcze lata nie ma?

Ścieżka rowerowa Brzesko - Pyrzyce. Akurat w tym miejscu prowadzi po wysokim nasypie. Zawsze w takich miejscach mamy wszystko opłotkowane, a tu proszę, zamiast płotów - żywopłot. Jak się chce, to można.

Był zabytkowy most kolejowy przez Regalicę i nie ma zabytkowego mostu przez Regalicę. Ta część podnoszona widoczna z prawej strony ma być zachowana, ale i tak zostanie przytłoczona nowym mostem i nie będzie jej widać. Nie wszytkim zabytkom dane jest przetrwać...
Dystans248.19 km Czas11:26 Vśrednia21.71 km/h VMAX38.98 km/h
Temp.20.0 °C SprzętStevens Gavere
Trzęsacz
Trzeba w końcu sprawdzić jak tam z moją kondycją po zimie. Wiem, że setki mogę kręcić bez problemu, ale na przykład dwusetki? Dziś postanowiłem to przetestować i pojechać sobie nad morze. Jako cel wybrałem Trzęsacz. Dawno tam nie byłem, ciekaw jestem co się zmieniło?

Zaplanowana trasa przebiega prawie w 100% drogami asfaltowymi, ale na początek tak z 10 km jadę szutrówką. Droga twarda, fajna i można lecieć nią szybko. Zupełnie inaczej niż na późniejszych asfaltach.

Kiepskie mamy te drogi w zachodniopomorskim. Wystarczy, że droga nie ma numerka i już wpadamy w asfaltowe klepisko. Niezliczone dziury łata się w nich plackami asfaltu przyklepując to łopatą. Wyboje dostaje się w standardzie i nic z tym nie można zrobić.

Krótka przerwa na rynku w Gryficach.

Ruiny pałacu w Otoku. Zbudowany w XIX wieku był najokazalszą budowlą szlachecką na Pomorzu i pozostał taką aż do końca II Wojny Światowej. Później budynek przejęło wojsko, po nim PGR, a potem nie wiadomo było co z nim zrobić. W końcu oddano go w ręce prywatne, ale nowy właściciel nic tu nie robił i pałac popadł w ruinę.

Jeszcze w latach '90 XX wieku zachowane były rzeźbione, drewniane stropy, istniał bogaty wystrój ścian pałacu, były też wszystkie schody i można było wejść nawet na wieżę. Dziś to tylko zarośnięta, sypiąca się ruina. Prawdopodobnie już nie do uratowania. Szkoda.

Kiepskie mamy te drogi w zachodniopomorskim... aaaa, o tym już mówiłem.

Ale żeby nie było, że tylko narzekam. Czasem na fajną drogę też uda się trafić.

Jestem u celu wycieczki, w Trzęsaczu. Tak wyglądają resztki dużego kościoła, który kiedyś tu stał. Pochłonęło go morze rok po roku podmywając klif. Ocalała ściana jest zadbana, tu i tam podmurowana, by się dalej nie waliła. Jakoś tak cukierkowo to wygląda, jakby ją wczoraj wybudowano jako atrakcję. Aż musiałem odgrzebać swoje stare zdjęcia. Dokładnie 24 lata temu ta sama ściana wyglądała tak:

No i to były ruiny!

Do kompletu doszło też zabezpieczenie klifu przed osuwaniem. Nie wygląda to ładnie, ale pewnie bez tych prac do dziś nie byłoby nawet śladu po kościele.

A na plaży pusto. Nieliczni spacerowicze chodzą opatuleni w kurtki puchowe, czapki i apaszki. Przy nich ja ubrany w krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawkiem wyglądam trochę dziwnie. Jest 20 °C, ale wiatr taki, że głowę urywa. Zabieram się stąd i wracam.

Pałac w Stuchowie. Ten miał więcej szczęścia niż poprzedni, który dziś odwiedziłem. Też pochodzi z XIX wieku, też po wojnie siedziało tu wojsko (i to nie nasze, a radzieckie!), też potem przejął go PGR, ale na koniec nie oddano go w ręce prywatne zapominając o nim, tylko urządzono w nim szkołę podstawową. W 2006 roku pałac został wyremontowany.

Dzień się powoli kończy. Tą drogą jadę do Goleniowa, a potem już po ciemku do Szczecina.

Zaplanowana trasa przebiega prawie w 100% drogami asfaltowymi, ale na początek tak z 10 km jadę szutrówką. Droga twarda, fajna i można lecieć nią szybko. Zupełnie inaczej niż na późniejszych asfaltach.

Kiepskie mamy te drogi w zachodniopomorskim. Wystarczy, że droga nie ma numerka i już wpadamy w asfaltowe klepisko. Niezliczone dziury łata się w nich plackami asfaltu przyklepując to łopatą. Wyboje dostaje się w standardzie i nic z tym nie można zrobić.

Krótka przerwa na rynku w Gryficach.

Ruiny pałacu w Otoku. Zbudowany w XIX wieku był najokazalszą budowlą szlachecką na Pomorzu i pozostał taką aż do końca II Wojny Światowej. Później budynek przejęło wojsko, po nim PGR, a potem nie wiadomo było co z nim zrobić. W końcu oddano go w ręce prywatne, ale nowy właściciel nic tu nie robił i pałac popadł w ruinę.

Jeszcze w latach '90 XX wieku zachowane były rzeźbione, drewniane stropy, istniał bogaty wystrój ścian pałacu, były też wszystkie schody i można było wejść nawet na wieżę. Dziś to tylko zarośnięta, sypiąca się ruina. Prawdopodobnie już nie do uratowania. Szkoda.

Kiepskie mamy te drogi w zachodniopomorskim... aaaa, o tym już mówiłem.

Ale żeby nie było, że tylko narzekam. Czasem na fajną drogę też uda się trafić.

Jestem u celu wycieczki, w Trzęsaczu. Tak wyglądają resztki dużego kościoła, który kiedyś tu stał. Pochłonęło go morze rok po roku podmywając klif. Ocalała ściana jest zadbana, tu i tam podmurowana, by się dalej nie waliła. Jakoś tak cukierkowo to wygląda, jakby ją wczoraj wybudowano jako atrakcję. Aż musiałem odgrzebać swoje stare zdjęcia. Dokładnie 24 lata temu ta sama ściana wyglądała tak:

No i to były ruiny!

Do kompletu doszło też zabezpieczenie klifu przed osuwaniem. Nie wygląda to ładnie, ale pewnie bez tych prac do dziś nie byłoby nawet śladu po kościele.

A na plaży pusto. Nieliczni spacerowicze chodzą opatuleni w kurtki puchowe, czapki i apaszki. Przy nich ja ubrany w krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawkiem wyglądam trochę dziwnie. Jest 20 °C, ale wiatr taki, że głowę urywa. Zabieram się stąd i wracam.

Pałac w Stuchowie. Ten miał więcej szczęścia niż poprzedni, który dziś odwiedziłem. Też pochodzi z XIX wieku, też po wojnie siedziało tu wojsko (i to nie nasze, a radzieckie!), też potem przejął go PGR, ale na koniec nie oddano go w ręce prywatne zapominając o nim, tylko urządzono w nim szkołę podstawową. W 2006 roku pałac został wyremontowany.

Dzień się powoli kończy. Tą drogą jadę do Goleniowa, a potem już po ciemku do Szczecina.
Dystans100.97 km Czas05:25 Vśrednia18.64 km/h VMAX43.34 km/h
Temp.12.0 °C SprzętStevens Gavere
Jezioro Dąbie, Ina
Pojechałem dziś zobaczyć jak wygląda ścieżka rowerowa wzdłuż jeziora Dąbie. Budują ją od kilku lat. Do tej pory brakowało jeszcze jednego odcinka, z Lubczyny do Rybaków Lubczyńskich, ale właśnie i ten odcinek oddano do użytku. Ścieżka jest kompletna. Można jeździć. 30 km pięknego szuterku z widokami na jezioro. Miodzio :) A potem żeby nie było nudno, to powrót nieco okrężną drogą wzdłuż rzeki Iny.

Drugi dzień świąt, piękna pogoda, to i ludzie masowo wylgnęli na rowery i spacery. Na szczęście im dalej na północ, tym pustki większe.
Większość trasy to szeroka droga, ale przed Lubczyną znajdziemy taki singielek

To najnowszy fragment, dopiero co oddany do użytku. Jedzie się równo jak po asfalcie.

I cały czas brzegiem jeziora. Pięknie...

Most nad Iną. Że też ta ruina jeszcze się trzyma.

Ścieżka rowerowa wzdłuż Iny. Ciągle taki sam szuterek.

Ocalały fragment murów miejskich Goleniowa. Widok od strony Iny. Zza blokowisk wystaje wieża kościoła z XV wieku. I to w zasadzie wszystko, co ciekawego zachowało się w Goleniowie. Blokowisk nie ma co zwiedzać.

Leśna droga wzdłuż Iny, na południe od Goleniowa.

Ina przed Zabródem.

Widok z wieży w Łęsku na dolinę Iny. Fajne miejsce, ale na wschód słońca. Teraz, przed zachodem widoki są słabe.

A kto na święta wybrał się nad morze, na powrocie wpakował się w coś takiego.

Co bystrzejsi zjeżdżali z S3 w Kliniskach, ale już na pierwszym skrzyżowaniu trafiali na bystrzejszych, którzy z S3 zjechali w Goleniowie. Potem w Pucicach trafiali na najbystrzejszych, którzy korek próbowali objechać przez Lubczynę. W rezultacie stali wszyscy, a jechałem tylko ja :)

Drugi dzień świąt, piękna pogoda, to i ludzie masowo wylgnęli na rowery i spacery. Na szczęście im dalej na północ, tym pustki większe.


To najnowszy fragment, dopiero co oddany do użytku. Jedzie się równo jak po asfalcie.

I cały czas brzegiem jeziora. Pięknie...

Most nad Iną. Że też ta ruina jeszcze się trzyma.

Ścieżka rowerowa wzdłuż Iny. Ciągle taki sam szuterek.

Ocalały fragment murów miejskich Goleniowa. Widok od strony Iny. Zza blokowisk wystaje wieża kościoła z XV wieku. I to w zasadzie wszystko, co ciekawego zachowało się w Goleniowie. Blokowisk nie ma co zwiedzać.

Leśna droga wzdłuż Iny, na południe od Goleniowa.

Ina przed Zabródem.

Widok z wieży w Łęsku na dolinę Iny. Fajne miejsce, ale na wschód słońca. Teraz, przed zachodem widoki są słabe.

A kto na święta wybrał się nad morze, na powrocie wpakował się w coś takiego.

Co bystrzejsi zjeżdżali z S3 w Kliniskach, ale już na pierwszym skrzyżowaniu trafiali na bystrzejszych, którzy z S3 zjechali w Goleniowie. Potem w Pucicach trafiali na najbystrzejszych, którzy korek próbowali objechać przez Lubczynę. W rezultacie stali wszyscy, a jechałem tylko ja :)
Dystans62.37 km Czas03:01 Vśrednia20.68 km/h VMAX45.32 km/h
Temp.10.0 °C SprzętStevens Gavere
Obersee

Jezioro Obersee widziane od północy.

Zachciało mi się obejść jezioro dookoła. "Obejść" to dobre słowo. Nie ma tam żadnej drogi, więc o jeździe nie ma mowy.

Dzień się kończy, słońce gaśnie, a ja wciąż nad Obersee.

Jezioro Obersee widziane od północy.

Zachciało mi się obejść jezioro dookoła. "Obejść" to dobre słowo. Nie ma tam żadnej drogi, więc o jeździe nie ma mowy.

Dzień się kończy, słońce gaśnie, a ja wciąż nad Obersee.
Dystans79.29 km Czas04:38 Vśrednia17.11 km/h VMAX43.34 km/h
SprzętStevens Gavere
Testowanie Triglava
Zapragnąłem doposażyć mojego gravela w torebki bikepackingowe. Co prawda z chińską podsiodłówką jeżdżę cały czas, ale to wydmuszka, dobra na jednodniowe wypady. Teraz chciałbym mieć coś, w co mógłbym się spakować ze spaniem i namiotem. Wybór padł na szczecińską firmę Triglav (https://triglavworks.com/). Dziś był dzień testów. Na razie ze sprzętem pożyczonym, ale kto wie, może Triglav znalazł kolejnego klienta... ;)





Dystans102.80 km Czas05:57 Vśrednia17.28 km/h
SprzętStevens Gavere Uczestnicy

Puszcza Kampinoska
Krótka przejażdżka po lasach, po których na co dzień nie jeżdżę. Za każdym razem, gdy pojawiam się na Mazowszu, współczuję warszawiakom. Jest ich tam jak mrówków, a jeździć nie mają gdzie. Puszcza Kampinoska nie jest tu wyjątkiem. Sieć leśnych ścieżek jest niesamowicie gęsta, ale wszystkie wyglądają tak samo. Kilometry piasków, korzeni i ubitego igliwia. Ani jednej górki, ani jednego widoku. Trzeba zacząć bardziej doceniać rejony, w których mieszkam.






Dystans86.97 km Czas04:45 Vśrednia18.31 km/h VMAX42.15 km/h
Temp.2.0 °C SprzętStevens Gavere
Ślady Księstwa Pomorskiego: Ruiny zamku Räuberberg
W pobliżu wioski Schmölln, na wzgórzu, wysoko ponad doliną rzeki Randow wznosił się kiedyś zamek. W zapiskach historycznych z czasów średniowiecza nie ma o nim żadnej wzmianki, ale wiadomo, że był. Pozostały po nim ruiny, a przecież nie wzięły się znikąd. Nie jest to żaden wyeksponowany zabytek, nie ma o nim wzmianki w przewodnikach turystycznych, nie znajdziemy go na mapach. Ale coś tam w lesie jest i dziś postanowiłem sprawdzić co.

Polna droga z Lebehn do Glasow
To jeszcze nie czas na zjeżdżanie z asfaltu, ale nie potrafię się powstrzymać. Robię sobie gruntowe skróty raz po raz wpadając w błoto. Ziemia po mokrej zimie jest wyjątkowo miękka i grząska. Nie mogę się już doczekać kiedy to wszystko wyschnie i jazda polami stanie się przyjemnością.

Polna droga do Battin
Za wsią Wollin znajduje się jedyny w tej okolicy most nad Randow. Przejeżdżam na drugą stronę rzeki i polnymi drogami jadę do Battin. Do Battin prowadzi też asfalt, ale... no nie potrafię się powstrzymać. W Battin zatrzymuję się na chwilę, by obejrzeć ruiny kościoła. To też pomorski zabytek. Kościół powstał w średniowieczu i działał aż do II Wojny Światowej. Zniszczony w 1945 roku nie został już odbudowany. W 2001 roku ruiny zabezpieczono, a teren wokół uporządkowano. Nad wieżą pojawił się prowizoryczny dach, ale nawa główna pozostała bez dachu.

Ruiny kościoła w Battin
Ale nie Battin jest moim celem. Jadę dalej. Stąd do zamku już nie jest daleko. W końcu jestem. Na wzgórze prowadzi wąska ścieżka przez las. Przecina połacie powalonych drzew, bagno, strome skarpy w górę i w dół. Na szczęście ktoś się tym miejscem opiekuje i usiłuje udrożnić przejście. Jednak zdecydowanie nie jest to już ścieżka na rower, nawet górski. Na wielu odcinkach muszę go po prostu nieść.

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg
W końcu docieram na miejsce. Zamek był niewielki. Zachowały się fundamentu jednego budynku o wymiarach ok 10x15 metrów, ale wzgórze, na którym stoi jest sporo większe. Otacza je rów, który raczej nie jest dziełem natury. Przypomina mi to suchą fosę. Czyli ufortyfikowany zamek jak nic. Jak wspomniałem, nie ma o nim żadnych wzmianek pisanych, są za to legendy. Opowiadają o szlachcicu Siegfried von Ramin, który był rycerzem-rozbójnikiem. Jego brat, Hans robił dokładnie to samo. Hans siedział na zamku w Löcknitz, a Siegfried w Räuberberg. Siegfried upodobał sobie napadanie na statki kupieckie przepływające rzeką Randow. Patrząc na ten wąski kanał, który w tym miejscu tworzy Randow aż trudno uwierzyć, że kiedyś pływały tędy statki. Ale niech będzie, że pływały. By ułatwić sobie "pracę", Siegfried przeciągnął drut przez rzekę, którego koniec znajdował się na zamku. Gdy przepływający statek zahaczał o drut, szarpał nim, a na zamku zaczynały dzwonić dzwonki podwieszone do druta. Rozbójnicy szli na gotowe, nie musieli całymi dniami czatować nad rzeką.

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg
Nie wiadomo kiedy zamek został opuszczony. Prawdopodobnie w XV wieku był już ruiną. Dziś nie ma tam za wiele do oglądania. Jest tuż po zimie, więc jeszcze trochę ruin można zobaczyć. Gdy świat się zazieleni, a wzgórze pochłoną krzaki i trawy, to już raczej niewiele będzie widać.
Tuz obok zamku, na skraju wzgórza znajduje się punkt widokowy z drewnianymi stołami i ławkami. Wyglądają na zmęczone czasem, ale są całkiem solidne i stabilne. Rozlega się stąd piękny widok na całą dolinę rzeki Randow. Miejsce byłoby wręcz idylliczne, gdyby nie przebiegająca dołem autostrada, którą wyjątkowo głośno tutaj słychać.

Punkt widokowy obok zamku Räuberberg

Polna droga z Lebehn do Glasow
To jeszcze nie czas na zjeżdżanie z asfaltu, ale nie potrafię się powstrzymać. Robię sobie gruntowe skróty raz po raz wpadając w błoto. Ziemia po mokrej zimie jest wyjątkowo miękka i grząska. Nie mogę się już doczekać kiedy to wszystko wyschnie i jazda polami stanie się przyjemnością.

Polna droga do Battin
Za wsią Wollin znajduje się jedyny w tej okolicy most nad Randow. Przejeżdżam na drugą stronę rzeki i polnymi drogami jadę do Battin. Do Battin prowadzi też asfalt, ale... no nie potrafię się powstrzymać. W Battin zatrzymuję się na chwilę, by obejrzeć ruiny kościoła. To też pomorski zabytek. Kościół powstał w średniowieczu i działał aż do II Wojny Światowej. Zniszczony w 1945 roku nie został już odbudowany. W 2001 roku ruiny zabezpieczono, a teren wokół uporządkowano. Nad wieżą pojawił się prowizoryczny dach, ale nawa główna pozostała bez dachu.

Ruiny kościoła w Battin
Ale nie Battin jest moim celem. Jadę dalej. Stąd do zamku już nie jest daleko. W końcu jestem. Na wzgórze prowadzi wąska ścieżka przez las. Przecina połacie powalonych drzew, bagno, strome skarpy w górę i w dół. Na szczęście ktoś się tym miejscem opiekuje i usiłuje udrożnić przejście. Jednak zdecydowanie nie jest to już ścieżka na rower, nawet górski. Na wielu odcinkach muszę go po prostu nieść.

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg

Ścieżka przez las do zamku Räuberberg
W końcu docieram na miejsce. Zamek był niewielki. Zachowały się fundamentu jednego budynku o wymiarach ok 10x15 metrów, ale wzgórze, na którym stoi jest sporo większe. Otacza je rów, który raczej nie jest dziełem natury. Przypomina mi to suchą fosę. Czyli ufortyfikowany zamek jak nic. Jak wspomniałem, nie ma o nim żadnych wzmianek pisanych, są za to legendy. Opowiadają o szlachcicu Siegfried von Ramin, który był rycerzem-rozbójnikiem. Jego brat, Hans robił dokładnie to samo. Hans siedział na zamku w Löcknitz, a Siegfried w Räuberberg. Siegfried upodobał sobie napadanie na statki kupieckie przepływające rzeką Randow. Patrząc na ten wąski kanał, który w tym miejscu tworzy Randow aż trudno uwierzyć, że kiedyś pływały tędy statki. Ale niech będzie, że pływały. By ułatwić sobie "pracę", Siegfried przeciągnął drut przez rzekę, którego koniec znajdował się na zamku. Gdy przepływający statek zahaczał o drut, szarpał nim, a na zamku zaczynały dzwonić dzwonki podwieszone do druta. Rozbójnicy szli na gotowe, nie musieli całymi dniami czatować nad rzeką.

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg

Ruiny zamku Räuberberg
Nie wiadomo kiedy zamek został opuszczony. Prawdopodobnie w XV wieku był już ruiną. Dziś nie ma tam za wiele do oglądania. Jest tuż po zimie, więc jeszcze trochę ruin można zobaczyć. Gdy świat się zazieleni, a wzgórze pochłoną krzaki i trawy, to już raczej niewiele będzie widać.
Tuz obok zamku, na skraju wzgórza znajduje się punkt widokowy z drewnianymi stołami i ławkami. Wyglądają na zmęczone czasem, ale są całkiem solidne i stabilne. Rozlega się stąd piękny widok na całą dolinę rzeki Randow. Miejsce byłoby wręcz idylliczne, gdyby nie przebiegająca dołem autostrada, którą wyjątkowo głośno tutaj słychać.

Punkt widokowy obok zamku Räuberberg