Dystans48.46 km Czas03:24 Vśrednia14.25 km/h VMAX46.56 km/h
SprzętMerida TFS 900
Znowu na Jurze
Czas zawiesić na rower sakwy i ruszyć gdzieś przed siebie. Plan podróży mamy bardzo luźny, zresztą zmienia się po drodze, więc można powiedzieć, że jedziemy bez planu. Ot, chcemy się trochę powłóczyć po miejscach znanych, lecz dawno niewidzianych i odwiedzić kilka miejsc nowych, w których jeszcze nie byliśmy. Ile przejedziemy, tyle przejedziemy. Nie ma ciśnienia ani na kilometry, ani trasę.
Na początek Jura Krakowsko-Częstochowska. Po raz kolejny. Ileż to ja razy tu byłem? Pierwszy raz jeszcze w ubiegłym wieku, ostatni raz przed rokiem. Wracam tu chętnie i pewnie jeszcze nie jeden raz wrócę. Jura zmienia mi się z wizyty na wizytę. Remontują lub wręcz budują na nowo zamki, wykupują ziemię. Wszystko staje się prywatne i coraz mniej dostępne. Ale i tak lubię tu wracać. Siłą rzeczy wciąż porównuję to, co pamiętam z tym, co widzę. I oceniam. I tak będę też robił na tym wyjeździe.
Dzisiejsza trasa przecina Jurę w poprzek. Zaczynamy w Częstochowie i jedziemy na wschód, do Mstowa. Tam zmieniamy kierunek na południowy, odwiedzamy zamek w Olsztynie, a potem ponownie na wschód do Złotego Potoku. Po drodze zatrzymujemy się nad Wartą, która w tym rejonie wydaje się być całkiem fajną rzeką na spływ kajakowy. Wartę znam bardziej z jej dolnego odcinka i tam jest po prostu brunatnym ściekiem, ale tu wygląda bardziej zachęcająco. Olsztyn jak Olsztyn. On się akurat nie zmienia. Z ciekawostek doszła nowa kasa i nowy bilet za samo wejście na zamkową wieżę. Weszliśmy, ale nie warto. Powinno to być w cenie, a nie za dodatkową opłatą.
Rzeka Warta w Jaskrowie.
Mstów. Wapienny ostaniec nad Wartą zwany Skałą Miłości.
Ruiny zamku w Olsztynie. Widok z zamkowej wieży po wykupieniu dodatkowego biletu.
Olsztyn. Droga przed zamkiem.
Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku
Na początek Jura Krakowsko-Częstochowska. Po raz kolejny. Ileż to ja razy tu byłem? Pierwszy raz jeszcze w ubiegłym wieku, ostatni raz przed rokiem. Wracam tu chętnie i pewnie jeszcze nie jeden raz wrócę. Jura zmienia mi się z wizyty na wizytę. Remontują lub wręcz budują na nowo zamki, wykupują ziemię. Wszystko staje się prywatne i coraz mniej dostępne. Ale i tak lubię tu wracać. Siłą rzeczy wciąż porównuję to, co pamiętam z tym, co widzę. I oceniam. I tak będę też robił na tym wyjeździe.
Dzisiejsza trasa przecina Jurę w poprzek. Zaczynamy w Częstochowie i jedziemy na wschód, do Mstowa. Tam zmieniamy kierunek na południowy, odwiedzamy zamek w Olsztynie, a potem ponownie na wschód do Złotego Potoku. Po drodze zatrzymujemy się nad Wartą, która w tym rejonie wydaje się być całkiem fajną rzeką na spływ kajakowy. Wartę znam bardziej z jej dolnego odcinka i tam jest po prostu brunatnym ściekiem, ale tu wygląda bardziej zachęcająco. Olsztyn jak Olsztyn. On się akurat nie zmienia. Z ciekawostek doszła nowa kasa i nowy bilet za samo wejście na zamkową wieżę. Weszliśmy, ale nie warto. Powinno to być w cenie, a nie za dodatkową opłatą.
Rzeka Warta w Jaskrowie.
Mstów. Wapienny ostaniec nad Wartą zwany Skałą Miłości.
Ruiny zamku w Olsztynie. Widok z zamkowej wieży po wykupieniu dodatkowego biletu.
Olsztyn. Droga przed zamkiem.
Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.