Dystans119.06 km Czas07:37 Vśrednia15.63 km/h VMAX44.72 km/h Podjazdy618 m
SprzętMerida TFS 900
Między Odrą a Bugiem: Kostrzyn - Łagów - Sulechów
Noc spędzam pod namiotem, w Parku Narodowym Ujścia Warty. W sumie nawet nie wiem czy jest to legalne. Niby w parkach narodowych jest zakaz biwakowania, ale miejsce, w którym śpię jest przygotowane pod biwak. Noc bardzo głośna. Jestem daleko od ludzi, od samochodów i przemysłu, ale blisko zwierzyny. Przez pół nocy z trzech miejsc dochodzą do mnie ryki jeleni. Jeden jest nawet całkiem blisko, szacuję, że nie dalej jak 200 metrów od namiotu. Nie pozwala zasnąć. Potem dziki łażą w pobliżu. Te już są tuż przy namiocie, po czym idą nad rzekę i... wskakują do wody. Na koniec jakieś ptaki się szamotają. Ciężka noc w spokojnym miejscu. Wstaję jeszcze przed świtem, zanim nocne mgły się podniosą. A potem biegam z aparatem starając się to wszystko uchwycić na zdjęciach.
Do wieczora udaje mi się dojechać jeszcze pod Sulechów. Długo szukam miejsca na nocleg. Fajne miejsca widziałem nad jeziorem Niesłysz, ale wydawało mi się, że to jeszcze za wcześnie. A potem nie mogłem niczego fajnego trafić. W końcu zatrzymuję się gdzieś na skraju pola, obok małego zagajnika. Wydaje mi się, że to takie odludzie, że nikt tu nie trafi. Jest już ciemno, gdy stawiam namiot. Nagle pojawiają się światła samochodu. Po chwili gasną. Cisza. Nic się nie dzieje. Krzątam się dalej. Światła znów się zapalają i podjeżdża samochód. Wysiada myśliwy i opowiada, że błysnęło mu coś w światłach. Myślał, że to lis. Chciał strzelać, ale najpierw poobserwował sobie przez noktowizor. A tu niespodzianka, to nie lis, tylko ja. No jeszcze tego by brakowało, żeby mnie ktoś tu odstrzelił.
Park Narodowy Ujście Warty
Lubniewice. Zamku nie udało się zwiedzić, pozostało przejechać przez zaniedbany Park Miłości
Łagów
Do wieczora udaje mi się dojechać jeszcze pod Sulechów. Długo szukam miejsca na nocleg. Fajne miejsca widziałem nad jeziorem Niesłysz, ale wydawało mi się, że to jeszcze za wcześnie. A potem nie mogłem niczego fajnego trafić. W końcu zatrzymuję się gdzieś na skraju pola, obok małego zagajnika. Wydaje mi się, że to takie odludzie, że nikt tu nie trafi. Jest już ciemno, gdy stawiam namiot. Nagle pojawiają się światła samochodu. Po chwili gasną. Cisza. Nic się nie dzieje. Krzątam się dalej. Światła znów się zapalają i podjeżdża samochód. Wysiada myśliwy i opowiada, że błysnęło mu coś w światłach. Myślał, że to lis. Chciał strzelać, ale najpierw poobserwował sobie przez noktowizor. A tu niespodzianka, to nie lis, tylko ja. No jeszcze tego by brakowało, żeby mnie ktoś tu odstrzelił.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze