Dystans104.61 km Czas06:29 Vśrednia16.14 km/h VMAX49.28 km/h Podjazdy276 m
SprzętMerida TFS 900
Między Odrą a Bugiem: Wąsosz - Żmigród - Oleśnica - Bierutów
Od jakiegoś czasu ciągle prześladowała mnie Dolina Baryczy. Napotykałem na reklamy w necie, na relacje jakichś rowerzystów, propozycje wspólnych wycieczek. Zamiast zgłębić temat, obejrzeć zdjęcia, poczytać te relacje, ja po prostu tam pojechałem. I wiecie co? Nie warto. Tam nic nie ma. Drogi takie jak wszędzie, widoki żadne, a woda w rzece brudna. Ale prawda jest taka, że to było pierwsze miejsce na mojej trasie, gdzie spotykałem tłumy rowerzystów. Może to tylko wpływ weekendu? A może rzeczywiście biedni Wrocławianie nie mają gdzie jeździć, więc wychwalają Dolinę Baryczy i pchają się tam tłumnie?
Z Dolnośląskiej Krainy Rowerowej to ja zapamiętam tylko jedno: fatalnej jakości drogi. Powiadają, że u nas, na Pomorzu Zachodnim są złe drogi, ale to, co dzieje się na Dolnym Śląsku, przechodzi wszelkie wyobrażenia. Niemal wszystkie boczne drogi asfaltowe, którymi jechałem były tak dziurawe, że wręcz walczyłem na nich o życie. Sto razy wygodniej jeździ się po Dolnym Śląsku lasami, niż tymi ich asfaltami. Powinni je wszystkie zwinąć i zostawić piasek. O, np taki:
Oleśnica bardzo niemile mnie zaskoczyła. Jest niedziela, sklepy zamknięte, ale restauracje powinny być otwarte. Obrałem sobie Oleśnicę na miejsce zjedzenia obiadu. W każdym normalnym mieście, do tego zabytkowym, z ładnym rynkiem, można w centrum spodziewać się sporego wyboru restauracji. A w Oleśnicy niespodzianka: mieszkańcy jedzą tylko lody. A turyści? Nie ma tu turystów? Chyba jednak nie tylko ja omijam ten rejon jadąc w prawdziwe góry. Nikt się tu nie zatrzymuje. A to przecież takie ładne miasto...
Barycz przy zastawce Kędzie - tu też podwyższony stan wody
Ruiny Pałacu Hatzfeldów w Żmigrodzie
Biedaszkowo - ostatnie spojrzenie na Barycz
Od jakiegoś czasu ciągle prześladowała mnie Dolina Baryczy. Napotykałem na reklamy w necie, na relacje jakichś rowerzystów, propozycje wspólnych wycieczek. Zamiast zgłębić temat, obejrzeć zdjęcia, poczytać te relacje, ja po prostu tam pojechałem. I wiecie co? Nie warto. Tam nic nie ma. Drogi takie jak wszędzie, widoki żadne, a woda w rzece brudna. Ale prawda jest taka, że to było pierwsze miejsce na mojej trasie, gdzie spotykałem tłumy rowerzystów. Może to tylko wpływ weekendu? A może rzeczywiście biedni Wrocławianie nie mają gdzie jeździć, więc wychwalają Dolinę Baryczy i pchają się tam tłumnie?
Z Dolnośląskiej Krainy Rowerowej to ja zapamiętam tylko jedno: fatalnej jakości drogi. Powiadają, że u nas, na Pomorzu Zachodnim są złe drogi, ale to, co dzieje się na Dolnym Śląsku, przechodzi wszelkie wyobrażenia. Niemal wszystkie boczne drogi asfaltowe, którymi jechałem były tak dziurawe, że wręcz walczyłem na nich o życie. Sto razy wygodniej jeździ się po Dolnym Śląsku lasami, niż tymi ich asfaltami. Powinni je wszystkie zwinąć i zostawić piasek. O, np taki:
Zamek książęcy w Oleśnicy
Oleśnica bardzo niemile mnie zaskoczyła. Jest niedziela, sklepy zamknięte, ale restauracje powinny być otwarte. Obrałem sobie Oleśnicę na miejsce zjedzenia obiadu. W każdym normalnym mieście, do tego zabytkowym, z ładnym rynkiem, można w centrum spodziewać się sporego wyboru restauracji. A w Oleśnicy niespodzianka: mieszkańcy jedzą tylko lody. A turyści? Nie ma tu turystów? Chyba jednak nie tylko ja omijam ten rejon jadąc w prawdziwe góry. Nikt się tu nie zatrzymuje. A to przecież takie ładne miasto...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.