Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2015
Dystans całkowity: | 1675.83 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 115:36 |
Średnia prędkość: | 14.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.43 km/h |
Suma podjazdów: | 17291 m |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 64.46 km i 4h 26m |
Więcej statystyk |
Dystans48.79 km Czas03:36 Vśrednia13.55 km/h VMAX43.87 km/h Podjazdy511 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Amane n'Tarhefrast
W Tounfit udało nam się trafić na targ. To drugi raz podczas tej wyprawy. Obkupiliśmy się w owoce i warzywa, po czym ruszyliśmy dalej, w dolinę rzeki Amane n'Tarhefrast. Teoretycznie był to zjazd, ale tylko teoretycznie, bo droga wcale nie chciała biec wzdłuż rzeki, tylko skakała sobie po okolicznych górkach. A po południu? Oczywiście burza i to bardzo gwałtowna. Aż dziw, że namiot to wytrzymał.
W Tounfit udało nam się trafić na targ. To drugi raz podczas tej wyprawy. Obkupiliśmy się w owoce i warzywa, po czym ruszyliśmy dalej, w dolinę rzeki Amane n'Tarhefrast. Teoretycznie był to zjazd, ale tylko teoretycznie, bo droga wcale nie chciała biec wzdłuż rzeki, tylko skakała sobie po okolicznych górkach. A po południu? Oczywiście burza i to bardzo gwałtowna. Aż dziw, że namiot to wytrzymał.
Dystans38.82 km Czas03:14 Vśrednia12.01 km/h VMAX50.68 km/h Podjazdy429 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Cirque de Jaffar
Jesteśmy w Atlasie Wysokim, ale tak naprawdę wciąż trzymamy się jego północnych zboczy. Nawet wczorajsza przełęcz nic nie zmieniła, bo dzisiaj malowniczym podjazdem znów wróciliśmy na północ. Dopiero pod koniec dnia, po pokonaniu kolejnej przełęczy, udało się przebić na drugą stronę masywu Jbel Ayachi. Gonieni przez burzowe chmury dojechaliśmy jeszcze w pobliże Tounfit, ale tam próba przeczekania deszczu zakończyła się noclegiem.
Jesteśmy w Atlasie Wysokim, ale tak naprawdę wciąż trzymamy się jego północnych zboczy. Nawet wczorajsza przełęcz nic nie zmieniła, bo dzisiaj malowniczym podjazdem znów wróciliśmy na północ. Dopiero pod koniec dnia, po pokonaniu kolejnej przełęczy, udało się przebić na drugą stronę masywu Jbel Ayachi. Gonieni przez burzowe chmury dojechaliśmy jeszcze w pobliże Tounfit, ale tam próba przeczekania deszczu zakończyła się noclegiem.
Dystans32.01 km Czas03:46 Vśrednia8.50 km/h VMAX27.52 km/h Podjazdy815 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Midelt
Zaczęły się poważniejsze góry. Na początek zdobyliśmy przełęcz o wysokości 2250 m.n.p.m., której nazwy nie udało mi się nigdzie znaleźć. Zaczęły się też popołudniowe burze, które dzisiaj i każdego następnego dnia skutecznie przerywały naszą podróż. Zaczął się też maraton widoków, podczas którego więcej fotografowaliśmy, niż jechaliśmy. Mówiąc krótko: dzisiaj wjechaliśmy w Atlas Wysoki.
Zaczęły się poważniejsze góry. Na początek zdobyliśmy przełęcz o wysokości 2250 m.n.p.m., której nazwy nie udało mi się nigdzie znaleźć. Zaczęły się też popołudniowe burze, które dzisiaj i każdego następnego dnia skutecznie przerywały naszą podróż. Zaczął się też maraton widoków, podczas którego więcej fotografowaliśmy, niż jechaliśmy. Mówiąc krótko: dzisiaj wjechaliśmy w Atlas Wysoki.
Dystans11.82 km Czas01:28 Vśrednia8.06 km/h VMAX36.23 km/h Podjazdy215 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Fez
Drugi dzień kluczenia po Fezie. Tym razem odważyliśmy się wjechać tam rowerami. Wydawało nam się, że znamy już to miasto, że byliśmy wszędzie i na pewno nie zabłądzimy. Zabłądziliśmy i odkryliśmy nowe uliczki, z których nie mieliśmy pojęcia jak się wydostać. W życiu nie widzieliśmy tak pokręconego miasta. Po południu zapakowalismy się w autobus i przeskoczylismy 200 km na południe, do Midelt, na skraj Atlasu Wysokiego.
Drugi dzień kluczenia po Fezie. Tym razem odważyliśmy się wjechać tam rowerami. Wydawało nam się, że znamy już to miasto, że byliśmy wszędzie i na pewno nie zabłądzimy. Zabłądziliśmy i odkryliśmy nowe uliczki, z których nie mieliśmy pojęcia jak się wydostać. W życiu nie widzieliśmy tak pokręconego miasta. Po południu zapakowalismy się w autobus i przeskoczylismy 200 km na południe, do Midelt, na skraj Atlasu Wysokiego.
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Fez
Dziś nie wsiedliśmy na rowery. Cały dzień wałęsaliśmy się pieszo po wąskich, krętych uliczkach Fezu. Podobno tych uliczek jest tam ponad 9000. Miasto jest jak z bajki. Bez samochodów i bez reklam, ale za to z osiołkami zastępującymi samochody i z "oprowadzaczami" zastępującymi reklamy. Większość miasta to jedno wielkie targowisko przeplatane z rzemieślnikami wykonującymi swoją prace wprost na ulicy. Jak widać na zdjęciu, spokojne i ciche zakątki też udało nam się w Fezie znaleźć. Jak jednym zdaniem mam opisać Fez? Najprościej byłoby tak: miasto pełne zabytków, których... nie widać. Nie widać, bo w ciasnych, często zadaszonych uliczkach nawet zadarcie głowy do góry nie pozwoli zobaczyć minaretu, obok którego stoimy, a do meczetów, jako niewiernym wchodzić nam nie wolno. Ale to, co najpiękniejsze w Fezie, to nie zabytki, lecz jego atmosfera. To miasto nie zmienia się od stuleci i oby nigdy się nie zmieniło.
Dziś nie wsiedliśmy na rowery. Cały dzień wałęsaliśmy się pieszo po wąskich, krętych uliczkach Fezu. Podobno tych uliczek jest tam ponad 9000. Miasto jest jak z bajki. Bez samochodów i bez reklam, ale za to z osiołkami zastępującymi samochody i z "oprowadzaczami" zastępującymi reklamy. Większość miasta to jedno wielkie targowisko przeplatane z rzemieślnikami wykonującymi swoją prace wprost na ulicy. Jak widać na zdjęciu, spokojne i ciche zakątki też udało nam się w Fezie znaleźć. Jak jednym zdaniem mam opisać Fez? Najprościej byłoby tak: miasto pełne zabytków, których... nie widać. Nie widać, bo w ciasnych, często zadaszonych uliczkach nawet zadarcie głowy do góry nie pozwoli zobaczyć minaretu, obok którego stoimy, a do meczetów, jako niewiernym wchodzić nam nie wolno. Ale to, co najpiękniejsze w Fezie, to nie zabytki, lecz jego atmosfera. To miasto nie zmienia się od stuleci i oby nigdy się nie zmieniło.
Dystans75.68 km Czas05:31 Vśrednia13.72 km/h VMAX55.56 km/h Podjazdy1103 m
Aghbalou Aqorar
Wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek to najbardziej niezwykła gościna, jaka kiedykolwiek nam się przytrafiła, ale opowieść o niej zostawię sobie na inną okazję. Dziś pociągnęliśmy aż do Fezu. Znów było sucho i upalnie. Nie było cienia, nie było ulgi. Kąpiel w jeziorze Sebou nie wystarczyła na długo, bo zaraz za nim był ciężki i długi podjazd, a potem to już gruntowe drogi prawie do samego miasta.
Wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek to najbardziej niezwykła gościna, jaka kiedykolwiek nam się przytrafiła, ale opowieść o niej zostawię sobie na inną okazję. Dziś pociągnęliśmy aż do Fezu. Znów było sucho i upalnie. Nie było cienia, nie było ulgi. Kąpiel w jeziorze Sebou nie wystarczyła na długo, bo zaraz za nim był ciężki i długi podjazd, a potem to już gruntowe drogi prawie do samego miasta.
Dystans73.79 km Czas05:07 Vśrednia14.42 km/h VMAX53.67 km/h Podjazdy1122 m
SprzętMerida TFS 900 Uczestnicy
Bab Louta
Czego nie udało zrobić się wczoraj, zrobiliśmy dzisiaj. Przejechaliśmy przez cały Park Narodowy Tazzeka i pociągnęliśmy dalej, do zaporowego jeziora Bab Louta i jeszcze dalej na zachód, w stronę Fezu. Hitem dzisiejszego dnia był przejazd przez ogromny las, w którym rosły niemal wyłącznie dęby korkowe. Część z nich była właśnie świeżo obdarta z kory, a robi się to raz na dziesięć lat. Rzadki widok. Cały ten las wyglądał bardzo tajemniczo i nierealnie. Dęby korkowe nie rosną prosto, są poskręcane i rozczapierzone. Sprawiają wrażenie, jakby były częścią jakiegoś zaklętego ogrodu ze starych baśni.
Czego nie udało zrobić się wczoraj, zrobiliśmy dzisiaj. Przejechaliśmy przez cały Park Narodowy Tazzeka i pociągnęliśmy dalej, do zaporowego jeziora Bab Louta i jeszcze dalej na zachód, w stronę Fezu. Hitem dzisiejszego dnia był przejazd przez ogromny las, w którym rosły niemal wyłącznie dęby korkowe. Część z nich była właśnie świeżo obdarta z kory, a robi się to raz na dziesięć lat. Rzadki widok. Cały ten las wyglądał bardzo tajemniczo i nierealnie. Dęby korkowe nie rosną prosto, są poskręcane i rozczapierzone. Sprawiają wrażenie, jakby były częścią jakiegoś zaklętego ogrodu ze starych baśni.